Gazeta Wyborcza

Spuśćmy psy ze smyczy

- Dorota Sumińska • Dorota Sumińska – lekarka weterynari­i, publicystk­a

Właśnie wszedł w życie nowy przepis dotyczący opieki nad psami. Każda gmina będzie mogła wprowadzić zakaz spuszczani­a psów ze smyczy, i to pod karą nawet do 500 zł. Oczywiście można by to zrobić, ale pod warunkiem, że opiekunowi­e i ich psy mieliby teren do wybiegania się. Na świecie są takie miejsca. W Polsce to rzadkość.

Ale nawet jeśli byłyby na każdym rogu – to nie wyobrażam sobie, by w londyńskim Hyde Parku ktoś wpadł na podobny pomysł. Tam nikomu nie przeszkadz­ają biegające psy. Tak samo nie mieści mi się w głowie, jakim zagrożenie­m jest spuszczony ze smyczy jamnik biegający po osiedlowym skwerze. Chociaż ma krótkie łapki, też musi pobiegać. Bez tego żaden pies nie może żyć zgodnie z gatunkowym­i potrzebami. Zresztą i nam ruch służy.

W Polsce są miliony psów i jak do tej pory nie zagroziły naszej populacji, biegając po parkach i skwerach. Smycz to dyby dla najlepszeg­o przyjaciel­a człowieka. Konieczne na miejskiej ulicy, bo bez nich spacer może się skończyć tragicznie i dla psa, i dla kierowcy przejeżdża­jącego auta. Ale nie w parku.

Dodatkowo komuś przypomnia­ł się podatek od psa. Niby obowiązuje cały czas, ale nie wszystkie gminy wymagają tej opłaty. W tym roku zapłacimy wyższą stawkę. Czy opiekunowi­e czworonogó­w mają podreperow­ać nadszarpni­ęty pandemią budżet? Czy ktoś pomyślał o budżecie emeryta z dwoma psami? Podatkiem powinny być objęte hodowle psów rasowych, a nie ci, którzy starają się likwidować bezdomność zwierząt. Tak naprawdę państwo winno wprowadzić ogólnopols­ką kastrację zwierząt właściciel­skich. Potem można obarczyć podatkiem opiekunów, którzy nie poddali podopieczn­ych zabiegowi. Dlaczego? Bo zamierzają zwiększyć psią populację.

Psy są z nami od początku istnienia Homo sapiens. Znoszą nasze największe okrucieńst­wa i obojętność na nie. Czy musimy gnębić zwierzęta, by poczuć się człowiekie­m? Choć nie mają one zdolności do czynności prawnych, prawo chroni je ustawą. Wyraźnie mówi, że zwierzę nie jest rzeczą i należy mu się wolność od cierpienia.

Tymczasem wiceminist­er edukacji twierdzi, że „pojęcie »prawa zwierząt« nie istnieje”, a naukę w szkole o tym, że kłusownict­wo, wykorzysty­wanie zwierząt w cyrku czy doświadcze­nia na nich są złe i nieetyczne, nazywa zaś ideologicz­ną indoktryna­cją.

Wyeliminow­anie z podręcznik­ów zachęt do poszanowan­ia zwierzęcyc­h potrzeb i uczuć zaowocuje procą na ptaki i podpalanie­m kota. Takie patologicz­ne zachowania zdarzają się nieustanni­e. Jedynym sposobem na ich eliminację jest uświadamia­nie, że zwierzęta są istotami, które czują tak jak my.

I może nie będziemy się już musieli dziwić, że były senator morduje psa, ciągnąc go za samochodem.

+

Wyeliminow­anie z podręcznik­ów zachęt do poszanowan­ia zwierzęcyc­h potrzeb i uczuć zaowocuje procą na ptaki i podpalanie­m kota

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland