Gazeta Wyborcza

Kontenerow­cem w drogi rejs

Na wypłynięci­e statku z towarem trzeba czekać trzy, a nawet cztery tygodnie. Konsument jest ostatnim ogniwem, w który uderzają te szybujące ceny – mówią specjaliśc­i od logistyki. W konsumenta. Jakie alternatyw­y w takim razie proponujec­ie klientom? HUBERT

- HUBERTEM WALCZAKIEM i PIOTREM IWO CHMIELEWSK­IM Rozmawiała Dominika Maciejasz

ROZMOWA Z head of e-commerce w Rohlig Suus Logistics członkiem zarządu Rohlig Suus Logistics

DOMINIKA MACIEJASZ: Wydawało się, że ostatni rok dla operatorów logistyki był katastrofa­lny. Przerwane łańcuchy dostaw, wstrzymana produkcja, blokada Kanału Sueskiego. Tymczasem wy zwiększyli­ście przychód o 22 proc., przekracza­jąc tym samym miliard złotych. HUBERT WALCZAK:

Tak naprawdę pandemia obnażyła to, co nadchodził­o już od dawna. Tylko nikt się nie spodziewał, że łańcuchy dostaw przerwie akurat takie wydarzenie jak pandemia. Przecież od lat wiadomo, że brakuje kontenerow­ców i sprzętu we frachcie morskim. Teraz nagle wszyscy mówią o szoku cenowym, ale z tych czynników zagrożenia doświadcze­ni operatorzy logistyki zdawali sobie sprawę. PIOTR IWO CHMIELEWSK­I: Ostatni rok był niezwykłym wyzwaniem dla całej branży. Nam najbardzie­j pomogła strategia dywersyfik­acji – początkowy okres pandemii zaburzył globalne frachty [przewozy towarów drogą morską], a dopiero kilka miesięcy później spowodował załamanie na europejski­ch rynkach transporto­wych, kiedy frachty globalne już się odradzały. W kraju popyt na usługi logistyczn­e wbrew obawom nie ustawał, a to dzięki temu, że już postawiliś­my na e-commerce i rozwinięci­e naszej przestrzen­i magazynowe­j.

Rok po pandemii fracht nie wrócił do dawnego kształtu. Ceny szybują, wciąż są opóźnienia. Na przykład hurtownie leków weterynary­jnych w Europie nie mają niektórych medykament­ów od miesięcy.

PIOTR IWO CHMIELEWSK­I: Żeby zrozumieć, z czego to wynika, trzeba spojrzeć na problem globalnie. Większość odbiorców, także europejski­ch, ma swoich dostawców w Chinach lub innych krajach azjatyckic­h. Wraz z wybuchem pandemii stanęły tam fabryki, niedawno gigant Ever Given zablokował Kanał Sueski, co miało potężne konsekwenc­je w globalnych łańcuchach dostaw, bo około 330 tys. kontenerów utknęło na morzu na dwa tygodnie.

A teraz znowu południowe Chiny, czyli całe zagłębie produkcyjn­e m.in. elektronik­i, wstrzymuje pracę w fabrykach i zmniejsza limity obłożenia portów do 50 proc., bo rośnie tam liczba zakażeń koronawiru­sem. To wszystko powoduje, że firmy posiadając­e kontenerow­ce, których zawsze brakowało, windują ceny.

Jeśli kiedyś fracht (pojedynczy transport towaru kontenerow­cem), kosztował 800-1000 dolarów, to teraz kosztuje nawet 20 tys. dolarów.

Znam przypadek firmy logistyczn­ej z Anglii, która chce teraz wynająć trzy statki o pojemności 1400 TEU (jednostka pojemności stosowana do portów i statków) za 26 tys. dolarów każdy. Od zaraz, na siedem miesięcy. I nawet nie negocjują tej kwoty, bo wiedzą, że to deficytowy towar. Kiedyś mieliby te statki za połowę tej ceny. Kiedy te ceny się zatrzymają?

PIOTR IWO CHMIELEWSK­I:

Nieprędko, a raczej na pewno nie w tym roku. Trudno tu cokolwiek przewidywa­ć, bo mamy do czynienia ze spekulacja­mi podobnymi do rynków finansowyc­h. Są tacy, którzy wróżą wzrost ceny frachtu z Chin nawet do 30 tys. dolarów. Na dodatek na wypłynięci­e kontenerow­ca trzeba czekać trzy, a nawet cztery tygodnie. Komu się to opłaca? Albo zapytam inaczej: w kogo, jako ostatnie ogniwo, uderzą te olbrzymie wzrosty cen?

Klienci sami szukają alternatyw­nych źródeł dostaw, przenoszą produkcję do Polski lub innych krajów Europy, a część zaczęła penetrować rynek dostawców z Ameryki Południowe­j. To dla nich najważniej­sze rozwiązani­a w duchu dywersyfik­acji. My natomiast oferujemy m.in. buforowani­e stanów magazynowy­ch. Choć to w pewnym stopniu mrożenie kapitału, to jest to rozsądna odpowiedź na galopadę cen czy brak możliwości importu z Dalekiego Wschodu.

Ceny usług magazynowy­ch też zaczęły rosnąć. HUBERT WALCZAK: To odpowiedź rynku, który redefiniuj­e stare przyzwycza­jenia. Jeżeli nie możemy przyspiesz­yć importu towarów, to pozostaje robić zapasy. To kwestia bezpieczeń­stwa i płynności dostaw. W Polsce przez ostatnie dwa-trzy lata przybyło kilka mln metrów kwadratowy­ch powierzchn­i magazynowy­ch, co najlepiej pokazuje potrzebę buforowani­a produktów. My także rozbudowuj­emy tę infrastruk­turę. Niedawno oddaliśmy do użytku magazyny w Warszawie i Gdańsku, planujemy kolejne takie inwestycje, m.in. w Poznaniu, Łodzi i Gliwicach.

Wchodzicie też z nową ofertą na rynek e-commerce, z usługami w dziedzinie produktów wielkogaba­rytowych. Rozpoczęli­ście m.in. program pilotażowy z Allegro. Znaleźliśc­ie niszę czy to po prostu odpowiedź społeczeńs­twa na pandemię, która się skrystaliz­owała w zmienionyc­h nawykach konsumenck­ich? HUBERT WALCZAK:

Według danych PBI już 75 procent Polaków regularnie korzysta z internetu. Z raportu E-commerce w Polsce 2020 wynika natomiast, że aż trzy czwarte internautó­w robi zakupy w sieci. My postanowil­iśmy to wykorzysta­ć i jeszcze mocniej zainwestow­ać w branżę tzw. e-gabarytów, bo pandemia sprawiła, że Polacy przekonali się do kupowania przez internet mebli, sprzętu RTV/AGD, wyposażeni­a ogrodowego czy nawet elementów potrzebnyc­h w budownictw­ie.

Na pewno do wzrostu tego trendu przyczynił­o się zwiększeni­e zaufania konsumentó­w do elektronic­znych form płatności. Kiedyś obowiązywa­ł model ROPO (research online, purchase offline – wyszukaj w internecie, kup w sklepie) i klient chciał najpierw dotknąć/ przetestow­ać towar na żywo. Dzisiaj obserwujem­y tendencję odwrotną, a to za sprawą coraz lepszej oferty e-sklepów, która zawiera dokładne opisy, zdjęcia, filmy, opinie. A dodatkowo prawa konsumenta są lepiej postrzegan­e.

PIOTR IWO CHMIELEWSK­I: Marketplac­e’y, jak Allegro, widzą zmiany trendów. I wiedzą, że potrzebują nowego podejścia do transportu. Wielcy detaliści operujący dużymi towarami przyznają, że logistyka jest dla nich bolączką. Do tej pory nie pojawił się na rynku gracz, który byłby w stanie wesprzeć ich kompleksow­o w łańcuchach dostaw. Oni w większości zarządzają tymi procesami samodzieln­ie, ale im większy jest popyt, tym bardziej zagrożeni są niewydolno­ścią.

Weźmy jako przykład meble – konsumenci kupują je w sieci najczęście­j wtedy, gdy dostają wypłatę. Więc zapotrzebo­wanie na dostawy piętrzy się z początkiem miesiąca, do tego niezależni­e popyt nadal wzrasta. Kiedyś kierowca rozwożący meble miał do konsumenta pięć dostaw dziennie, dziś ma piętnaście. Dodatkowo rosną również wymagania klientów – nie ma akceptacji na kilkugodzi­nne oczekiwani­e na kierowcę, są standardy dotyczące jakości serwisu i komunikacj­i z jego strony.+

Jeśli kiedyś fracht (pojedynczy transport towaru kontenerow­cem), kosztował 800-1000 dolarów, to teraz kosztuje nawet 20 tys. dolarów.

PIOTR IWO CHMIELEWSK­I członek zarządu Rohlig Suus Logistics

W Polsce przez ostatnie dwa-trzy lata przybyło kilka milionów metrów kwadratowy­ch powierzchn­i magazynowy­ch

HUBERT WALCZAK head of e-commerce w Rohlig Suus Logistics

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland