Pogrzeb ateisty jak zgromadzenie
Obrzędy religijne, w tym pogrzeby, są wyłączone z zakazu zgromadzeń, ale pochówki świeckie już nie. Ministerstwo Zdrowia zapomniało, że takie istnieją.
Zmarłego, który nie chciał księdza na pogrzebie, obecnie może pożegnać maksymalnie pięć osób, ale już w przypadku pogrzebu z obrzędem religijnym limitu nie ma. Z kolei w kościołach może przebywać jedna osoba na 20 m kw., oprócz osób sprawujących kult religijny i np. zatrudnionych przez zakład pogrzebowy w czasie uroczystości pogrzebowych. To oznacza, że w dużych świątyniach zmieści się nawet 100 uczestników pogrzebu. To duża różnica, gdy w domu pogrzebowym przy ceremonii świeckiej jest limit pięciu osób.
Zapytaliśmy o to Ministerstwo Zdrowia. „W przypadku zgromadzeń, w tym wypadku ceremonii świeckich, należy zastosować limit do pięciu osób” – pisze w odpowiedzi do „Wyborczej” Justyna Maletka z biura komunikacji resortu.
Jednak stosowanie bardziej restrykcyjnych ograniczeń do pogrzebów świeckich uderzałoby w gwarancje dotyczące wolności sumienia i wyznania. Dlatego też domy pogrzebowe raczej stosują zasady, które obowiązują w przypadku pogrzebów religijnych.
O zdrowy rozsądek w tej sprawie apeluje też mistrz ceremonii świeckich Jarosław Graziadei-Darmas, który przeprowadza uroczystości głównie na Śląsku. Jak mówi, jest ich obecnie coraz więcej. – Najwyraźniej ustawodawca zapomniał ująć w swoich przepisach pogrzeby świeckie. Jednak konsultowałem tę sprawę z moimi kolegami po fachu, jak również czytałem opinie profesorów prawa, którzy wypowiadają się na ten temat. Przepis nie jest do końca jasny. Nie ma jednak przeciwwskazań, aby pogrzeb świecki nie mógł być organizowany w tym samym reżimie co pogrzeb kościelny – mówi.
Dodaje, że najczęściej ceremonia odbywa się na zewnątrz, nie w pomieszczeniach zamkniętych. – Przekonujemy, że to obecnie najlepsze wyjście.
Przyznaje też, że na cmentarzach zarówno komunalnych, jak i parafialnych nigdy nie miał problemu z liczbą żałobników.