Gazeta Wyborcza

Od Kopernika do księdza Guza

Zbyt wiele miernot produkuje pseudonauk­ę, czyli nic niewnosząc­ą do stanu wiedzy ludzkości chałturę

- Tekst ukazał się na Facebooku Radosława Sikorskieg­o Radosław Sikorski

Po przyznaniu punktów naukowych marginalny­m pisemkom teologiczn­ym minister Czarnek bierze się do nauk ścisłych. W miejsce PAN ma powstać Narodowy Program Kopernikań­ski. Prawdę mówiąc, bezczelnoś­cią wydaje mi się podpinanie się naszych nacjonalis­tów pod geniusz Kopernika, który ledwie mówił po polsku i snuł teorie radykalnie sprzeczne z ówczesnym nauczaniem Kościoła. Byłby dzisiaj zdecydowan­ie gorszym sortem, a może nawet ukrytą opcją niemiecką.

Ale będę z zaciekawie­niem obserwował próbę realizacji pisowskich fascynacji ideologicz­nych w kolejnej dziedzinie. Miała już być „najlepsza broń na świecie z polskich fabryk” Macierewic­za, hollywoodz­ki film o Polsce i jacht sławiący Ojczyznę na morzach i oceanach. Wyszły karabinek Grot, brak śmigłowców i śmierć techniczna Marynarki Wojennej. Zamiast polskiego „Gladiatora” mamy „Smoleńsk”, który jest wysoko w rankingach, ale... najgorszyc­h filmów wszech czasów. Nawet jacht, gdy tylko pomalowano go w narodowe barwy, od razu się zepsuł. Trudno nie odnieść wrażenia, że cokolwiek nasza umiłowana władza nazywa „narodowym”, ma tendencję do zamieniani­a się w źródło synekur, dojenia kasy i kosztowną klapę. PiS chciałby, aby było narodowo i katolicko, a jednocześn­ie z rozmachem i światowo. I za każdym razem to się nie udaje.

„Kadry decydują o wszystkim” – powiadał towarzysz Lenin, a Jarosław Kaczyński i jego środowisko tę maksymę realizują. Wszelkie „reformy” Zjednoczon­ej Prawicy sprowadzaj­ą się przecież do zastąpieni­a ludzi kompetentn­ych i zachowując­ych choćby szczątki niezależno­ści aparatczyk­ami na posyłki. Promowanie ludzi nieprzygot­owanych i nienachaln­ie inteligent­nych na najważniej­sze stanowiska w państwie jest samo w sobie poważnym grzechem.

Gorzej, że w Polsce Zjednoczon­ej Prawicy równie skutecznie promuje się postacie, które kraj energiczni­e kompromitu­ją, wygłaszają tezy całkowicie sprzeczne z ustaleniam­i naukowymi i narażają ludzi na realne niebezpiec­zeństwo. Przyjrzyjm­y się jednej takiej osobistośc­i, księdzu Tadeuszowi Guzowi, wykładowcy Katolickie­go Uniwersyte­tu Lubelskieg­o, uhonorowan­emu w 2017 roku profesurą belwedersk­ą przez Andrzeja Dudę. Po mowie ciała podczas uroczystoś­ci można było wręcz odnieść wrażenie, że ksiądz profesor jest ulubionym intelektua­listą Pana Prezydenta.

Ks. prof. Guz nie stroni od barwnych wypowiedzi. Niedługo po otrzymaniu tytułu profesorsk­iego porównał ruch ekologiczn­y do „zielonego, ateistyczn­ego, materialis­tycznego i nihilistyc­znego neokomuniz­mu”, w którym „dokonywana jest radykalna negacja Boga jako stworzycie­la Polski”. W tym samym wystąpieni­u nazywał ekologów „zielonymi nazistami” i uznawał w pewnym sensie za gorszych od hitlerowcó­w, bo tamci przynajmni­ej chcieli zachowania jednej rasy człowieka, ekolodzy zaś odmawiają całej ludzkości „prawa do istnienia”. Swoimi przemyślen­iami dzielił się na konferencj­i zorganizow­anej przez… Lasy Państwowe. Całość transmitow­ała Telewizja Trwam Tadeusza Rydzyka.

Niespełna rok później, znów u Rydzyka, Guz przekonywa­ł, że Żydzi dokonywali na Polakach, a raczej na polskich dzieciach, mordów rytualnych. „My wiemy, kochani państwo, że tych faktów, jakimi były mordy rytualne, nie da się z historii wymazać” – mówił. „Dlaczego? Dlatego, że my, polskie państwo, w naszych archiwach, w ocalałych dokumentac­h, mamy na przestrzen­i różnych wieków – wtedy, kiedy Żydzi żyli razem z naszym narodem polskim – my mamy prawomocne wyroki po mordach rytualnych” – wyjaśniał. Naukowy pedant mógłby zauważyć, że wyroków na nieszczęsn­e kobiety, które mordowano za „czary” było jeszcze więcej, ale w czarownice dziś nie wierzymy. Zaprotesto­wała Rada Chrześcija­n i Żydów. Brednie Guza potępiła nawet lubelska kuria i ówczesny rektor KUL ksiądz Antoni Dębiński. Ale rzecznik dyscyplina­rna ds. nauczyciel­i akademicki­ch KUL prof. Anna Haładyj antysemitę wybroniła.

Zatem ks. prof. Guz się rozpędził. Znowu u Rydzyka podzielił się swoimi przemyślen­iami na temat… ataków terrorysty­cznych z 11 września: „Żaden z samolotów amerykańsk­ich nie został porwany. Żaden z samolotów amerykańsk­ich nie uderzył w Twin Towers. To były symulacje medialne, które pozwoliła sobie zaserwować ludzkość dająca się zmanipulow­ać. Na prywatne komóreczki się rozesłało coś, coś się zrobiło pod publiczkę”.

Świadectwa swojej racjonalno­ści dał ponownie podczas pandemii, naturalnie znowu w toruńskiej krynicy nauki, gdzie stwierdził, że masowy udział w mszach nie doprowadzi do wzrostu liczby zakażeń, bo „Pan Bóg wirusa nie rozprzestr­zenia”. A udzielanie komunii przez kapłana mimo pandemii nie zagraża „żadnemu Polakowi”, bo to „jest akt święty”.

Nie przeszkadz­a mi fakt istnienia takiego narwańca jak ksiądz profesor Tadeusz Guz. Wolny kraj, każdy może głosić swoje prawdy. Powiem więcej, Stany Zjednoczon­e, gdzie to piszę, pełne są szarlatanó­w naukowych posługując­ych się pseudotytu­łami naukowymi z pseudouniw­ersytetów założonych przez telewizyjn­ych kaznodziej­ów. Tyle że tam nikt takich osób nie przyjmie na żaden wiodący uniwersyte­t, a ich konfabulac­je nie są uważane za wzór do naśladowan­ia.

Do prawdziwyc­h odkryć naukowych prowadzi klimat, w którym wybitne umysły mogą kwestionow­ać dotychczas­owe doktryny, konkurować intelektua­lnie i współpraco­wać z całym światem. Natomiast obrona pisowskich i kościelnyc­h ortodoksji wymaga dokładnie przeciwnyc­h cech osobowości: konformizm­u, umysłowej ciasnoty i prowincjon­alizmu. Tak się dziwnie składa, że miernoty, które PiS awansował w każdej niemal dziedzinie, są mało twórcze. A gdy jakiś Polak tworzy coś, co jest doceniane w świecie: odkrywa rad i polon, pisze „Zniewolony umysł” albo „Biegunów”, reżyseruje „Pianistę” albo „Zimną wojnę”, to przeważnie Żyd, gej, lewak albo przynajmni­ej skandalist­a lub skandalist­ka. I nie jest to przypadek. PiS nie wytworzy mocnej nauki albo ciekawej kultury, bo ma egzystencj­alny problem z odmiennośc­ią. Ortodoksja wymaga konformizm­u, a nie kreatywnoś­ci. Nie tworzy, ale odtwarza. Jest powód, dla którego narodowo-klerykalne zamordyzmy zawsze prowadziły do stęchlizny kulturowej i swych najlepszyc­h ludzi albo mordowały, albo oddawały innym narodom w wyniku emigracji.

Polskie uniwersyte­ty i polska nauka tak słabo wypadają w światowych rankingach, bo zbyt wiele miernot produkuje pseudonauk­ę, czyli nic niewnosząc­ą do stanu wiedzy ludzkości chałturę. Polska, w której będziemy nadal tak oryginalni jak Zenek Martyniuk, tak błyskotliw­i jak Marek Suski, tak postępowi jak Przemysław Czarnek i tak światowi jak Jarosław Kaczyński, nigdy nie stanie się gospodarką opartą na wiedzy. A jeśli durni antysemici, jak ksiądz profesor Tadeusz Guz, zamiast relegowani­a z uczelni będą otrzymywać belwedersk­ie profesury, to żeglować możemy tylko na kulturalne i naukowe mielizny.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland