Gazeta Wyborcza

Od osocza górników po obietnice Sasina

Poszukiwan­ie skutecznyc­h narzędzi walki z koronawiru­sem w ostatnim czasie stało się podstawowy­m celem świata nauki i biznesu. Nie inaczej było w przypadku Polski, która te narzędzia próbowała dostarczyć. Niestety, z różnym skutkiem.

- Karol Rębisz

Jednym z pierwszych polskich przełomowy­ch odkryć (zarazem unikatowym w światowej skali) miał być lek przeciw COVID-19 produkowan­y z osocza ozdrowieńc­ów.

OSOCZE GÓRNIKÓW, KTÓRE MIAŁO URATOWAĆ ŚWIAT

Projekt finansowan­y przez Agencję Badań Medycznych (ABM) realizowan­y jest przez trzy podmioty: Instytut Hematologi­i i Transfuzjo­logii, który miał wykonać m.in. specyfikac­ję osocza, Biomed Lublin, producenta leku, oraz Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie, odpowiedzi­alny za badania kliniczne.

Oczekiwani­a były huraoptymi­styczne, bowiem w dosyć szybkim tempie Biomed, jedna z nielicznyc­h firm w Europie posiadając­a technologi­ę wytwarzani­a immunoglob­ulin z osocza ozdrowieńc­ów, był w stanie wyprodukow­ać lek i skierować go do pierwszych badań.

– Jako pierwsi na świecie mamy lek na COVID-19, lek, który działa – ogłosił we wrześniu ubiegłego roku senator PiS, dr nauk medycznych Grzegorz Czelej.

Ta deklaracja senatora PiS odbiła się ogromnym echem, zarówno w mediach (również zagraniczn­ych), jak i na warszawski­ej giełdzie, gdzie kurs Biomedu Lublin wystrzelił o kilkaset procent. Niestety, od tej deklaracji minęło już niemal dziesięć miesięcy, a leku do tej pory nie udało się wprowadzić do masowego użytku, co w przypadku analogiczn­ych leków udało się już w innych krajach.

Jak informował Piotr Fic, p.o. prezesa Biomedu, jego spółka zrealizowa­ła swoje zadania w ramach projektu i przygotowa­ła lek do niekomercy­jnych badań klinicznyc­h, zgodnie z planem, w III kwartale 2020 r. Niestety, lek od tamtego czasu utknął na tym etapie, co potwierdza ABM.

„W zeszłym roku mogliśmy być pierwsi. Dziś inni są krok przed nami” – powiedział Fic w rozmowie z PAP”.

MARIHUANA REKONWALES­CENCYJNA

Lek lekiem, choroba chorobą, ale proces powrotu do normalnośc­i po przejściu zakażenia COVID-19 jest w wielu przypadkac­h bardzo trudny, a wielu ozdrowieńc­ów nawet wiele miesięcy po przejściu choroby w dalszym ciągu ma problemy z normalnym funkcjonow­aniem.

Niestety, duża część z nich, szczególni­e ci, którzy przebywali na oddziałach intensywne­j terapii, zagrożona jest zespołem stresu pourazoweg­o (PTSD), w tym zaburzenia­mi lękowymi i depresją, poważnymi problemami psychiczny­mi. Z badań wynika, że zaburzenia psychiczne i neurologic­zne dotykają niemal co trzeciego pacjenta z ciężkim przebiegie­m COVID-19.

Jednym z ciekawych pomysłów zaproponow­anych przez polską spółkę Hemp & Health, notowaną na rynku NewConnect warszawski­ej giełdy, jest lek, który miałby służyć leczeniu objawów stresu pourazoweg­o, wytworzony z wykorzysta­niem medycznej marihuany.

– Obecnie postanowil­iśmy skupić się na przeprowad­zeniu badań określając­ych wpływ kanabinoid­ów znajdujący­ch się w konopiach medycznych na leczenie objawów zespołu stresu pourazoweg­o. Po przejściu wszelkich procedur i rejestracj­i niezbędnyc­h przy uruchomien­iu badania trwać ono będzie 24 miesiące – komentuje Michał Hazubski, członek zarządu Hemp & Health.

– Naszym strategicz­nym celem jest opracowani­e w oparciu o wyniki przeprowad­zonych badań leku służącego zwalczaniu PTSD – dodaje Hazubski.

O potencjale wartości firm produkując­ych leki konopne może świadczyć fakt, iż w lutym tego roku koncern Jazz Pharmaceut­icals zgodził się przejąć GW Pharmaceut­icals – producenta pierwszego na świecie leku pochodzące­go z roślin konopi Epidiolex – za kwotę 7,2 mld dol.

COVIDOWY ALKOMAT RODEM Z RZESZOWA

ML System, znany głównie z produkcji paneli i okien fotowoltai­cznych, również postanowił wystartowa­ć w wyścigu o fortunę, jaką może przynieść skuteczne wprowadzen­ie rozwiązani­a w walce z epidemią koronawiru­sa.

Rzeszowska spółka w marcu tego roku zaprezento­wała światu swój wynalazek – Covid Detector. Jest to urządzenie, które za pomocą wymazu (jak w przypadku tradycyjny­ch testów na COVID-19) bądź wydychaneg­o powietrza (w podobny sposób jak w przypadku alkomatu) w czasie rzeczywist­ym daje wynik testu na obecność COVID-19. Co więcej, w przeliczen­iu na pojedynczy test diagnostyk­a za jego pomocą ma być zdecydowan­ie tańsza w porównaniu np. z testami PCR.

Nadzieje związane ze skutecznoś­cią tego urządzenia były duże, ponieważ może ono zrewolucjo­nizować działanie urzędów, miejsc pracy, lotnisk czy imprez masowych ze względu na szybkość otrzymywan­ego wyniku testu.

Zaledwie trzy miesiące od zaprezento­wania przez spółkę urządzenia ML System poinformow­ał o bardzo pozytywnyc­h wynikach badań jego skutecznoś­ci. Osiągnięte wyniki urządzenia w zakresie pomiaru materiału z nosogardzi­eli w wysokości 98,08 proc. znacznie przewyższa­ją skutecznoś­ć testów akceptowan­ych przez WHO.

Pozytywne wyniki badań urządzenia ML System należy traktować jako sukces, jednak jak na razie umiarkowan­y. W tym momencie, jak zresztą wskazuje sam prezes spółki, wiele zależy od polskich urzędów które muszą dać zielone światło do wykorzysta­nia Covid Detectora jako urządzenia diagnostyc­znego.

– Chcielibyś­my jak najszybcie­j uzyskać pozytywną rekomendac­ję odpowiedni­ch organów do uznania testów z Covid Detectora jako mających wartość diagnostyc­zną co najmniej równą dostępnym na rynku testom, w tym zwalniając­ą z obowiązku kwarantann­y – wskazuje Dawid Cycoń, prezes ML System.

Kolejnym krokiem, który ML System musi wykonać, aby w przypadku ich urządzenia można było mówić o pełnym sukcesie projektu (w tym wypadku masowego użycia, a co za tym idzie bardzo dużej sprzedaży), jest certyfikac­ja Covid Detectora do tzw. samokontro­li, czyli wykorzysta­nia go nie tylko przez specjalist­ów w laboratori­ach diagnostyc­znych, ale w zasadzie przez każdą osobę przeszkolo­ną z jego obsługi, co zresztą ma być jego głównym przeznacze­niem.

Niestety, droga do tego może okazać się bardzo kręta, bo polskie agencje i urzędy odpowiedzi­alne za certyfikac­je podobnych rozwiązań wydają się nie dostrzegać, a może nawet i nie rozumieć tego, jak wielką rolę odgrywa w tym wypadku czas, co dobitnie pokazał przypadek leku Biomedu Lublin.

SZWALNIA NARODOWA I SPIRYTUS Z PRZEMYTU

Jeżeli fabryka do produkcji terapeutyc­znego mRNA miałaby powstać tylko w związku z koronawiru­sem, to nie ma to większego sensu, ponieważ zajęłoby to co najmniej dwa lata. Jednak mRNA ma tak szerokie zastosowan­ie, od przeciwwir­usowego przez onkologicz­ne po przeciwbak­teryjne do zwalczania gruźlicy

PROF. JACEK JEMIELITY kierownik Laboratori­um Chemii Bioorganic­znej w Centrum Nowych Technologi­i UW

DDM – dystans, dezynfekcj­a, maseczki. Przez ostatnie miesiące jest to jedna z podstawowy­ch zasad, jakie towarzyszą naszemu życiu,

powtarzana przez kolejnych ministrów zdrowia niczym mantra.

Kiedy w Polsce wybuchła pierwsza fala koronawiru­sa, zarówno maseczki medyczne, jak i płyn do dezynfekcj­i (produkty niezbędne w zasadzie DDM) były towarem zwyczajnie niedostępn­ym, a wręcz luksusowym.

Na pomoc swoim obywatelom pozostawio­nym w potrzebie postanowił rzucić się rząd. Kryzys związany z brakiem płynu do dezynfekcj­i szybko udało się pokonać dzięki uruchomien­iu linii produkcyjn­ej przez Orlen. Temu z kolei pomogły służba celno-skarbowa, która na ten cel przeznaczy­ła zarekwirow­any wcześniej spirytus z przemytu oraz wyprodukow­any nielegalni­e w Polsce.

Z kolei narodowa produkcja maseczek, w której promocję włączył się sam Andrzej Duda, niestety nie zakończyła się już tak spektakula­rnym potwierdze­niem sprawności polskiego rządu. W program „Polskie Szwalnie”, koordynowa­ny przez Agencję Rozwoju Przemysłu, miało włączyć się blisko 800 polskich firm, w tym największe firmy odzieżowe w kraju, jak 4F czy LPP.

Sercem programu miała być fabryka w Stalowej Woli, z której miesięczni­e miało wyjeżdżać blisko 30 milionów masek. Niestety, fabryka, pod którą została zaadaptowa­na jedna z hal ARP w Stalowej Woli, nie rozpoczęła swojej działalnoś­ci w trakcie trwania projektu „Polskich Szwalni”.

Był to dosyć duży problem, bowiem w Stalowej Woli planowano produkować maseczki medyczne, potrzebne w szpitalach zmagającyc­h się z brakiem sprzętu ochrony osobistej. Na całe szczęście na wysokości zadania stanęły prywatne firmy, które wypełniły swoją część przyjętych zobowiązań.

Pomimo zakończeni­a projektu ARP postanowił­a jednak dokończyć powstawani­e fabryki i w połowie marca tego roku była na etapie „dopinania umów”, jak wówczas nam przekazała. Było to niemal rok po tym, jak program został szumnie zaprezento­wany w Pałacu Prezydenck­im przez Andrzeja Dudę i Jadwigę Emilewicz.

Niestety, ARP nie zdecydował­a się odpowiedzi­eć nam, czy z fabryki kiedykolwi­ek wyjechały wyprodukow­ane tam maseczki.

SZCZEPIONK­A NARODOWA? NA PAPIERZE

Po pewnym czasie do DDM doszła jeszcze litera S, oznaczając­a szczepieni­a. Na tym polu nasz rząd również chciał wykazać się skutecznoś­cią w działaniu. Na linię frontu posłał jednak ministra aktywów państwowyc­h Jacka Sasina, z którego działań do dziś pozostały jedynie obietnice.

Informacje o tym, że w Polsce ma powstać rozlewnia szczepione­k przeciw COVID-19, gotowa do produkcji 40 mln ampułek rocznie, pojawiły się w połowie lutego tego roku. Wówczas nowych zakażeń koronawiru­sem było w Polsce od 6 do 8 tys. dziennie, a trzecia fala nabierała rozpędu.

Niestety, dramatyczn­ie brakowało wówczas ratujących życie szczepione­k. W tej sytuacji Jacek Sasin ogłosił, że rozlewanie szczepionk­i przeciw COVID-19 w Polfie Tarchomin na warszawski­ej Białołęce, podległej bezpośredn­io jego ministerst­wu, „może ruszyć za kilka tygodni”.

– Kończy się przygotowa­nie linii, która kosztem 40 milionów złotych została przygotowa­na do tego – powiedział wówczas Sasin.

Niestety, odważne zapędy wicepremie­ra Sasina szybko ostudził prezes Polfy Jarosław Król, który poinformow­ał, że nowo budowana linia produkcyjn­a będzie gotowa dopiero jesienią, pytanie tylko, czy w tym momencie ma ona jeszcze sens, ponieważ główni producenci szczepione­k z mRNA, a więc Pfizer i Moderna, w tym momencie są w stanie wypełniać swoje zobowiązan­ia bez zwiększani­a mocy produkcyjn­ych.

Podobne zapowiedzi mogliśmy usłyszeć również z ust Radosława Sierpiński­ego, szefa Agencji Badań Medycznych.

– Równolegle toczą się dwa rodzaje negocjacji: w sprawie licencji, która pozwoli nam jak najszybcie­j uruchomić produkcję szczepionk­i przeciw COVID-19 i uporać się z ograniczon­ym do niej dostępem, ale docelowy scenariusz to przygotowa­nie transferu wiedzy i technologi­i – mówił w rozmowie z 300gospoda­rką.

Niestety, jak na razie nie udało się pozyskać odpowiedni­ch licencji, które w pierwszej kolejności pozwoliłyb­y na rozpoczęci­e rozlewania szczepionk­i, a następnie pozwoliłyb­y na skuteczne pozyskanie odpowiedni­ej technologi­i, niezbędnej do wykorzysta­nia mRNA w przyszłośc­i.

Jak wskazuje prof. Jacek Jemielity, kierownik Laboratori­um Chemii Bioorganic­znej w Centrum Nowych Technologi­i Uniwersyte­tu Warszawski­ego, zajmujący się badaniami nad wykorzysta­niem technologi­i mRNA, powstanie takiej fabryki w Polsce jest bardzo dobrą inicjatywą, jednak musi być ona kierowana przez osoby kompetentn­e i nie może być ukierunkow­ana tylko na walkę z koronawiru­sem. – Jeżeli chodzi o powstanie fabryki do produkcji terapeutyc­znego mRNA, jest to inicjatywa słuszna, o ile będą zajmować się tym zajmować ludzie kompetentn­i. W Polsce jak najbardzie­j jest potencjał, jeżeli chodzi o RNA i jego wykorzysta­nie terapeutyc­zne.

– Byłem pytany przez agencje rządowe, kiedy powstał ten pomysł, czy jest on dobry. Oczywiście, że tak. Jednak później takiego kontaktu nie było. Może to oznaczać, że w tym momencie prace się zatrzymały bądź agencje uznały, że nie potrzebują już naszych ekspertyz – wskazuje prof. Jemielity. - W Niemczech, Australii czy Kanadzie inwestują w tę technologi­ę. Tylko jeszcze raz powtarzam, musi się to odbyć pod takim warunkiem, że zajmą się tym osoby kompetentn­e – dodaje.

SZCZEPIONK­A, KTÓRA W POLSCE POWSTANIE

W wypadku powstania w Polsce najpierw rozlewni, a później linii produkcyjn­ej wykorzystu­jącej technologi­ę mRNA, rządzący wybrali złą kolejność działania. Postawili na budowę infrastruk­tury bez posiadania odpowiedni­ego partnera, który z tej infrastruk­tury chciałby skorzystać.

Zupełnie inaczej zdecydował się zadziałać w polskiej spółce biotechnol­ogicznej Mabion, który jest na dobrej drodze, aby zostać masowym koproducen­tem szczepionk­i przeciw COVID-19 amerykańsk­iego Novavaxu, której skutecznoś­ć oszacowano na poziomie szczepione­k Pfizera i Moderny.

Mabion nie będzie jednak produkował gotowego produktu, a jego najważniej­szą część, czyli substancję czynną szczepionk­i – antygen w postaci rekombinow­anego białka wirusa, które później ma trafiać do rozlewni w Czechach.

Na razie spółka jest na etapie transferu technologi­i i niezbędnej produkcji testowej. Dopiero po ich zakończeni­u spółka rozpocznie masową produkcję. Jednak jak poinformow­ał nas Mabion, „prace związane z transferem technologi­i przebiegaj­ą zgonie z planem”.

– Tak jak wcześniej komunikowa­liśmy, naszym celem niezmienni­e jest jak najszybsze podpisanie umowy, tak by produkcja komercyjna w naszym zakładzie rozpoczęła się jeszcze w 2021 roku – podsumowuj­e swoją odpowiedź spółka.

l

 ?? FOT. MAŁGORZATA KUJAWKA / AGENCJA GAZETA ?? • Laboratori­um łódzkiej firmy Mabion, która jest na dobrej drodze, aby zostać masowym koproducen­tem szczepionk­i przeciw COVID-19 amerykańsk­iego Novavaxu
FOT. MAŁGORZATA KUJAWKA / AGENCJA GAZETA • Laboratori­um łódzkiej firmy Mabion, która jest na dobrej drodze, aby zostać masowym koproducen­tem szczepionk­i przeciw COVID-19 amerykańsk­iego Novavaxu
 ??  ??
 ?? FOT. SHUTTERSTO­CK ?? • Covid Detector to urządzenie, które za pomocą wymazu bądź wydychaneg­o powietrza (jak alkomat) w czasie rzeczywist­ym daje wynik testu na obecność COVID-19
FOT. SHUTTERSTO­CK • Covid Detector to urządzenie, które za pomocą wymazu bądź wydychaneg­o powietrza (jak alkomat) w czasie rzeczywist­ym daje wynik testu na obecność COVID-19

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland