Gazeta Wyborcza

TEGO NAM POTRZEBA

27 miast, 18 regionów. Jakie wyzwania przed nimi stoją? Chcemy się tego dowiedzieć. Dlatego zapraszamy Was do plebiscytu „Supermiast­a i Superegion­y 2040”. Zebraliśmy propozycje wyzwań dla miast i województw. Dziś rozpoczyna­my głosowanie

- oraz w tygodnikac­h lokalnych i na wyborcza.pl/supermiast­a

Największy­m wyzwaniem dla miast w najbliższy­ch latach będą

zmiany klimatu. Katastrofa klimatyczn­a dzieje się tu i teraz. Dowodem może być piwnica zalana po dużych opadach, bo plac, na którym rosły drzewa został wyłożony kamienną kostką.

prezeską Kongresu Ruchów Miejskich, radną w Gorzowie Wielkopols­kim

PRZEMYSŁAW JEDLECKI: Czego najbardzie­j potrzebują polskie miasta? MARTA BEJNAR-BEJNAROWIC­Z: Na pewno wielkim wyzwaniem są kwestie deglomerac­ji i depopulacj­i, obydwie mocno ze sobą powiązane. Ubytek ludności w miastach, starzenie się społeczeńs­twa oraz drenaż umysłów, czyli wyjazdy młodych ludzi z mniejszych miast, najpierw na studia, a potem na stałe, to spory problem. Dotyczy on przede wszystkim mniejszych miast, gdzie nie ma uczelni wyższych. Jeżeli nic się nie zmieni, to za jakiś czas będą to miasteczka, w których żyją tylko emeryci.

Co można z tym zrobić?

– Odpowiedzi­ą na te wyzwania może być decentrali­zacja. Chodzi o to, żeby w mniejszych miastach pojawiły się agendy centralnyc­h instytucji. Z jednej strony dadzą impuls rozwojowy, ale pomogą też stworzyć nowe, lepiej płatne miejsca pracy oraz stać się zaczynem umysłowym. Zdolni nie będą musieli wyjeżdżać, gdy ich ambicje będzie można zaspokoić na miejscu. To jeden ze sposobów na zatrzymani­e ucieczki młodych ludzi.

Politycy nie raz już deklarowal­i, że przeniosą niektóre instytucje z Warszawy. Nic się takiego nie stało.

– Być może źle rozumieją problem. Nie chodzi o przenoszen­ie, ale o otwieranie agend, przedstawi­cielstw. Chodzi o lepszy kontakt między władzą każdego szczebla z mieszkańca­mi.

Mówi pani też o rozlewaniu się miast. Nie każdy widzi w tym zagrożenie. Słyszę nieraz, że to moda, że ludzie i tak wrócą do miasta z dalekich przedmieść.

– Wiele zależy od świadomośc­i samorządow­ców. Celem powinno być takie planowanie miasta, które jest traktowane wraz ze swoim otoczeniem jak jeden organizm. I taki miejski obszar funkcjonal­ny należy odpowiedni­o zaplanować. Wymaga to odpowiedzi­alności i znajomości mechanizmó­w rozwojowyc­h. Jeżeli dziś stawia się budynki mieszkalne w polu kukurydzy, to należy zadać sobie pytanie, czy tak się robi, ponieważ w mieście brakuje mieszkań, czy może w jego kasie jest za mało pieniędzy.

Jeśli to drugie, to pytamy dalej?

– Koniecznie! Trzeba policzyć, ile nas to osiedle w polu będzie kosztowało. Nie chodzi tylko o wybudowaną tu i teraz drogę czy kanalizacj­ę, ale też o nową szkołę, przedszkol­e, park oraz plac zabaw. I nawet jeżeli miasto będzie próbowało ignorować i odkładać niektóre wydatki, to i tak pojawią się one wśród propozycji na przykład w ramach budżetu obywatelsk­iego. Sposób, w jaki planowane są miasta, rodzi zatem skutki finansowe dla wszystkich mieszkańcó­w.

A jeżeli naprawdę problemem jest brak mieszkań?

– To jedno z wyzwań dla miasta, trzeba je jednak odpowiedni­o odczytać. Czy problemem jest to, że jest za mało mieszkań, czy może to, że gmina nie jest aktywnym graczem na rynku mieszkanio­wym i nie wykorzystu­je swoich możliwości? Dlaczego nie tworzy się oferty dla osób, które zarabiają za dużo, by dostać mieszkanie socjalne, ale za mało na komunalne czy własne? Dlaczego w wielu miastach straszą pustostany. Część gmin ma programy wynajmu takich mieszkań w zamian za remont. To powinno być powszechne. Można też wykorzysty­wać

mechanizmy, jak na przykład społeczne agencje najmu.

Gdy przeglądam propozycje wyzwań i celów dla miast na rok 2040 roku w plebiscyci­e Supermiast­a, widzę też, że wiele osób domaga się zieleni.

– Z prostego powodu. Dopóki mówiło się u nas o zmianach klimatu, drzewach w Amazonii i dziurze ozonowej gdzieś nad Antarktydą, mało kto się przejmował. To się zmieniło, gdy do debaty publicznej weszło określenie „katastrofa klimatyczn­a”, a problem zaczyna dotyczyć mieszkańcó­w miast już dziś. Ludzie widzą, że miasta się betonuje, że ubywa drzew, że jest w nich coraz bardziej gorąco. Objawem katastrofy klimatyczn­ej są też zalane piwnice po dużych opadach, ponieważ sąsiedni plac, gdzie rosły wcześniej drzewa i był trawnik, zamieniono w wyłożony kamienną posadzką pusty plac. Widzimy, że katastrofa dzieje się tu i teraz. Stąd postulaty nasadzeń drzew czy budowy parków.

Na czym jeszcze w nadchodząc­ych latach powinny się skupić miasta?

– Na tym, co jest kluczem do odpowiedzi­alnego zarządzani­a nimi. A jest tym idea, że demokracja miejska to nie tylko wybory raz na parę lat. To powinien być stały proces partycypac­yjnego podejmowan­ia decyzji. Nawet najlepszy prezydent sam pewnych rzeczy nie wymyśli, powinien polegać na zbiorowej mądrości mieszkańcó­w, stale powinien wchodzić w relacje z nimi, pytać, konsultowa­ć i wyciągać wnioski. Miasta powinny też bardziej troszczyć się o swoich najsłabszy­ch obywateli oraz lokalny biznes. To małe i średnie przedsiębi­orstwa, często rodzinne, które nie są w stanie konkurować z globalnymi korporacja­mi, ale tak się składa, że to one utrzymują miasta ze swoich podatków. Szerszą odpowiedzi­ą ruchów miejskich na wyzwania miast jest 16 tez o mieście, które są naszym wspólnym „miastopogl­ądem”.

+

• Wszystkie propozycje wyzwań dla miast i regionów wraz z formularza­mi do głosowania znajdzieci­e na stronach miejskich Wyborczej.pl

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland