Powinniśmy podawać 230 tys. dawek na dobę przez siedem dni
Najważniejsze jest, byśmy w końcu zaczęli uruchamiać punkty szczepień masowych, najlepiej we współpracy z samorządami. I likwidować mniejsze, które pracują niewydolnie – mówi prof. Jacek Jaworski.
ANITA KARWOWSKA: Od kilku dni słyszymy od ministra zdrowia, że poza szpitalami sytuacja się poprawia. Ujął to tak: „Wojna trwa, ale jesteśmy już po »lądowaniu w Normandii«”. A czy poprawia się tempo szczepień?
PROF. JACEK JAWORSKI, WYŻSZA SZKOŁA BANKOWA W GDAŃSKU:
Trudno mi to komentować bez emocji. W ciągu poprzedniej doby zmarło 803 chorych na COVID-19, dziś niemal 700. To przerażające.
System szczepień przyspiesza, ale – jak w innych obszarach na polu walki z pandemią – mamy opóźnienie. Aby na bieżąco wykorzystywać wszystkie szczepionki, powinniśmy podawać 230 tys. dawek na dobę przez siedem dni w tygodniu. W ciągu ostatniego tygodnia zdarzyło się to trzykrotnie, w pozostałe dni było mniej szczepień, a w niedzielę niespełna 50 tys.
Wylicza pan, że niewykorzystanych jest ok. dwóch milionów dawek szczepionek, ale minister Michał Dworczyk przekonuje, że w zapasie jest niespełna pół miliona dawek. Skąd ta rozbieżność?
– Czerpię dane z publikowanych na stronie rządowej raportów dotyczących dostaw i liczby szczepień i mówię o tym, czego się z nich dowiaduję. Obecnie do Polski sprowadzonych zostało 10 mln dawek, zaś 8,2 mln to liczba wykonanych szczepień. Oznacza to, że 1,8 mln dawek nadal czeka na wykorzystanie.
– Teraz mamy zapowiedź, że powstaną nowe punkty szczepień. Jeżeli nie będą to jednak punkty szczepień masowych, dystrybucja szczepionek pozostanie złożona i mniej efektywna, niż gdybyśmy dostarczali szczepionki do punktów o wysokiej wydajności szczepień. Byłoby ich mniej, ale przyjmowałyby znacznie większe dostawy.
Z małymi punktami jest jeszcze jeden problem. Jeśli będą teraz otrzymywać więcej szczepionek, to zaczną się w nich pojawiać tłumy pacjentów, rośnie więc ryzyko zakażeń.
Jak można to naprawić?
– Recepta na przyspieszenie jest prosta. Każdy, kto ma pojęcie o zarządzaniu, wie, że im bardziej skomplikuje system, tym będzie on bardziej niewydolny. Trzeba więc program szczepień uprościć. Pierwszy krok – nie przetrzymywać sprowadzonych do Polski szczepionek. Drugi – szczepić masowo również w weekendy, co dziś dzieje się rzadko.
I już teraz przygotować punkty szczepień do przyjęcia maksymalnej liczby szczepionek wynikających z harmonogramu. Czyli punkt, który dzisiaj szczepi sto osób dziennie, musi być tak zorganizowany, by w maju czy czerwcu być w stanie szczepić kilkakrotnie więcej pacjentów, bo tak wynika z harmonogramu dostaw szczepionek do Polski.
Podpowiada pan, że punkty szczepień powinny mieć możliwość zamówień na pakiety szczepionek. Co by to zmieniło?
– Obecnie punkty sztukują te szczepionki, np. zamawiają sto dawek jednego producenta, 30 dawek innego. Dystrybucja pakietów złożonych z określonej liczby preparatów różnych producentów przyspieszyłaby sprawę.
Ale najważniejsze jest to, byśmy w końcu zaczęli uruchamiać punkty szczepień masowych, najlepiej we współpracy z samorządami. I likwidować mniejsze, które pracują niewydolnie.
Dlaczego to takie ważne?
– Punkty szczepień masowych przystosowane są do bezpiecznego szczepienia dużej liczby pacjentów i łatwiej regulować w nich tempo szczepień, np. dostawiając kolejne stanowiska. I, co równie ważne, odciążylibyśmy lekarzy i pielęgniarki w przychodniach, które mogłyby skoncentrować się na leczeniu.
Jak efektywne mogą to być miejsca, pokazuje przykład Poznania, gdzie punkt szczepień masowych jest w stanie szczepić 10 tys. osób dziennie, także w weekendy, czy Wałbrzycha – ponad 1,5 tys. osób na dobę.
Lekarz z podstawowej opieki zdrowotnej podczas dyżuru w punkcie szczepień masowych w ciągu kilku godzin jest w stanie zakwalifikować do szczepienia tyle osób, ile u siebie przez tydzień. Nie marnuje czasu na odbieranie telefonów, układanie grafików itd.
Do tej pory rząd niechętnie korzystał z pomocy samorządów przy szczepieniach. Może zanosi się jednak na zmianę, bo oddziały NFZ zaczęły właśnie przyjmować zgłoszenia samorządów dotyczące tworzenia punktów szczepień w powiatach. To oznacza, że te apele, by włączyć samorządy, może przynoszą jednak skutek. Niestety, większość tych punktów ma ruszyć dopiero w maju, a więc znowu dwa-trzy tygodnie za późno.