O tym, jak politycy dostawali intratne posady w państwowych spółkach
Biznesowa grupa powstała wokół byłego rzecznika PiS Adama Hofmana obsadziła państwowe spółki tak gęsto, że zajęły się nią CBA i prokuratura. Wspólne śledztwo kilku redakcji wykazało, że operację służb spalił przeciek. A „układ wrocławski” ma do dziś rozle
Jest październikowy wieczór 2014 r., Madryt. Przez Plaza Mayor chwiejnym krokiem przetacza się grupa podchmielonych Polaków. Wydzierają się, ktoś pokazuje środkowy palec, ktoś udaje, że sika, w końcu się wywraca.
To politycy PiS: rzecznik partii Adam Hofman, Dawid Jackiewicz, Adam Rogacki i Mariusz Antoni K. Młodzi, wyszczekani, pewni siebie, często goszczą w programach publicystycznych.
W grupie pijanych są też ich żony. I to od nich zacznie się „afera madrycka”. „Fakt” opisze, jak w trakcie lotu do Hiszpanii kobiety wdały się w awanturę ze stewardesą, która zwróciła im uwagę, że na pokładzie nie wolno pić własnego alkoholu.
Imprezą w Hiszpanii zaczynają interesować się media. Okazuje się, że Hofman, K. i Rogacki wzięli z kasy Sejmu w sumie kilkanaście tysięcy złotych na podróż samochodami, a faktycznie polecieli tanimi liniami.
Dla PiS, które marzy o przejęciu władzy w 2015 r., medialny serial o posłach skandalistach i krętaczach to szkodliwa wpadka. Hofman, Rogacki i K. zwracają pieniądze, ale i tak wylatują z partii. Jackiewicz nie ponosi konsekwencji, bo jako jedyny z tej grupy za wyjazd zapłacił z własnej kieszeni.
W ślad za trójką z Madrytu znika z PiS także Zbigniew Girzyński. Gdy „Newsweek” odkrywa, że on również rozlicza podróż samochodem, choć wraz z matką lata samolotem, poseł jest zdenerwowany. Po pytaniu dziennikarza wybiega z posiedzenia sejmowej komisji i już nigdy nie wraca. „Na sali została po nim tylko marynarka” – notuje tygodnik.
Ekipa z Madrytu na niemal rok wypada z mediów i polityki. Prokuratura w tym czasie prowadzi śledztwo w sprawie doprowadzenia Sejmu do „niekorzystnego rozporządzenia mieniem”.
Gdy jesienią 2015 r. PiS wygrywa wybory, Hofman, K., Rogacki i Jackiewicz wracają do obozu władzy.
25 października, w wieczór wyborczy, reporter „Newsweeka” dostrzega Hofmana w kuluarach sztabu wyborczego PiS. Relacjonuje jego rozmowę z prezesem PiS.
Kaczyński: – O, pojawił się syn marnotrawny.
Hofman: – Syn marnotrawny jest tutaj [wskazuje na Jacka Kurskiego, przyszłego prezesa TVP]. Ja byłem wierny ojcu. I nie dostałem utuczonego cielaka.
Na „cielaka” były rzecznik PiS nie będzie długo czekać. Jego przyjaciel Dawid Jackiewicz zostaje ministrem skarbu, a Hofman z innymi kolegami zakłada PR-ową spółkę R4S. I, jak donosi „Newsweek”, regularnie bywa w resorcie skarbu.
Gdy pytamy dziś Jackiewicza, czy Hofman ustalał z nim składy zarządów państwowych spółek, zaprzecza. Ale kiedy w 2015 r. informacje o tym podawały media – „Dziennik Gazeta Prawna”, „Forbes”, „Newsweek” – ani Jackiewicz, ani Hofman ich nie prostowali.
Przyjaźnią się od lat. Znają się z Wrocławia – gdy w 2002 r. Jackiewicz został wiceprezydentem miasta, Hofman był jego asystentem. W 2005 r. obaj zostali posłami PiS.
Co z pozostałymi bohaterami „afery madryckiej”? Ustalamy, że Adam Rogacki pracował dla R4S, w latach 2015-16 dostał przelewy na 80 tys. zł. Potem okrężną drogą, przez spółkę PL2012+ zarządzającą Stadionem Narodowym, trafił do firmy Orlen Paliwa. Jest w niej do dziś.
Zbigniew Girzyński ma zlecenia m.in. z Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, też pracuje dla R4S (agencja przelewa mu 152 tys. zł w latach 2015-16). W 2019 r. ściąga swojego syna na staż do agencji Hofmana.
Mariusz Antoni K. zakłada własną spółkę, potem zostaje prezesem państwowego Polskiego Holdingu Obronnego. Nominacja powoduje medialny skandal i szybko traci posadę.
31 grudnia 2015 r., dwa i pół miesiąca po wyborach, prokuratura po cichu umarza sprawę „afery madryckiej”. Uznaje, że nie doszło do „doprowadzenia Sejmu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem”, choć z uzasadnienia decyzji o umorzeniu wynika, że patent na branie kasy na wyjazd samochodem, gdy w rzeczywistości podróżowało się tanimi liniami, „grupa madrycka” wykorzystywała przez wiele lat.
Pieniądze ze spółek wartko płyną do R4S
Przełom lat 2015 i 2016 to kluczowy moment dla grupy, którą opisujemy. Hofman zawiązuje sojusz ze środowiskiem Zbigniewa Ziobry i Beaty Szydło: gdy prezesem jakiejś spółki zostaje człowiek ministra sprawiedliwości, do zarządu dołącza też osoba rekomendowana przez Jackiewicza i Hofmana. I odwrotnie.
Wspólni znajomi ministra Jackiewicza i Hofmana wchodzą do zarządów i rad nadzorczych Grupy Azoty, KGHM, LOT, Totalizatora Sportowego, Tauronu czy Energi.
Świetnie rozwija się też R4S. Z wyliczeń CBA, które zdobyliśmy, wynika, że w ciągu niewiele ponad roku od otwarcia przez agencję rachunku bankowego wpływa na jej konto ponad 4,3 mln zł, w tym prawie 1,2 mln zł z państwowych firm lub ich spółek córek.
Na przełomie 2015 i 2016 r. do Warszawy ściąga Robert Pietryszyn, działacz PiS i prezes stadionu we Wrocławiu. To najbliższy przyjaciel Hofmana, przed laty świadek na jego ślubie. Ich relacje już w 2014 r. badało CBA, bo Pietryszyn w czasie, gdy Hofman był posłem PiS, kilkanaście razy przelewał mu na konto duże kwoty, a w gotówce przekazał mu równowartość dobrego auta.
Sprawa skończyła się umorzeniem. Śledczy uznali jedynie, że Hofman nie zapłacił od pożyczki należnego podatku, co jest tylko wykroczeniem. I już się przedawniło.
W styczniu 2016 r. Pietryszyn dostaje posadę w zarządzie PZU, a stamtąd przechodzi do Lotosu, już jako prezes koncernu. Obie firmy kontroluje Jackiewicz jako minister skarbu.
Szlakiem Pietryszyna robi karierę rzecznik prasowy wrocławskiego stadionu Adam Burak. Najpierw awansuje do PZU, a potem zostaje w Lotosie szefem marketingu. Później – w lutym 2018 r. – przejdzie do Orlenu, którego prezesem zostaje Obajtek. Dziś Burak jest wiceprezesem tego koncernu.
Partyjna centrala PiS przy Nowogrodzkiej początkowo nie reaguje, kiedy Hofman z Jackiewiczem budują swoją pozycję w państwowych spółkach.
W połowie stycznia 2016 r. „Newsweek” publikuje tekst o agencji R4S i Hofmanie, a sam bohater zawadiacko uśmiecha
Z wyliczeń CBA, które zdobyliśmy, wynika, że w ciągu niewiele ponad roku od otwarcia przez agencję R4S rachunku bankowego wpływa na jej konto ponad 4,3 mln zł, w tym prawie 1,2 mln zł z państwowych firm lub ich spółek córek