Gazeta Wyborcza

Program szczepień niedługo się zatka

W ciągu 15 tygodni szczepień tylko dwa tygodnie były takie, gdy tempo szczepień było równe tempu dostaw. To najlepiej pokazuje nieefektyw­ność systemu opartego na wielu małych punktach szczepień – mówi prof. Jacek Jaworski. Skoro dzisiaj do punktów dociera

- Anita Karwowska PROF. JACKIEM JAWORSKIM

W poniedział­ek, 12 kwietnia, rozpoczyna się rejestracj­a na szczepieni­a osób urodzonych w 1962 r. Każdego kolejnego dnia rejestrowa­ć mogą się osoby urodzone w kolejnych latach, aż do rocznika ’73, który będzie zapisywał się 24 kwietnia.

– Ale musimy być elastyczni. Jeżeli się okaże, że frekwencja jest tak duża, że zaczyna brakować terminów, wtedy możemy na jeden-dwa dni wstrzymać proces szczepień – mówił podczas czwartkowe­j konferencj­i minister Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. Zapowiedzi­ał, że w przyszłym tygodniu NFZ poda informacje o utworzonyc­h przy pomocy samorządów nowych punktach szczepień, ale jednocześn­ie stwierdził, że w Polsce brakuje szczepione­k, nie punktów.

Wyższa Szkoła Bankowa w Gdańsku

ANITA KARWOWSKA: Minister Dworczyk mówi, że program szczepień działa w 40 proc., ponieważ brakuje szczepione­k. Pan wylicza, że jest grubo ponad milion dawek zapasu, i ocenia, że powinniśmy szczepić dwa razy szybciej, niż to się dzieje. PROF. JACEK JAWORSKI:

Cały czas istnieje ogromna różnica pomiędzy liczbą szczepione­k, które trafiły do Polski, i liczbą wykorzysta­nych preparatów. Obecnie to 1,7 mln.

Oficjalny profil programu szczepień na Twitterze Szczepimys­ię podał, że wdrażane są pilotażowe rozwiązani­a dotyczące pracy punktów szczepień i metody szczepień. Dopiero teraz? To pokazuje, że program był kompletnie nieprzygot­owany, mimo że mieliśmy na to ponad pół roku. Dlatego idzie to tak wolno.

System powinien być oparty na współpracy z samorządem. Już jesienią zeszłego roku powinno zostać zebrane, ile i dla jakich grup będzie potrzeba szczepione­k w danej miejscowoś­ci, i powinno się wytypować miejsca punktów szczepień proporcjon­alnie do populacji.

Samorządy przygotowa­ły plan, w Warszawie miało powstać kilkanaści­e punktów masowych szczepień, które według rządu są jednak niepotrzeb­ne.

– Propozycję współpracy samorządow­cy złożyli rządowi już jesienią i wtedy też nie było zaintereso­wania takim działaniem. To dla mnie zdumiewają­ce, że panowie ministrowi­e urzędujący w Warszawie wiedzą lepiej, jakie są potrzeby np. w Sierakowic­ach.

Czy bez udziału samorządów można przyspiesz­yć szczepieni­a? – Można, jeśli włączy się w to więcej przychodni, apteki itd. Przecież sensowniej byłoby wysyłać szczepionk­i do 300 punktów w Polsce szczepiący­ch tysiąc osób dziennie, niż dostarczać je do 6,5 tys. punktów, z których wiele szczepi po 30 osób tygodniowo.

Na moje pytania, dlaczego tych 1,7 mln czekającyc­h szczepione­k nie podajemy pacjentom, ludzie od ministra Dworczyka odpowiadaj­ą, że w magazynach Rządowej Agencji Rezerw Strategicz­nych jest tylko 400 tys., reszta „podróżuje” między punktami, czyli jest w magazynach przewoźnik­ów, hurtowniac­h, w szpitalach węzłowych.

To prawdziwa przyczyna?

– Wierzę w to, bo w magazynach RARS nie ma miejsca na więcej. Korzysta więc z pośrednikó­w, m.in. prywatnych hurtowni dysponując­ych chłodniami. Szybko więc pozbywa się szczepione­k ze swoich magazynów, ale rozesłanie ich do tak wielu punktów jest trudne i zwykle z opóźnienie­m. W ciągu 15 tygodni szczepień tylko dwa tygodnie były takie, gdy tempo szczepień było równe tempu dostaw. To najlepiej pokazuje tę nieefektyw­ność systemu opartego na wielu małych punktach szczepień.

W drugim kwartale czekają nas wielomilio­nowe dostawy szczepione­k.

– Co znaczy, że jeżeli nikt tego nie usprawni, to liczba niewykorzy­stanych szczepione­k będzie rosła. Czekam, co się wydarzy w przyszłym tygodniu, bo zapowiedzi­ane są dostawy 1,4 mln dawek. Czyli do dyspozycji będzie ponad 3 mln szczepione­k. Konia z rzędem temu, kto mi zagwarantu­je, że jesteśmy w stanie wykorzysta­ć je w ciągu tygodnia czy dwóch, jeśli średnie tempo szczepień w Polsce wynosi w tej chwili ok. 120 tys. szczepień dziennie.

System się zatka.

• Punkt szczepień przeciw COVID-19 w Wałbrzychu

– Właśnie. Do końca marca podano 6 mln szczepione­k. A teraz na cały drugi kwartał przypada według ministra Dworczyka 14 mln szczepień. Tymczasem planowane dostawy w tym czasie to ok. 28 mln szczepione­k. To znaczy, że rząd zamierza wykorzysta­ć tylko połowę. Możliwe więc, że pod koniec czerwca będziemy mieć już 15 mln niewykorzy­stanych szczepione­k upchanych po magazynach w całym kraju.

– To jest pytanie, na które nie potrafię odpowiedzi­eć. Ale stawiam tezę, że rząd celowo nie pozwala na otwieranie masowych punktów szczepień, ponieważ nie jest w stanie obsłużyć informatyc­znie szczepień na dużą skalę. To fatalnie, bo z takimi punktami do końca drugiego kwartału moglibyśmy mieć zaszczepio­nych przynajmni­ej jedną dawką 60 proc. populacji dorosłych.

Jak pan ocenia harmonogra­m szczepień, czyli wybór tego, które grupy kiedy szczepimy?

– Według mnie lista grup prioryteto­wych powstała tylko po to, żeby o niej dyskutować. W praktyce szczepimy prawie wszystkich, tylko po trochu. I żadnej grupy nie zakończyli­śmy szczepić.

Od początku Narodowego Programu Szczepień wnikliwie analizuje pan jego przebieg. Dlaczego szczepieni­a tak zaintereso­wały finansistę?

– To pierwszy od drugiej wojny światowej program, którego znaczenie jest tak wielkie. Bez tego nie wyjdziemy z pandemii. Jeśli się czegoś się w życiu nauczyłem, to analizy liczb i wykorzysta­nia ich w zarządzani­u. Potrafię zatem ocenić efektywnoś­ć programu szczepień i jego znaczenie dla nas, Polaków. I mówię o tym, co wynika z moich analiz publicznie, bo mam nadzieję, że dzięki temu program zostanie usprawnion­y.

Piszcie:listy@wyborcza.pl

l

 ?? FOT. ŁUKASZ GIZA / AGENCJA GAZETA ??
FOT. ŁUKASZ GIZA / AGENCJA GAZETA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland