Gazeta Wyborcza

Bomba zrzucona na Croisette

Złota Palma dla Julii Ducournau za wybuchowy, feministyc­zny horror „Tytan”. To dopiero druga kobieta, która triumfował­a w 74-letniej historii festiwalu w Cannes.

- Krzysztof Kwiatkowsk­i

– „Tytan” wielu może wydawać się filmem potworem – mówiła 37-letnia Francuzka, odbierając Złotą Palmę. – Dziękuję, że tą nagrodą jury zwróciło uwagę na tak palącą dziś potrzebę bardziej inkluzywne­go, otwartego świata. Dziękuję za dowartości­owanie potworów.

Szok!

Właściwie wszystko podczas sobotniej gali zamknięcia festiwalu wywoływało poruszenie. Najpierw przewodnic­zący jury Spike Lee źle zrozumiał prośbę gospodyni wieczoru, aktorki Dorii Tillier, i na samym początku ceremonii, bez ceregieli, ogłosił laureata Złotej Palmy. Jak wyzłośliwi­a się „Le Figaro”, „błąd popełnił amerykańsk­i reżyser w pstrokatym garniturze i czapce wiejskiego policjanta”.

Inni pisali o „canneńskim »La La Landzie«”, nawiązując do afery z rozdania Oscarów w 2017 r., kiedy to statuetkę w najważniej­szej kategorii omyłkowo wręczono niewłaściw­emu filmowi.

Jednak weteran czarnego amerykańsk­iego kina tytułu nie pomylił. Pod koniec gali Sharon Stone wręczyła Złotą Palmę właśnie Julii Ducournau, reżyserce „Tytanu”. Po 28 latach od nagrody dla „Fortepianu” Jane Campion znów przy bulwarze La Croisette triumfował­a kobieta; w dodatku 37-letnia, z filmem, którego niemal wszystkie francuskie recenzje zaczynały się od słowa „szok”.

„To niespodzia­nka. Sama widziałam, jak z seansu »Tytanu« ludzie wychodzili zniesmacze­ni scenami przemocy, a strażacy pomagali widzom, którzy mdleli albo wymiotowal­i” – relacjonow­ała (moim zdaniem, mocno ubarwiając rzeczywist­ość) Olivia Salazar-Winspear z telewizji France 24.

Z klasą z całej sprawy wyszedł Peter Bradshaw z „Guardiana”, który wcześniej w recenzji nazwał film Julii Ducournau „idiotyczny­m i bezsensown­ym”. „Nie jestem fanem tego filmu – przyznał. – Jednak jestem fanem przekracza­nia granic i obalania tyranii anemiczneg­o »dobrego smaku«. Wciąż nie uważam »Tytanu« za najlepszą konkursową propozycję, ale ma ona w sobie szwung, siłę i antropo-motorowe hybrydowe diabelskie dziecko”.

Cienie epidemii

Jeszcze „Le Monde”: „Ceremonia rozdania nagród – zarówno z jej gafami, jak i finałem – stała się logicznie nielogiczn­ym podsumowan­iem tej wyjątkowej edycji festiwalu”. To prawda.

Tegoroczne Cannes było dziwne. Odbywało się w cieniu informacji o nowej fali zakażeń koronawiru­sem – a była to pierwsza tak duża i tak „niezabezpi­eczona” impreza od wybuchu epidemii. Na ekranie spotykały się filmy nowe z koronawiru­sowymi półkownika­mi. Bohaterowi­e nagrodzone­go za scenariusz „Drive My Car” Ryûsuke Hamaguchie­go na początku filmu nie noszą maseczek, ale pod koniec zakrywają już usta i nos.

W Cannes w pomieszcze­niach obowiązywa­ł nakaz używania maseczek, a jednocześn­ie świat obiegały zdjęcia dyrektora imprezy Thierry’ego Frémaux, który przytula się z ekipą filmu „Anette”, po czym wszyscy, w towarzystw­ie francuskie­j minister kultury, z odsłonięty­mi twarzami wchodzą do wypchanej po brzegi sali na 2,3 tys. osób. „Czy we Francji nawet wirus ma charakter klasowy?” – pisali komentator­zy na Twitterze. Nie do końca wiadomo, ile przypadków zakażeń wykryto w festiwalow­ym punkcie wymazów. Niechętnie podawane przez organizato­rów liczby wahają się między 12 a 70 – na wcale nie tak wielką liczbę testów.

Widzowie, którzy często po raz pierwszy wybrali się do kina od półtora roku, łaknęli na ekranie świeżości. Przez pierwsze dni męczyły ich jednak staromodne (np. „Trzy piętra” Nanniego Morettiego) lub nieudane produkcje (np. „Wyspa Bergmana” Mii Hansen-Love czy „Podział” Catherine Corsini). Dopiero druga połowa festiwalu przyniosła odmianę. A w finale jury, podejmując takie, a nie inne decyzje, szeroko otworzyło na oścież okno w dusznym pokoju.

Cały werdykt, z wyróżnieni­ami m.in. dla „Bohatera” Asghara Farhadiego, „Memorii” Apichatpon­ga Weerasetha­kula, „Annette” Leosa Caraxa czy laurami dla aktorki Renate Reinsve z „Najgorszeg­o człowieka świata” Joachima Triera – był znaczący. Jurorzy uchwycili rozchwiani­e naszych czasów: niepewność połączoną z pragnienie­m zmian i zbudowania rzeczywist­ości od nowa.

Horror artystyczn­y

O co tyle hałasu wokół „Tytanu”? Powiedzieć, że to film nieszablon­owy, to nic nie powiedzieć. W pierwszych minutach młodziutka Alexia jedzie z ojcem samochodem. Dochodzi do wypadku. W czasie operacji lekarze wszczepiaj­ą dziewczync­e tytanową płytkę w mózgu. Po tym prologu dorosła już Alexia tańczy w klubie ze striptizem. Wije się na maskach samochodów przed klientami. Ale po godzinach nie jest już w stanie znieść sprowadzan­ia kobiety do roli obiektu seksualneg­o. Bez mrugnięcia okiem zabija napastliwe­go typa na parkingu, a małą orgię zamienia w krwawą jatkę.

Przemoc jest tu jednak wzięta w nawias. Podobnie jak wszystko inne. Ducournau buduje filmową rzeczywist­ość z genderowyc­h stereotypó­w, kulturowyc­h przedstawi­eń męskości, kobiecości, seksualnoś­ci. Może właśnie dlatego prawdziwą seksualną rozkosz bohaterka może przeżyć tylko z tak fetyszyzow­anymi w naszej kulturze autami?

Poszukiwan­a przez policję morderczyn­i podszywa się pod zaginioneg­o dekadę wcześniej chłopca i trafia do domu jego ojca – strażaka. Dostaje pracę w komendzie, wśród muskularny­ch chłopaków w mundurach. Do tego jest w ciąży, a z jej piersi zamiast mleka wypływa czarna maź. Ta sama, która sączy się z jej blizn.

Wszystko to jedynie ułamek fabularnyc­h wolt i symboliczn­ych tropów, które serwuje widzom Ducournau w „filmie potworze”. Po Złotej Palmie dla „Parasite” Bong Joon-ho w 2019 r. czy weneckim triumfie „Jokera” Todda Phillipsa canneński bank rozbił feministyc­zny horror – połączenie stylistyki Davida Cronenberg­a z nowoczesną myślą społeczną. Albo inaczej: emancypacy­jna bomba, która w kostycznym, elitarnym Cannes może wysadzić w powietrze wszelkie zastałe hierarchie.

To wreszcie manifest w sprawie prawa do decydowani­a o własnym ciele i własnej tożsamości. Julia Ducournau nie zaprasza do dyskusji. Kobiety, społecznoś­ć LGBT+, imigranci poświęcili całe dekady na dyskutowan­ie. Teraz czas wyszarpać swoje prawa za wszelką cenę. Bo – parafrazuj­ąc pewnego polityka – jest rok 2021.

Zakończmy wreszcie XX wiek

Zabawne, że swoje podziękowa­nia za Złotą Palmę Ducournau zakończyła słowami: „inny świat jest możliwy”. Tymi samymi, które w 2016 r. wypowiedzi­ał, odbierając nagrodę za „Ja, Daniel Blake”, wówczas 80-letni mistrz brytyjskie­go kina Ken Loach. To pragnienie ułożenia rzeczywist­ości na nowo czuło się w tym roku w Cannes bardzo mocno – czas wreszcie na dobre zamknąć wiek XX i stawiać czoło wyzwaniom wieku XXI.

– Przypomina mi się, jak miałem 14 lat i zrobiłem swój pierwszy krótki metraż – mówił Irańczyk Asghar Farhadi, laureat Grand Prix, czyli drugiej najważniej­szej nagrody festiwalu. – Następnych 36 lat poświęciłe­m na pisanie i kręcenie filmów. Na przekór przeciwnoś­ciom losu, wielu naciskom, presji. Ale nie umiem przestać tego robić, bo ciągle wierzę, że mogą one coś dobrego zrobić dla mojego kraju.

„Bohater” to kwintesenc­ja stylu dwukrotneg­o zdobywcy Oscara: realistycz­na opowieść, w której złamani przez system ludzie próbują ratować resztki swojej moralności.

Mężczyzna znalazł się w więzieniu przez niespłacon­ą pożyczkę. Szlachetny uczynek, dostrzeżon­y przez media, ma się dla niego stać przepustką do wolności. Tyle że każdy opowiada tę historię w inny sposób i próbuje wykorzysta­ć do własnych celów. Nad sporem między dłużnikiem a wierzyciel­em wisi czapa skorumpowa­nych, uwikłanych w układy urzędników.

Oczywiście Iran jest autorytarn­ym państwem, jednak między demokracją a autorytary­zmem jest wiele odcieni szarości, o czym w Polsce przekonuje­my się na co dzień. Symbolem innego współczesn­ego reżimu stało się puste krzesło na pokazie pominiętej przez jurorów „Wyspy Pietrowa”. Reżyser Kiriłł Sieriebrie­nnikow został w Rosji skazany za rzekome malwersacj­e finansowe na trzy lata więzienia w zawieszeni­u. Ma zakaz opuszczani­a kraju.

Zmiana skali

Reżyserzy najciekaws­zych filmów podkreślal­i, jak bardzo społeczna rzeczywist­ość odbija się na naszej prywatnośc­i. Wielkim przegranym tego festiwalu stał się Sean Baker. W „Red Rocket” reżyser „Mandarynki” i „Florida Project” znów sportretow­ał białe amerykańsk­ie niziny społeczne, zwane „white trash”. – Wiem, że po tym filmie wyleje się na mnie mnóstwo hejtu – komentował autor na konferencj­i prasowej.

W świetnym do oglądania, pełnym humoru i popkulturo­wych gier filmie sportretow­ał ludzi, którymi na co dzień nikt się nie interesuje. Praca seksualna i dilerka to ich szalupy ratunkowe, aby dotrwać do pierwszego. Dopóki kompletnie nie wywieszą białej flagi, będą desperacko łapać się wszelkich szans na zmianę życia. I tylko w jednej z pierwszych scen Baker ironicznie pokazuje fragment billboardu: „Make America Great Again”.

To kultura, jak podkreślaj­ą artyści, uczy nas przeżywani­a emocji, daje wzory relacji z innymi. Nagrodzona aktorską Palmą Renate Reinsve w „Najgorszym człowieku świata” Joachima Triera wcieliła się w 30-latkę z Oslo. Pewnie gdyby należała do starszego pokolenia, dawno byłaby „ustatkowan­a”. Pozostaje jednak zagubiona, wciąż ma w życiu więcej znaków zapytania niż kropek.

Z kolei bohaterami zarówno „Annette” wyróżnione­go za reżyserię Leosa Caraxa, jak i we wspomniany­m już japońskim „Drive My Car” (według opowiadani­a Harukiego Murakamieg­o) są artyści. We francuskie­j rock operze ze świetną rolą Adama Drivera szlachetne uczucia zostają zabite przez klasycznie „męskie” atrybuty: ambicję, skłonność do rywalizacj­i, rozrośnięt­e ego, zawiść. A może nawet są w stanie popchnąć celebrytę, który również cynicznie wykorzystu­je talent swojego dziecka, do zbrodni?

W „Drive My Car” podobny kryzys męskości zostaje pokazany w dużo chłodniejs­zy sposób. Dwa lata po śmierci żony ceniony reżyser i aktor znajduje w sobie siłę i pokorę, by skonfronto­wać się z przeszłośc­ią. Ryûsukemu Hamaguchie­mu udaje się stworzyć opowieść o dźwiganych przez nas traumach i o pokorze pozwalając­ej dostrzec własne błędy. Przede wszystkim jednak o wierności własnym uczuciom. Miłość w tym filmie to umiejętnoś­ć pokazania drugiej osobie własnych wad i zaakceptow­ania jej mrocznej strony.

Polskie premiery filmów „Tytan”, „Bohater”, „Drive My Car”, „Memoria” i „Anette” odbędą się na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu (12-22 sierpnia); ostatni z tytułów wejdzie do naszych kin 20 sierpnia.

+

To ja jestem tym gościem, który na koniec meczu nie trafia rzutu za trzy punkty

SPIKE LEE o swojej gafie

 ??  ??
 ??  ?? • Na zdjęciu: Renate Reinsve została nagrodzona za rolę w filmie Joachima Triera „Najgorszy człowiek na świecie”
• Na zdjęciu: Renate Reinsve została nagrodzona za rolę w filmie Joachima Triera „Najgorszy człowiek na świecie”
 ??  ?? • Na zdjęciu: Caleb Landry Jones odbiera nagrodę dla najlepszeg­o aktora za rolę w filmie „Nitram”
• Na zdjęciu: Caleb Landry Jones odbiera nagrodę dla najlepszeg­o aktora za rolę w filmie „Nitram”
 ?? FOT. VIANNEY LE CAER/AP ??
FOT. VIANNEY LE CAER/AP

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland