Magic zaczarował Pragę
Maciej Janowski śmigał na torze w Pradze od zwycięstwa do zwycięstwa. Bartosz Zmarzlik męczył się mocno. Grand Prix 2021 nie będzie jednak tylko polsko-polskim pojedynkiem.
Tegoroczne zmagania o żużlowe mistrzostwo świata, i tak spóźnione o dwa miesiące z powodu pandemii, miały się rozpocząć od dwóch turniejów w Pradze. Zamiast dwóch – było ich aż dwa i pół. W sobotę zawodnicy dojechali tylko do połowy drugiego turnieju, ślizgając się na coraz bardziej niebezpiecznej z powodu deszczu nawierzchni. W końcu spadła ulewa – trzeba było przerwać GP Czech po 11. biegu i powtórzyć je w niedzielne popołudnie.
Bartosz Zmarzlik, niemiłosierne męki w Pradze
Piątkowa inauguracja była bardzo trudna dla dwukrotnego mistrza świata Bartosza Zmarzlika, który męczył się niemiłosiernie na torze w Pradze. Na starcie bywał wolniejszy niż zwykle, najczęściej przegrywał i nie można tego złożyć na karb startowego komputera. W Czechach po raz pierwszy to nie sędzia zwalniał taśmę startową, ale zaprogramowana maszyna. I trzeba przyznać, że ci, którzy próbowali ją na starcie oszukać, źle na tym wychodzili. Zmarzlik do nich nie należał – i tak jednak na startach tracił. Musiał walczyć o pozycję, walcząc potem na dystansie. Wyszarpywał kolejne punkty, wyprzedzając rywali, i awansował w piątek do półfinału. Wielu innych żużlowców nie dałoby rady uczynić nawet tego.
Finał – to już było zbyt trudne zadanie do wykonania dla Zmarzlika, który zakończył piątkowe zawody w Pradze na szóstym miejscu. Co innego drugi z polskich faworytów – Maciej Janowski śmigał na stadionie Markéta jak błyskawica. Widać było, że jazda na trudnej nawierzchni przychodzi mu z łatwością. Był szybki na starcie, a kiedy nawet przegrywał, z łatwością wyprzedzał rywali. Nie miał też problemów z pokonaniem Zmarzlika w bezpośrednim pojedynku. Obaj polscy faworyci chłodno się traktowali po starciu w finale indywidualnych mistrzostw Polski sprzed tygodnia. Tam wspólny wyścig mistrz świata wygrał dość łatwo. Pretendent nie zdołał mu nawet poważnie zagrozić. Już za metą Zmarzlik lekko zarzuca motocyklem pod tylne koło motocykla Janowskiemu. Potem mówi, że to był przypadek. Janowski, już całkiem nieprzypadkowo, rewanżuje mu się tym samym. Następuje ostra, ale krótka wymiana zdań. Początkowo nawet obserwatorom finału w Lesznie cała ta sytuacja umyka. Wszyscy jednak widzą, jak Janowski zachowuje się podczas dekorowania medalistów. Mistrzem został Zmarzlik, a zawodnik Betardu Wrocław stanął na drugim stopniu. Stał jedynie przez chwilę... Szybko zszedł, od razu po hymnie, nie czekając na wspólne zdjęcia i gratulacje. Po raz pierwszy obaj najlepsi obecnie polscy żużlowcy i główni kandydaci do mistrzostwa świata okazali publiczną niechęć. Janowski nie wypowiadał się na ten temat. Zmarzlik sprawę bagatelizuje. – Myślę, że nie można tego nazwać konfliktem. Wszyscy o tym mówią i powstał wokół tej sprawy duży kurz. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie – mówi dwukrotny mistrz świata.
Odwilż w stosunkach Bartosz Zmarzlik – Maciej Janowski
W Pradze pojawiły się pierwsze symptomy odwilży – w postaci delikatnych pozdrowień po wspólnych wyścigach. Gratulował Zmarzlik, a Janowski przyjmował gratulacje, bo na torze w Pradze pretendent wygrał 3:0 bezpośrednie pojedynki z obrońcą złotego medalu. Żużlowiec Betardu Wrocław wygrał w pią
tek – w finale czaił się długo za prowadzącym Emilem Sajfutdinowem. Polak wykorzystał szybkość swojego motocykla, wyprzedził Rosjanina atakiem po zewnętrznej.
W niedzielę pewność Janowskiego została zachwiana tylko przez chwilę – był nawet ostatni w jednym z biegów – dotarł jednak, po zmianie motocykla, do drugiego finału. Zmarzlik znowu nie dał rady tego uczynić – ponownie utknął w Pradze na półfinale. – Było lepiej niż w piątek, to cieszy – mówił obrońca tytułu w rozmowie z Canal+. A żużlowiec z Wrocławia stoczył zaciętą walkę z Rosjanami Sajfutdinowem i Łagutą oraz Szwedem Fredrikiem Lindgrenem o drugie zwycięstwo w Pradze. Przedarł się z ostatniej pozycji na drugie miejsce – Łaguty już nie dogonił. Kolejne dwa turnieje odbędą się we Wrocławiu (30 i 31 lipca).