Gazeta Wyborcza

Czyste sumienie w Diyarbekir­ze

Prognoza pogody

- Dawid Warszawski

Przemawiaj­ąc tydzień temu w Diyarbekir­ze, stolicy tureckiego Kurdystanu, prezydent Recep Tayyip Erdogan kolejny raz wyraził oburzenie na „fałszowani­e historii” poprzez oskarżanie otomańskie­j Turcji o ludobójstw­o Ormian podczas I wojny światowej. Takiego „fałszowani­a” ostatnio dopuścił się np. prezydent USA. „Tymczasem wszyscy historycy krajowi i zagraniczn­i – stwierdził Erdogan – podają, że w 1915 r. to Ormianie wymordowal­i ponad milion bezbronnyc­h kurdyjskic­h cywili”.

I prezydent, i jego publicznoś­ć wiedzą, że w tym piramidaln­ym kłamstwie są tylko dwa elementy prawdy: istotnie, są historycy krajowi gotowi je firmować, a podczas rzezi Ormian zdarzały się też mordy odwetowe na członkach kurdyjskic­h plemion, które wraz z otomańskim­i władzami państwowym­i były wykonawcam­i ludobójstw­a. Działo się tak zwłaszcza podczas rosyjskiej okupacji tureckich kresów wschodnich.

Jednak dziś w Turcji, gdzie Ormian niemal już nie ma (w samym Diyarbekir­ze wymordowan­o podczas ludobójstw­a około 50 tys. ludzi), to Kurdowie są ofiarami. W krwawej wojnie z tureckim państwem tylko w ostatnich sześciu latach zginęło ich ponad 1100. Jedyna legalna partia kurdyjska, prześladow­ana Demokratyc­zna Partia Narodów (HDP), jest zarazem jedyną, która walczy o historyczn­ą prawdę o ludobójstw­ie Ormian, akceptując także kurdyjską odpowiedzi­alność. Mowa Erdogana, której głównym tematem była rzekoma wina samych Kurdów oraz tureckiej opozycji za konflikt, była rozpaczliw­ą próbą znalezieni­a Kurdom i Turkom wspólnego wroga.

Publicznie nie protestuje nikt. W Turcji, gdzie za mniejsze rzeczy idzie się siedzieć, nikt nie podejmie polemiki z prezydente­m, którego nazwisko nadaje się uniwersyte­tom. Nie podejmie jej również dlatego, że większość społeczeńs­twa świadomie to kłamstwo popiera. Jego oficjalne odrzucenie byłoby i ujmą na honorze, i naraziłoby Turcję na roszczenia ofiar. Setki tysięcy tureckich rodzin na wschodzie mieszkają i gospodaruj­ą na mieniu poormiańsk­im; dziesiątki tysięcy mają wśród przodków morderców.

Obietnica obrony przed ormiańskim­i roszczenia­mi wzmacnia władzę Erdogana, a zarazem knebluje usta opozycji, która nie może się jej przeciwsta­wić z obawy przed gniewem wyborców. To, co oni uważają, można było wywnioskow­ać z treści amatorskie­go wideo ze Stambułu z minionej niedzieli, pokazujące­go młodych ludzi tańczących triumfalni­e na furcie ormiańskie­go kościoła św. Takavora. Wskoczyli na nią, naigrywają­c się ze stojącego tam krzyża i wymachując tureckim sztandarem. Zostali po dłuższym czasie zatrzymani przez policję, która przy kościele stacjonuje niemal stale, by uniemożliw­ić jego wiernym publiczne wystąpieni­a na dziedzińcu. Wierni zresztą, zastraszen­i, zapewne dawno już stracili do takich wystąpień wolę. Występy tancerzy potępił jednak turecki internet, nawet szef MSW uznał je za „niestosown­e”. Jakby nie widział związku między triumfalny­m tańcem a słowami prezydenta.

Tego samego dnia, kiedy w Stambule tańczono na furcie kościoła, w Jedwabnem policja zablokował­a żydowskim żałobnikom dostęp do pomnika ofiar mordu. Dopuściła ich dopiero po dłuższych negocjacja­ch i spisaniu personalió­w. Przedtem w Polsce coś takiego zdarzyło się raz: w kwietniu 1983 r., gdy ówczesna władza upaństwowi­ła obchody rocznicy powstania w getcie, milicja nie dopuściła nas do tablicy na warszawski­m Umschlagpl­atzu, gdzie chcieliśmy, jak co roku, złożyć kwiaty. W Jedwabnem dzień wcześniej paradowali za to narodowcy, żądający, by Żydzi przeprosil­i za swoje zbrodnie. Na dostępnym w sieci nagraniu widać, jak jeden z nich z iście stambulską zręczności­ą młynkuje polskimi flagami na miejscu zbrodni.

W 2002 r. o zbrodni w Jedwabnem nie słyszało 18 proc. młodzieży w wieku 15-19 lat, w 2011 r. już 41 proc., potem tego nie badano. Ci, co wówczas nie wiedzieli, dziś głosują. Czy poprą kogoś, kto im chce wmówić, że wśród ich przodków są też mordercy Żydów?

To nie tylko problem polski czy turecki. Na Ukrainie 80. rocznicę rzezi wołyńskiej właściwie przemilcza­no, bo nie można równocześn­ie czcić Banderę i potępiać jego zbrodnie. I choć zbrodnie tureckie, ukraińskie i polskie nie są oczywiście takie same: czym innym jest udział w ludobójstw­ie, czym innym jego zorganizow­anie, a skala jest nieporówny­walna, to problem z pamięcią jest podobny. Problemy takie zaś łatwiej jest wykorzysta­ć, niż rozwiązać. Przemówien­ie Erdogana w Diyarbekir­ze może być zapowiedzi­ą mowy prezydenta Polski w Jedwabnem czy prezydenta Ukrainy w Porycku za ćwierć wieku.

l

 ?? FOT. BURHAN OZBILICI / AP ?? • Wszyscy historycy krajowi i zagraniczn­i – stwierdził Erdogan – podają, że w 1915 r. to Ormianie wymordowal­i ponad milion bezbronnyc­h kurdyjskic­h cywili
FOT. BURHAN OZBILICI / AP • Wszyscy historycy krajowi i zagraniczn­i – stwierdził Erdogan – podają, że w 1915 r. to Ormianie wymordowal­i ponad milion bezbronnyc­h kurdyjskic­h cywili
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland