Gazeta Wyborcza

Co wiemy o bezrobociu w Polsce

- Nikodem Szewczyk

Wzrost stopy bezrobocia w Polsce nie jest widoczny w danych Eurostatu – teraz 3,1 proc., rok temu 3 proc. (według BAEL), ale wynika to do pewnego stopnia z metodologi­i. Eurostat prowadzi badania ankietowe, w których pyta respondent­ów o to, czy poszukują pracy. Jeżeli ktoś nie poszukuje pracy, to kwalifikow­any jest jako osoba bierna zawodowo, a nie bezrobotna. To definicja osoby bezrobotne­j zgodna z metodologi­ą Międzynaro­dowej Organizacj­i Pracy. Takich osób w czasie epidemii jest więcej niż zwykle, ponieważ ludzie obawiają się zakażeń. Ostateczni­e jednak nie jest tak, że kryzys nie ominął polskiego rynku pracy. Jeżeli spojrzymy w dane GUS, to widzimy w nich, że w lutym było o 180 tys. bezrobotny­ch więcej niż przed rokiem. Choć rzeczywiśc­ie sytuacja w Polsce jest lepsza niż w innych krajach UE, co wynika częściowo ze struktury polskiej gospodarki, w której dotknięty najsilniej­szymi restrykcja­mi sektor usług jest nadal mało rozwinięty, a do pewnego stopnia ze specyfiki danych, którymi dysponujem­y.

W Instytucie Badań Struktural­nych przeprowad­ziliśmy analizę kontrfakty­czną. To znaczy zastanowil­iśmy się nad tym, co byłoby pod koniec 2020 roku, gdyby rynek pracy utrzymał trend z lat poprzednic­h. W grudniu zatrudnien­ie w gospodarce było nadal o 112 tys. etatów mniejsze niż w styczniu 2020 roku. Jednak gdyby w minionym roku utrzymał się trend z lat 2018-19, to zatrudnien­ie w grudniu byłoby o 37 tys. etatów większe niż w styczniu. Czyli okazuje się, że z rynku zniknęło ok. 150 tys. miejsc pracy, ale tego w oficjalnyc­h danych nie widać, bo mówimy zwykle o stopie bezrobocia.

Nie wiadomo też, jaką skalę ma bezrobocie ukryte. W danych obserwujem­y, że w ubiegłym roku prawie o 100 tys. etatów zwiększyło się zatrudnien­ie w rolnictwie. Wynika to z tego, że część osób przeniosła się do sektora rolnego w poszukiwan­iu pracy, a część osób pracuje fikcyjnie, aby na przykład mieć dostęp do ubezpiecze­nia. Mniejsze niż w innych krajach bezrobocie wynika też z relatywnie rozbudowan­ej pomocy publicznej dla firm, która wymagała od nich utrzymania zatrudnien­ia za subwencję. Nie wiemy jednak do końca, co będzie dalej. Minister Gowin mówi o tym, że rząd potrzebuje jeszcze czasu, ale jeżeli działania nie zostaną podjęte szybko, to możemy się spodziewać nagłego wzrostu bezrobocia w wyniku zwolnień grupowych.

W Polsce pod koniec 2020 roku stopa bezrobocia wśród młodych do 25. roku życia wynosiła 11 proc. Znacznie więcej niż w ogóle populacji

NIKODEM SZEWCZYK analityk w Instytucie Badań Struktural­nych

Warto też podkreślić, że bezrobocie na polskim rynku pracy jest nierównomi­erne w różnych grupach wiekowych. Kryzysy na rynku pracy silniej i zwykle na długo dotykają młodych. Młodzi to koszt dla pracodawcó­w ze względu na szkolenia, treningi, wdrażanie do kadr. Dodatkowo takie osoby częściej zatrudnion­e są na umowach cywilnopra­wnych, więc najłatwiej je zwolnić. To widać w statystyka­ch. W Polsce pod koniec 2020 roku stopa bezrobocia wśród młodych do 25. roku życia wynosiła 11 proc. Znacznie więcej niż w ogóle populacji. Wynika to też z tego, że niekiedy młodzi mogą sobie pozwolić na to, żeby nie szukać żadnej pracy. Mówiąc wprost: mają więcej możliwości, żeby z tego rynku pracy uciec na jakiś czas i przeczekać kryzys u rodziców czy dziadków.

+

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland