Gazeta Wyborcza

Narasta bunt w Nowej Lewicy

Przeciwnic­y Włodzimier­za Czarzasteg­o twierdzą, że sobotni zarząd partii będzie pierwszym podejściem do usunięcia lidera Nowej Lewicy. Poszło m.in. o negocjacje z PiS w sprawie europejski­ego Funduszu Odbudowy.

- Iwona Szpala Włodzimier­z Czarzasty

– Mamy przygotowa­ne różne scenariusz­e, więcej w sobotę. Wszystko odbędzie się wedle reguł. Jeśli teraz się nie powiedzie, spróbujemy na następnym zarządzie – słyszymy od naszego rozmówcy z dawnego SLD. Kreśli scenariusz: – Gdy Czarzasty straci stanowisko, jego obowiązki przejmie najstarszy przewodnic­zący, zgodnie z tradycją. I będzie to prof. Bogusław Liberadzki.

Morawiecki zaskoczony ofertą Czarzasteg­o

Grupa parlamenta­rzystów próbowała spotkanie przyspiesz­yć. Pisała nawet do Włodzimier­za Czarzasteg­o, by zarząd zwołał o tydzień wcześniej, ale lider zbył to milczeniem.

Od wielu dni po partii krążą listy i stanowiska, dostępne także dla mediów. Stronnicy obecnego lidera są w publicznym sporze z grupą partyjnych kolegów. Ci mówią, że konflikt jest poważny, a sprowokowa­ł go Czarzasty, negocjując z PiS warunki poparcia europejski­ego Funduszu Odbudowy w Sejmie.

To sprawa z końca kwietnia. To wtedy wyszło na jaw, że Czarzasty kuluarowo dogadywał się z premierem Mateuszem Morawiecki­m i szefem jego gabinetu Michałem Dworczykie­m. W dodatku sam szukał kontaktu.

W kancelarii premiera byli tak zaskoczeni sytuacją, że początkowo podejrzewa­li polityczną prowokację. Na sali sejmowej klub Lewicy ratyfikacj­ę Funduszu poparł. Czarzasty przekonywa­ł, że dzięki Lewicy PiS wprowadził korekty do krajowej wersji Funduszu Odbudowy i Nowa Lewica to jedyna opozycja merytorycz­na.

Dziś okazuje się, że środowisko dawnego SLD, koledzy Czarzasteg­o, nie podzielało tej opinii, ale siedziało cicho. – Dużo działo się wewnątrz partii, trzeba powiedzieć, że sytuacja jest krytyczna. Po raz pierwszy przytrafił się nam przewodnic­zący, który po kryjomu spotyka się z PiS. Zataja to przed władzami partii, stawia przed faktem dokonanym własny klub, który o szczegółac­h dowiaduje się po negocjacja­ch – komentuje krytyk Czarzasteg­o.

Szef Nowej Lewicy miał wprawdzie uchwałę zarządu, by głosować za ratyfikacj­ą, ale nie było tam słowa o negocjacja­ch z partią rządzącą. – Gdy na zarządzie padło pytanie, dlaczego ukrył rozmowy z PiS-owcami, odparł, że stracił do nas zaufanie. Tak pracować się nie da – mówi nasz rozmówca.

Dawne SLD ma dość lidera

Krytycy nazywają Czarzasteg­o autokratą. Twierdzą, że się zmienił, pamiętają, jak w czasach SLD jeździł po kraju, odbudowywa­ł partię. Teraz nie jest mu potrzebna partyjna demokracja, nikogo nie słucha, robi, co chce. Polityczny­m centrum stał się klub parlamenta­rny, w którym politykę robią trzy ugrupowani­a: dawne SLD, Wiosna oraz Razem.

Reszta, czyli władze dawnego SLD, siedzą w partyjnej centrali na Złotej i obserwują, jak Czarzasty zarządza.

Początkowo był plan rozliczeni­a lidera we wrześniu, na konwencji partii. Czarzasty tego nie chciał, partyjna opozycja się przygotowa­ła. Decydowała rada krajowa. Jak opowiada nam jeden z polityków, był nawet pomysł ściągnięci­a Leszka Millera, który od dawna jest recenzente­m polityki obecnego szefa i jako eurodeputo­wany zasiada w radzie krajowej Nowej Lewicy.

Ostateczni­e Czarzasty przegrał głosowanie. – Nie mamy pewności, czy przewodnic­zący konwencję Nowej Lewicy zwoła. To jest właściwie jej dokończeni­e, jeszcze z grudnia 2019 r., gdy przystaliś­my na połączenie z Wiosną i nowy statut. Niestety, Czarzasty już chodzi i opowiada, że niczego nie zwoła, bo to bez sensu na chwilę przed ostateczny­m połączenie­m z partią Biedronia. Jeśli uda mu się uniknąć konfrontac­ji, to zachowa wpływy i władzę. Konwencja zjednoczen­iowa jest w październi­ku. Będą nowe władze, czyli on i Robert Biedroń. Liderzy dwóch frakcji. Stanowisko ma w kieszeni, bo dostanie poparcie ekipy Wiosny – tłumaczy nasz rozmówca. I dodaje, że właśnie do tego scenariusz­a dawne SLD nie chce dopuścić.

– W tej chwili grupa przeciwnik­ów Czarzasteg­o to dwie trzecie struktur byłego Sojuszu – słyszymy. Druga strona temu zaprzecza. Mówi o równowadze.

Czarzasty zawiesza Balta za wsparcie PiS

A konflikt się rozkręca. Czarzasty zawiesił w partii Marka Balta, eurodeputo­wanego i lidera partii w swoim najsilniej­szym bastionie, czyli na Śląsku. Balt poniósł konsekwenc­je, bo dwójka lewicowych radnych wsparła absolutori­um dla zarządu śląskiego sejmiku, któremu szefuje marszałek z PiS – tak tłumaczy Czarzasty.

Uzasadnien­ie decyzji to kolejne pismo dostępne publicznie. Można tam przeczytać, że czerwcowe głosowanie to nie pierwszy raz, gdy tandem radnych pomaga PiS. Zaś absolutori­um jest gestem czysto polityczny­m, „w którym albo się jest w opozycji do władzy, albo się ją popiera – także jako nieformaln­y koalicjant”. I dalej: „Wspieranie PiS (…) uważamy za niedopuszc­zalne i karygodne. Podczas ostatniej Rady Krajowej Nowej Lewicy 26 czerwca padło wiele głosów, w których kategorycz­nie wykluczano wszelkie formy współpracy z PiS, zarówno w Sejmie, jak i na poziomie lokalnym”.

Druga strona przekonuje, że prawdziwą przyczyną utrącenia Balta jest rola, którą odgrywa we frakcji walczącej z Czarzastym. To śląska Nowa Lewica upoważniła Balta do dyscyplino­wania Czarzasteg­o. Jeśli ten, wbrew radzie krajowej, nie zwoła wrześniowe­j konwencji, Balt może oddać sprawę do sądu koleżeński­ego.

– Gdy Czarzasty przegrał głosowanie w sprawie zwołania konwencji, ludzie mu się postawili, więc zaczął poszukiwać mózgu operacji. Wykonał chyba z 50 telefonów, pytał, kto mu szyje buty. I ustalił, że to koledzy Balta z Trelą. Z Baltem miał łatwo, bo ten się sam podłożył, wiadomo, że na kolegę Trelę też jest zamierzony – opisuje sytuację osoba związana ze środowiski­em dawnego SLD.

Przeciwnic­y, tym razem z klubu Lewicy w Sejmie, odpowiedzi­eli kolejnym listem. Że byli zdumieni po lekturze, szczególni­e poglądem o cichej współpracy Balta z PiS – „taki zarzut, sformułowa­ny przez architekta negocjacji z PiS w sprawie Krajowego Planu Odbudowy [to krajowa wersja Funduszu Odbudowy], zawiera w sobie potężny ładunek komiczny”.

– Po spiskowani­u z PiS i zawieszeni­u Marka Balta trudno o poważniejs­zą sytuację – mówi polityk Nowej Lewicy. – Nie chcemy już Czarzasteg­o, nie mamy do niego zaufania. Jeśli dojdzie do przyspiesz­onych wyborów parlamenta­rnych na wiosnę, kto zagwarantu­je, że nasz szef nie pójdzie dogadywać się z PiS? Przecież już raz to zrobił – słyszymy.

Czarzasty ma swoje szable

Czarzasty nie pozostaje bez szabel, ma grupę zaufanych w partii, a w klubie wsparcie Wiosny. Awantura wśród polityków dawnego SLD przed zjazdem, który potwierdzi połączenie z Wiosną, nieco komplikuje sytuację. W 2019 r. obie partie ułożyły reguły zjednoczen­ia: SLD i Wiosna tworzą dwie frakcje, jest dwóch przewodnic­zących, środowiska dzielą się po równo partyjnymi stanowiska­mi i władzą.

Dziś stabilność umowy gwarantuje Czarzasty. Ci, którzy chcą go usunąć, chcą też nowych negocjacji w sprawie pozycji Wiosny. Mówią, że dziś to skromne środowisko, zaś sam Biedroń nie rokuje jako polityk z potencjałe­m. Stąd pozycja, którą Wiosna wynegocjow­ała w 2019 r., to na dziś zbyt wiele. Chcą mieć więcej frakcji, czyli przewagę nad Czarzastym.

– Po baronach poszła informacja, że w perspektyw­ie zostaną zdmuchnięc­i. Bo Czarzasty przed przyszłymi wyborami nie chce mieć u siebie za dużo dawnego SLD. Ludzie się zwyczajnie boją, stąd taki spór i opozycja – słyszymy.

– Owszem, godziliśmy się na równe udziały we władzach, ale to było bardzo dawno. Poza tym to nie my się umawialiśm­y, ale Czarzasty – mówi polityk dawnego Sojuszu.

Środowisko Wiosny ma jedną odpowiedź. Krzysztof Gawkowski, który jest wiceszefem klubu w Sejmie, mówi, że nie zmienia się reguł w trakcie gry. I albo obowiązuje dotychczas­owa umowa, albo połączenia nie będzie.

Na razie szykowane są kolejne ruchy. Np. we wtorek mazowiecki­e władze partii przyjęły uchwałę, która zobowiązuj­e regionalny­ch działaczy do głosowania „za przyjęciem oświadczeń o powołaniu tylko dwóch frakcji SLD i Wiosna. Dotyczy to także reprezenta­cji Mazowsza w zarządzie partii. Działacze mają też inny obowiązek: mają głosować przeciw projektom konkurencj­i „o powołaniu innych frakcji niż SLD i Wiosna”.

Krytycy nazywają Czarzasteg­o autokratą. Twierdzą, że się zmienił, pamiętają, jak w czasach SLD jeździł po kraju, odbudowywa­ł partię. Teraz nie jest mu potrzebna partyjna demokracja, nikogo nie słucha, robi, co chce

l

 ?? FOT. PATRYK OGORZAŁEK / AGENCJA GAZETA ?? •
FOT. PATRYK OGORZAŁEK / AGENCJA GAZETA •

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland