„Pociągami” z impetem w wyobraźnię
– Chciałem nieśmiało wyjrzeć zza swojej kotarki i sprawdzić, co się stanie, gdy ją opublikuję – mówi o kompozycji „Pociągi towarowe” muzyk, wokalista, kompozytor Jakub Skorupa.
Opublikowana 20 stycznia piosenka ma już ponad 120 tysięcy odtworzeń na Spotify i prawie 90 tysięcy na YouTubie, a coraz chętniej sięgają po nią rozgłośnie radiowe.
To wystarczyło, by do muzyka zgłosili się przedstawiciele kilku wytwórni płytowych chętnych na podpisanie kontraktu. Wystarczyło też, by najpierw znaleźć się w dziesiątce finalistów naszego plebiscytu Sanki na najciekawsze nowe twarze polskiej sceny (wskazują eksperci z branży muzycznej), a następnie wskoczyć na podium (głosują dziennikarze „Wyborczej”).
– Piosenka wywołała o wiele większą reakcję, niż się spodziewałem. Cieszę się. Tym bardziej że stało się to w momencie, kiedy poczułem, że jestem gotowy podzielić się nią z ludźmi, że nadszedł moment na konfrontację z rzeczywistością – mówi Jakub.
„Pociągi towarowe” to nowoczesna, hipnotyzująca, klimatyczna ballada o poszukiwaniu własnego miejsca, tułaniu się po świecie, gonitwie za czymś, czego nie da się dogonić. To piosenka o byciu migrantem.
– Urodziłem się w Knurowie, do którego moi rodzice przyjechali do pracy z Zamościa. Wychowywałem się na Śląsku. I na Śląsk po latach mieszkania w innych częściach Polski, ale też i za granicą, wróciłem – tłumaczy Jakub.
Dodaje, że przez długi czas starał się od Śląska uciec, był pewien, że będzie mu lepiej gdzieś indziej. Doszedł jednak do wniosku, że wszystko zależy od tego, co ma w głowie, a nie od tego, gdzie mieszka. Wrócił więc na Śląsk, do Gliwic, miasta, w którym widać wciąż przedwojenną niemieckość.
W muzyce zakochał się w latach 90., kiedy zasłuchiwał się m.in. w grupie Hey. Pierwszy tekst napisał jeszcze w podstawówce. Chciał założyć zespół, ale kolega, który miał gitarę, nie chciał z nim grać.
Postanowił nauczyć się sam. Od taty dostał gitarę, rodzice zapisali go też na lekcje muzyki. Szybko stracił jednak zapał. – System edukacji często sprawia, że zapominamy o własnych marzeniach – mówi Jakub.
Porzucił więc na lata muzykę. Skończył studia, pracował w agencji PR. Prowadził – jak sam mówi – „różnego rodzaju” działalność gospodarczą. Chciał podbić Stany Zjednoczone polskimi samochodami, wysłał nawet „malucha” za ocean, i to jeszcze zanim Fiatem 126p zachwycił się Tom Hanks. Produkował filmy na zlecenie dla kilku korporacji, ucząc się, co dobrego i co złego przynosi ze sobą praca dla dużej firmy. Zajmował się też animacją 2D, m.in. w Londynie, w firmie zajmującej się postprodukcją filmową. – Przez długi czas robiłem wszystko, żeby być jak najdalej od śpiewania własnych piosenek – wyznaje Jakub.
I to właśnie w Londynie muzyka do niego wróciła. Jakub zapisał się na pierwszą w życiu lekcję śpiewu. Trafił na nauczyciela, który, jak mówi, był wierną kopią bohatera filmu „Whiplash” (doskonała, nagrodzona Oscarem rola J.K. Simmonsa). – To był prawdziwy skurczybyk, łysy, starszy gość, którego mogłem się tylko bać – wspomina Jakub. Tymczasem usłyszał od nauczyciela: „Stary, ja nie rozumiem, dlaczego wcześniej już nie śpiewałeś, śpiewać może każdy, a my sprawimy, żebyś po prostu lepiej trafiał w dźwięki”. Zachęcony znów sięgnął po gitarę i każdą przerwę w pracy poświęcał na zajmowanie się piosenkami. Po roku wrócił do Polski, do dziewczyny, do kontaktu z językiem, do śpiewania po polsku. Jedna czy dwie piosenki z tamtego okresu trafią na debiutancką płytę.
Tak jak inne piosenki, tak i „Pociągi” powstawały etapami, nabierały kształtu, formy w wyniku różnych doświadczeń. Pierwsze szkice pochodzą z zeszłego lata, ale historia kompozycji sięga kilku lat wstecz, kiedy Jakub uczestniczył w warsztatach odbywających się w ramach konferencji i festiwalu branży muzycznej Tak Brzmi Miasto. Choć Skorupa się nie dostał na zajęcia, uczęszczał na nie jako wolny słuchacz. Tam poznał ludzi, którzy potem pomogli mu w pracy nad „Pociągami”, m.in. Agatę Trafalską z Jazzboy Records, współproducenta Grześka Pikulińskiego czy Darię Ryczek, która zaśpiewała w chórkach.
Piosenka zachwyciła, ale też wywołała apetyt na więcej. W pierwszych tygodniach po opublikowaniu piosenki do Jakuba dzwonili i pisali ludzie z podziękowaniami, gratulacjami, komentarzami. – Oczywiście to, że ktoś obcy z drugiego końca Polski dzwoni, żeby powiedzieć, że po usłyszeniu piosenki miał ciarki, zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Ale wcale tak łatwo nie jest takie słowa przyjmować – mówi Jakub.
Co oczywiste i zupełnie naturalne, kolejne piosenki Skorupy mierzone będą „Pociągami”. – Ja wiem coś, czego ludzie, którzy posłuchali tylko „Pociągów”, nie wiedzą – śmieje się Jakub, tłumacząc, że choć owszem, ma w swoim repertuarze inne nastrojowe, klimatyczne kompozycje, to ma również piosenki stylistycznie luźniejsze. – Żyjemy w takich ciekawych czasach, w których gatunkowość muzyczna nie ma większego znaczenia. I to mi bardzo odpowiada – wyznaje. Kolejny singiel zamierza opublikować już pod koniec kwietnia.
+