O wielkiej powodzi w Niemczech i Belgii oraz o zalanym południu Polski
Ta powódź to efekt zmian klimatycznych
Temu, kto jeszcze nie wierzy, że kryzys klimatyczny ma swoje konsekwencje, nie da się już pomóc
MALU DREYER, premierka Nadrenii-Palatynatu
W Sinzig w Niemczech kilkunastu podopiecznych ośrodka dla osób z niepełnosprawnością Lebenshilfe utonęło na parterze budynku, w którym mieszkali, ich opiekunowie nie zdążyli ich ewakuować, budynek został zalany w ciągu kilku minut.
W belgijskiej prowincji Liège dwudziestokilkulatek wskoczył z kółkiem do pływania do szybko płynącej wody. Jego ciało zostało odnalezione w pobliżu Rotenbergu. W Walonii trzy starsze osoby zaginęły po wywróceniu się małej łodzi ratowniczej używanej przez strażaków, utonęły. Ginęli też ratujący ludzi strażacy. Ostateczna liczba ofiar śmiertelnych, podobnie jak skala zniszczeń w niedzielę, nie była jeszcze znana.
Nikt nie wątpi w zmiany klimatu
Angela Merkel zapowiedziała rządowy program pomocowy dla powodzian, który ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu. W Niemczech toczy się też dyskusja o tym, w jaki sposób pomagać na przyszłość i jak się odbudować. Bo co do tego, że ekstremalne zjawiska pogodowe będą coraz częstsze, nikt nie ma wątpliwości. Ani co do tego, że są one wynikiem zmian klimatycznych.
Minister środowiska Svenja Schulze powiedziała, że gminy w Niemczech muszą mieć zapewnione pieniądze na adaptację do zmian klimatycznych, tak by mogły znaleźć więcej przestrzeni dla wody. Horst Seehofer, minister spraw wewnętrznych, uznał za bezsprzeczne, że upały pojawiające się naprzemiennie z gwałtownymi burzami będą występowały coraz częściej, bo taka jest dynamika zmian klimatycznych. I z tego powodu też trzeba przemyśleć ochronę przeciwpowodziową.
Malu Dreyer, premierka Nadrenii-Palatynatu, stwierdziła w wywiadzie dla ARD: – Temu, kto jeszcze nie wierzy, że kryzys klimatyczny ma swoje konsekwencje, nie da się już pomóc.
Ubezpieczenia muszą się zmienić?
– Dyskusja o funduszach pomocowych odwraca uwagę od rzeczywistego zadania polityki: z uwagi na postępujące zmiany klimatyczne ważne jest opracowanie rozwiązań, które zadziałają bez pomocy państwa – skwitował w „Tagesschau” Daniel Osberghaus z Centrum Europejskich Badań Gospodarczych w Lipsku. Chodzi zarówno o koszty ponoszone indywidualnie przez gospodarstwa zbudowane na obszarach ryzyka, wzmocnienie rynku ubezpieczeń od zagrożeń naturalnych, obowiązek ubezpieczeniowy, jak i zakaz dalszego uszczelniania gruntu.
W Niemczech – choć ta statystyka wygląda różnie w różnych landach – około 45 proc. gospodarstw domowych jest ubezpieczonych od skutków powodzi. Ledwie miesiąc wcześniej ulewy i grad spowodowały szkody ubezpieczeniowe na mniej więcej 1,7 mld euro. Osiem lat temu ubezpieczyciele musieli wypłacić z tytułu szkód spowodowanych przez żywioł ponad 9 mld euro, a cztery lata temu – ponad trzy.
Duża i wolna ulewa
– Intensywność tak ekstremalnych warunków pogodowych jest wzmacniana przez zmiany klimatyczne – i będzie się nadal wzmacniać wraz z dalszym ociepleniem – skomentowała Friederike Otto, pionierka badań nad związkiem ekstremalnych zdarzeń pogodowych ze zmianami klimatu, dyrektorka Instytutu Zmian Środowiskowych na Uniwersytecie Oksfordzkim.
Analizy, które być może pozwolą oszacować procentowo zwiększenie ryzyka w Europie tego typu gwałtownych powodzi, potrzebują czasu i dokładnych danych. W pierwszych komentarzach fizyków atmosfery, klimatologów i meteorologów na plan pierwszy wybijają się trzy uwagi.
1
Ocieplenie o jeden stopień powoduje, że w powietrzu może się zebrać 7 proc. więcej wilgoci, a więc może spaść bardziej obfity deszcz.
2
Szybkie ocieplenie w Arktyce wpływa na prąd strumieniowy i wiele wskazuje na to, że przez to latem i jesienią cyrkulacja atmosferyczna w naszej szerokości geograficznej zwalnia i słabnie.
3
Ulewy w Niemczech były niezwykle obfite, a burze niemal stały w miejscu. To doprowadziło do katastrofy.
24-godzinne rekordy opadów zanotowano w zachodnim regionie Eifel w Niemczech, gdzie spadło 145 litrów deszczu na metr kwadratowy, i w pobliżu Kolonii, gdzie zarejestrowano 154 litry. Francuskie służby meteorologiczne podały z kolei, że przez dwa dni spadło tyle deszczu co w ciągu dwóch miesięcy.
Więcej przestrzeni dla rzek
Takiej ilości deszczu nie byłaby w stanie wchłonąć nasiąknięta wcześniej wodą gleba, nawet gdyby powódź nie dotknęła terenów zurbanizowanych ani zabudowanych dolin rzek. Jak i gdzie odbudować zniszczone domy, jak reagować na podobne kataklizmy w przyszłości – początki takiej dyskusji w Niemczech już słychać. Holandia, którą również dotknęła powódź, od 2007 r. prowadzi program Room for the River. Jego kluczowym założeniem jest „odtworzenie naturalnej równiny zalewowej rzeki w miejscach, gdzie jest ona najmniej szkodliwa, w celu ochrony tych obszarów, które wymagają obrony”. Holandia zdecydowała się też na wzmocnienie istniejących zabezpieczeń, obniżenie terenów zalewowych, zwiększanie głębokości kanałów bocznych czy przenoszenie wałów. Z pierwszych komentarzy specjalistów zaangażowanych w program wynika, że dzięki niemu poziom wody był o stopę niższy.
+