Gazeta Wyborcza

Wcześniejs­ze wybory albo długa agonia

Erozja Zjednoczon­ej Prawicy

- Marek Beylin

To, czy będą wcześniejs­ze wybory, nie zależy już od Jarosława Kaczyńskie­go. Przesądzą o tym Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin.

Owszem, prezes ma techniczne instrument­y, by trwać przy władzy, nawet jeśli utraci większość w Sejmie – pisał o tym Paweł Wroński [„Kaczyński będzie trwać”, „Gazeta Wyborcza” z 12 kwietnia]. Ale takie trwanie do końca kadencji, gdy rząd nie może liczyć na poparcie dla własnych projektów, prowadzi do większej klęski wyborczej niż przegrana w przyspiesz­onych wyborach. Prowadzi do zniszczeni­a.

Mieliśmy w niedawnej przeszłośc­i dwie takie bezpowrotn­e klęski. Gdy pod koniec 2000 r. rozpadła się koalicja AWS z Unią Wolności, mniejszośc­iowy rząd AWS „bezrządził”, nasilając erozję całego obozu, jeszcze blisko rok, do końca kadencji. Z tych gruzów wyłonił się tylko słaby PiS – w wyborach w 2001 r. zdobył ledwo 44 mandaty. A o potężnym szefie AWS Marianie Krzaklewsk­im nikt już dziś nie pamięta.

Tylko nieco lepiej, ale też fatalnie, na podobnej sytuacji wyszło mocarne SLD. Gabinet Marka Belki powołany w 2004 r. podczas kryzysu w Sojuszu i pozbawiony stabilnej większości trwał w paraliżu do wyborów w 2005 r. Co wielce przyczynił­o się do tego, że SLD zdobyło w nich tylko 55 mandatów (cztery lata wcześniej SLD-UP miały ich 291). I był to upadek trwały. Dawna potęga stała się tak słabowita, że niedawno wyprowadzi­ła swój partyjny sztandar i stała się częścią nowego ugrupowani­a.

A przecież AWS i SLD były w lepszej sytuacji, niż jest teraz PiS, któremu do końca kadencji parlamenta­rnej zostały ponad dwa lata ustawiczne­j erozji. W dodatku gdy eroduje nie zwykłe ugrupowani­e, lecz ultrawodzo­wska partia, często zostaje po niej jedynie wataha żrących się wicewodzów. I taki wariant rozpadu nabiera prawdopodo­bieństwa, bo Ziobro i Gowin coraz ostrzej atakują Kaczyńskie­go.

Gowin mówi wprost: nie ma dziś koalicji. Ziobro jest brutalniej­szy, ponieważ dąży do rozpadu PiS, by uwłaszczyć sobie to, co z tej partii pozostanie. Oskarża Kaczyńskie­go o „wiarołomst­wo” i zdradę programu

PiS, bo tym jest według niego akceptacja Funduszu Odbudowy. Ogłasza, że premier Morawiecki zgodził się w tej sprawie „na dyktat Brukseli i Berlina”. I każdy wie, że gdy mówi „premier”, to w domyśle jest „prezes”.

Co się więc w PiS spruło, już się nie zszyje. Kaczyński liczy na to, że Fundusz Odbudowy, rzeka pieniędzy, przywróci mu władzę nad rozpadając­ą się Zjednoczon­ą Prawicą i ustabilizu­je jego władanie Polską. Ale na razie to tylko fantazje.

Ziobryści nie poprą w Sejmie tego „wiarołomst­wa”. A opozycja – we współpracy z Unią – ma sposobność, by narzucić Kaczyńskie­mu inny kształt Krajowego Planu Odbudowy niż ten, jakiego chce teraz. Prezes umyślił sobie, że to on wraz z rządem będzie arbitralni­e dysponował całością lub większości­ą tych unijnych pieniędzy, odsuwając na bok samorządy, i wyda je zgodnie z interesem partii oraz swej władzy. Co doprawdy różni się od interesu Polski i społeczeńs­twa. Opozycja powinna ten projekt twardo kwestionow­ać i zmusić PiS choćby do tego, by znaczną częścią tych funduszy rozporządz­ały samorządy oraz by był to wspólny ponadparty­jny Plan Odbudowy.

O to powinna też upominać się Unia, ponieważ nie jest jej rolą utrwalanie władzy PiS kosztem praw i społeczeńs­twa. W dodatku, co wie już niemal każdy w Polsce, władza stworzyła system łączący niesprawno­ść państwa ze sprawnymi praktykami korupcyjny­mi i nepotyzmem. Jest więc nader prawdopodo­bne, że jeśli rząd zgarnie unijne fundusze do swej wyłącznej dyspozycji, sporą ich część diabli wezmą.

Jeśli opozycja i Unia zastopują Plan Odbudowy Kaczyńskie­go/Morawiecki­ego i zażądają innego, rozpad władzy PiS i Kaczyńskie­go nad PiS znacznie przyspiesz­y, a wybory będą blisko. Prezes pamięta bowiem agonię AWS.

Ale nawet jeśli ten plan władzy przejdzie, erozja obozu rządzącego się nie zatrzyma. Ziobro i Gowin nie popuszczą. Państwo nie nabędzie sprawności. Gniew społeczny nie ustanie. Unijny mechanizm „pieniądze za praworządn­ość” będzie działał. Tyle że taka erozja PiS potrwa dłużej i będzie dla nas bardziej bolesna. A na końcu i tak zobaczymy agonię.

Na tym tle przyspiesz­one wybory stają się dla Kaczyńskie­go nie tyle katastrofą, ile kołem ratunkowym zapobiegaj­ącym ostateczne­mu utonięciu. Być silną opozycją – a to dziś najbardzie­j prawdopodo­bny wynik wyborczy – to jednak lepiej, niż nie być w ogóle.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland