To idzie młodość... na bezrobocie
Pandemia podcięła skrzydła młodym ludziom. Pozbawiła ich pracy i możliwości podnoszenia kompetencji. Rok do roku bezrobotnych w wieku 24-35 lat przybyło o ponad 47 tys.
Koronawirus podciął skrzydła młodym. Pozbawił ich pracy i możliwości podnoszenia kompetencji. Najmłodsi pracownicy przyjęli na siebie impet pandemicznych zwolnień ►
Według danych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii stopa bezrobocia w marcu wyniosła w naszym kraju 6,4 proc. Bezrobotnych było dokładnie 1 mln 79,8 tys. To spadek w porównaniu z końcem lutego o 19,8 tys. osób, czyli o 1,8 proc.
Jeszcze lepsze dane przedstawił Eurostat. Wynika z nich, że Polska jest wzorem do naśladowania. Mamy najniższe bezrobocie w całej Unii Europejskiej. W lutym, podobnie jak w styczniu, wyniosło zaledwie 3,1 proc.
Choć ogólne dane napawają optymizmem, to jeśli przyjrzeć im się bliżej, już tak optymistycznie nie jest.
Koronawirus okazał się najbardziej dotkliwy dla ludzi młodych. Jeśli spojrzeć głębiej w dane Eurostatu, to można zauważyć, że stopa bezrobocia wśród osób do 25. roku życia wynosi w całej UE 17,2 proc. W Polsce sięga 15 proc. W ciągu roku bezrobocie zwiększyło się o 5,2 pkt proc., co jest trzecim najszybszym przyrostem w Unii (mimo relatywnie nie najgorszego wskaźnika bezrobocia młodych), gorsze wyniki miały tylko Hiszpania i Estonia.
Najniższe bezrobocie wśród osób do 25. roku życia jest Niemczech (6,2 proc. i niemal nie zmieniło się przez rok), najwyższe zaś w Hiszpanii (39,6 proc.).
Prawdę o sytuacji osób młodych obnażają też dane GUS. Wynika z nich, że w czwartym kwartale 2020 r. najliczniejszą grupę wśród bezrobotnych stanowiły osoby w wieku 25-34 lat. Było ich blisko 284 tys. To o ponad 47 tys. więcej niż w tym samym okresie 2019 r. Odsetek osób w wieku 2534 lat w ogólnej liczbie bezrobotnych stanowił na koniec 2020 r. 27,1 proc. Bezrobotnych w wieku poniżej 24 lat było w czwartym kwartale 2020 r. blisko 131 tys. Najwięcej młodych bezrobotnych jest w województwach: mazowieckim, lubelskim i podkarpackim.
Warto przy tym pamiętać, że krajowe dane o stopie bezrobocia rejestrowane różnią się metodologią od danych podawanych przez Eurostat. W porównaniach międzynarodowych możemy stosować tylko metodę liczenia bezrobocia na podstawie Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL). Stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w lutym 6,5 proc., a stopa BAEL 3,1 proc. (dla całej populacji).
„Do miłego zobaczenia”
Dariusz w ubiegłym roku pracę tracił dwa razy. – Jestem po szkole gastronomicznej. Pracowałem w restauracji jako pomoc kucharza. Wiadomo, jako osoba młoda byłem zatrudniony na umowie śmieciowej. Pierwszy raz szef zwolnił mnie po ogłoszeniu marcowego lockdownu. Lokal był zamknięty, o organizacji wesel, z których żyliśmy, nie było mowy, a jako że miałem zlecenie, najłatwiej było się ze mną pożegnać.
Powiedział: do miłego zobaczenia, i obiecał, że zadzwoni – opowiada.
Dariusz był umówiony z szefem, że gdy tylko wesela ruszą, on wróci do pracy. – Tak się stało. W czerwcu ponownie mnie zatrudniono, ale popracowałem jedynie do połowy września. Później szef znów zrezygnował ze współpracy – opowiada. Dariusz marzy, by zostać szefem kuchni. Chciał się szkolić u najlepszych. Ze względu na pandemię nie może znaleźć żadnej oferty pracy w swojej branży. Dorabia, na czarno, na budowach. – Zamiast się uczyć, podglądać pracę kucharzy, jestem siedem miesięcy do tyłu. Obecnym zajęciem nie pochwalę się w CV – mówi.
Klaudia pracowała w firmie organizującej targi i konferencje. – Dostaję rentę po mamie, więc byłam zatrudniona na umowę-zlecenie. Już w marcu zrezygnowano ze współpracy ze mną. Poszłam na pierwszy ogień, bo uznano, że mam się za co utrzymać – mówi. Pracy szuka na grupie na Facebooku dedykowanej osobom, których COVID-19 pozbawił zatrudnienia. Ale poza kilkoma zleceniami nie znalazła nic sensownego. – Pracowałam dorywczo w wakacje, w lodziarni. Od września utrzymuję się tylko z renty, której połowę wydaję na wynajem mieszkania. Ze względu na to, że jeszcze studiuję, trudno znaleźć mi elastyczne zatrudnienie. Gdyby nie pomoc taty, nie wiem, co bym zrobiła – mówi.
Last-in, first-out
Rosnące bezrobocie wśród osób młodych wynika, jak twierdzi dr Jakub Sawulski, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej i ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego, z kilku kwestii. Przede wszystkim młodzi ludzie pracują w branżach najbardziej dotkniętych przez koronawirusa.
– Przed pandemią aż 27 proc. osób zatrudnionych w gastronomii miało od 15 do 24 lat. W zakwaterowaniu udział młodych wynosił 12 proc. – zwraca uwagę. Innym problemem są umowy, które zawierane są z osobami młodymi. Najczęściej to umowy cywilnoprawne.
„Z danych Eurostatu wynika, że w 2019 r. odsetek pracowników zatrudnionych na tej zasadzie wyniósł w Polsce 21,7 proc., co było drugim najwyższym wskaźnikiem w UE, zaraz po Hiszpanii.”
„W grupie wiekowej 15-24 lat aż 60 proc. miało umowy czasowe, czyli cywilnoprawne lub umowy o pracę na czas określony.”
Jest jeszcze jeden ważny czynnik wpływający na większe bezrobocie wśród młodych. – W procesie zwalniania pracowników często obowiązuje zasada znana z rachunkowości jako LIFO: last-in, first-out. Ci, którzy pracują najkrócej, są zwalniani jako pierwsi. Cięcia w pierwszej kolejności obejmują więc młodszych – podkreśla dr Jakub Sawulski.
Brak perspektyw
Pandemia nie tylko pozbawia młodych ludzi pracy, ale i utrudnia im zawodowy start. Na grupach w mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej pytań o praktyki czy sta
że. Firmy, pracując w większości zdalnie, nie mają możliwości, by przyuczać do zawodu.
– Najmłodsze pokolenie pracowników najdotkliwiej odczuło konsekwencje pandemii, szczególnie w sferze zawodowej. Wpłynęło na to kilka czynników, m.in. zmiana w systemie edukacji i przejście na zdalny transfer wiedzy, który jakościowo pozostawia wiele do życzenia. Na niekorzyść młodych przemawia również brak szkoleń w zakresie rozwoju kompetencji zawodowych i ograniczona w czasie pandemii oferta praktyk – mówi Magdalena Białek, business manager w Hays Poland, firmie doradztwa personalnego.
Większa motywacja
Magdalena Białek zauważa jednak pozytywne strony obecnej sytuacji, zwracając uwagę na większą motywację kandydatów. W ostatnich, przedpandemicznych latach na rynek pracy wchodziło tzw. pokolenie Z, które jedni mogliby nazwać kapryśnym, a drudzy – o wyjątkowej samoświadomości i chęci posiadania absolutnie satysfakcjonującej pracy pełnej wyzwań.
– Kandydaci nie zrażają się tak jak wcześniej wobec konieczności rozwiązania zadań rekrutacyjnych. Mniej z nich rezygnuje w trakcie rekrutacji, co przed pandemią było dość częstym zjawiskiem. Zmniejszył się też odsetek kandydatów rezygnujących po pierwszych dniach pracy w nowej firmie. Zwiększyła się świadomość, że obecne działania i podejmowane decyzje mogą rzutować na ich życie w najbliższych latach. Można zatem uznać, że zmiany zachodzące na rynku pracy poskutkowały poważniejszym podejściem do pracy i poszukiwaniem stabilnego pracodawcy – mówi Magdalena Białek.
Widać też większą motywację do przekwalifikowania się.
Ale to tylko jedna strona medalu. Wielu młodych ludzi koronawirus zamknął w domach, pozbawił szansy rozwoju, kontaktu z ludźmi i możliwości uczenia się kompetencji istotnych na rynku pracy, jak współpraca, zaangażowanie, otwartość i komunikatywność.
– Wejście na rynek pracy w trakcie kryzysu ma negatywny wpływ na całą karierę zawodową: obniża przyszłe zarobki, zwiększa liczbę epizodów bezrobocia, obniża jakość form zatrudnienia – uważa dr Jakub Sawulski z SGH.
Skutki pandemii za osobami młodymi mogą się ciągnąć jeszcze długie lata. Opóźniony start na rynku pracy to opóźnione decyzje o założeniu rodziny czy wyprowadzce od rodziców. A to już będzie mieć skutki nie tylko indywidualne, ale i dla całej gospodarki. Rzecz jasna – negatywne.
Bilionowe koszty
O jakich kosztach mówimy? Nawet kilkudziesięciu bilionach dolarów.
Z obliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że długoterminowe koszty wpływu pandemii na edukację i rynek pracy szacowane są na 44 bln dolarów. W kontekście zmniejszonego z powodu pandemii zwrotu z inwestycji w edukację spodziewany jest spadek wynagrodzeń o 6,2 proc., który obejmie cały okres zatrudnienia młodego pokolenia, czyli ok. 45 lat.
– Młodzi pracownicy zostali w szczególny sposób dotknięci skutkami koronakryzysu. W 2020 r. ogólny wzrost bezrobocia na świecie wyniósł 3,7 proc., ale wśród młodych było to aż 8,7 proc. Wśród osób najbardziej narażonych w czasie kryzysu COVID-19 znajduje się 1,6 mld pracowników gospodarki nieformalnej. Stanowią oni połowę światowej siły roboczej i pracują w sektorach, w których odnotowano znaczną utratę miejsc pracy i których przychody znacząco spadły. W 2020 r. całkowite koszty finansowe pandemii dla młodych ludzi sięgnęły 1,3 bln dol., co odpowiada 1,5 proc. światowego PKB – zwraca uwagę Krzysztof Kutwa, ekonomista PIE.
Współpraca Wojciech Karpieszuk