PiS bierze się do gazet samorządów?
Do 22 stycznia miasta mają odpowiedzieć rządowemu instytutowi na pytania, jakie wydają gazety, jaki jest nakład i o czym można tam przeczytać. Rząd chce wiedzieć, czy gazety promują prezydentów miast, czy może służą do prostowania kłamstw.
W ankiecie, którą rozsyła do miast Narodowy Instytut Samorządu Terytorialnego (podlega MSWiA), jest w sumie 25 pytań. Większość z nich jest bardzo szczegółowa. Rządowy instytut chce wiedzieć nie tylko, czy samorząd wydaje własną gazetę i od kiedy, ale też, ile taka gazeta ma stron, jak często się ukazuje, jaki jest jej nakład oraz koszt wydawania. Ważne jest też, kto wydaje czasopismo. Urząd miasta? Dom kultury? A może miejska spółka? A kto pisze teksty? Urzędnicy czy dziennikarze zatrudnieni przez samorząd?
Inne pytanie dotyczy tego, czemu służy wydawanie samorządowej gazety. Rząd chce wiedzieć, czy chodzi o informowanie mieszkańców, prostowanie nieprawdziwych informacji. – A może gazeta promowała wójta, burmistrza czy prezydenta – wynika z podsuniętej możliwej do zaznaczenia odpowiedzi.
Samorządowcy, z którymi rozmawialiśmy, nie mają zamiaru wypełniać ankiety Instytutu. – Może to zbieg okoliczności, że pyta się o nasze gazety po tym, jak się okazało, że Orlen przejmuje Polska Press. Miasta, które przyznają się do wydawania własnych gazet, będą na celowniku
Rząd prześwietli rynek mediów w Polsce?
Pod koniec okazuje się, że rządowy instytut chce też wiedzieć, jakie inne gazety ukazują się na terenie gminy i jednocześnie odnoszą się do jej działania. Co to oznacza, nikt nie precyzuje, ale instytut pyta, czy wydawaniem czasopism zajmują się też partie, związki zawodowe, kościoły, spółdzielnie mieszkaniowe oraz przedsiębiorcy. – Czyli mam wpisać gazetki spółdzielcze, codzienne gazety prywatnych firm, które piszą o mieście, i parafialny biuletyn mojego proboszcza – mówi nam jeden z urzędników miasta w Zagłębiu. W efekcie rząd pozna rynek medialny na terenie miasta, które wypełni ankietę.
Joanna Lichocka z PiS: Ograniczyć samorządom wydawanie gazet
Samorządowcy, z którymi rozmawialiśmy, nie mają zamiaru wypełniać ankiety instytutu. – Nie odpowiemy. Może to zbieg okoliczności, że pyta się o nasze gazety po tym, jak się okazało, że Orlen przejmuje Polska Press i lokalne gazety. Może to też zbieg okoliczności, że do nas ankieta trafiła po wypowiedzi posłanki PiS Joanny Lichockiej na ten temat. Nie wiem. Jednego jestem pewien. Miasta, które przyznają się do wydawania własnych gazet, będą na celowniku – mówi nam urzędnik z miasta, które również wydaje własną gazetę.
Joanna Lichocka w rządowym radiu zachwalała niedawno przejęcie przez Orlen kilkudziesięciu lokalnych gazet i portali. – Bardzo dobrze jest, że media regionalne zmieniają właściciela na polskiego właściciela – mówiła Lichocka, która zasiada również w Radzie Mediów Narodowych. – Jeśli chodzi o wydawanie lokalnej prasy przez samorządy, to w Polsce rzeczywiście mamy problem i ja też jestem jedną z tych osób w Prawie i Sprawiedliwości, która opowiada się za tym, żebyśmy znaleźli jakieś rozwiązanie, które ogranicza możliwość samorządom na wydawanie własnych gazetek – powiedziała.
Śląski samorządowiec: – I pewnie tak będzie. Wtedy będziemy pisać listy do mieszkańców. Żaden problem wysłać ich 50 albo 100 tys. raz na miesiąc i opisać, co robimy.
RPO też ma wątpliwości
Dyskusja o tym, czy samorządy powinny wydawać własne gazety, trwa od dawna. W 2018 r. rzecznik praw obywatelskich napisał do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o negatywnych skutkach wydawania prasy przez władze samorządowe.
Zdaniem RPO niedopuszczalne jest łączenie przez władze samorządu terytorialnego funkcji biuletynu informacyjnego organu administracji z funkcją niezależnej prasy. Jednym z głównych zadań tejże jest bowiem sprawowanie społecznej kontroli (tzw. public watchdog) nad działaniem władz lokalnych.
– Uzurpowanie przez biuletyny samorządowe roli gazet wiąże się niejednokrotnie z utrudnianiem dostępu do informacji dziennikarzom prasy prywatnej, co jest podważeniem fundamentalnej zasady wolności słowa i prawa dostępu obywateli do informacji publicznej – pisał Adam Bodnar.
l