Gazeta Wyborcza

• Letnie ulewy to już norma, nie wybryk natury

Rządowe Centrum Bezpieczeń­stwa wysyła SMS–y, IMGW wydaje alerty. W przyszłośc­i będzie jeszcze gorzej. Czy będzie gdzie się schować?

- Alicja Gadomska, Katarzyna Korzeniows­ka

W związku z ulewami, burzami i szalejącym wiatrem straż pożarna interwenio­wała ponad 20 tys. razy w całej Polsce. To właśnie ulewne deszcze wywołują powodzie błyskawicz­ne. Stanowią ogromne niebezpiec­zeństwo dla mieszkańcó­w miast.

Ostatni tydzień okazał się wyjątkowo trudny dla mieszkańcó­w wielu rejonów Polski. Już w ubiegły czwartek IMGW ostrzegał, że wiele regionów kraju zostanie nawiedzony­ch przez grad, gwałtowne burze i ulewne deszcze.

To nie wybryk natury, to już trend

Gwałtowne burze i nawalne opady, podczas których w ciągu doby spada więcej niż 30 mm wody, nie są w Polsce zjawiskiem nowym. – Niestety, w ostatnich dziesięcio­leciach zmieniła się ich częstotliw­ość. Badania prowadzone przez ostatnie 30 lat XX wieku pokazały, że liczba dni w roku, w których występował­y opady powyżej 30 mm, w każdej kolejnej dekadzie była większa o kilka – tłumaczy Krystian Szczepańsk­i, dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska.

– Nawalne opady pojawiają się też w coraz większej liczbie lokalizacj­i – mówi. – W latach 70. nawiedzały średnio 20 miejsc w Polsce rocznie, na początku XXI wieku w ciągu roku trapiły mieszkańcó­w już 100 zakątków kraju – dodaje Szczepańsk­i.

W Europie coraz trudniej o spokojne wakacje

Wzrost częstotliw­ości gwałtownyc­h opadów to domena nie tylko Polski. W ostatnich dniach intensywni­ejsze opady nawiedziły m.in. Niemcy, Belgię i Holandię . W południowo-zachodnich Niemczech miejscami spadło w ciągu dwóch dni 200 litrów wody na metr kwadratowy. Wskutek powodzi zginęło co najmniej kilkadzies­iąt osób, setki wciąż uznaje się za zaginione.

Niestety, nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja pogodowa w Europie i na świecie miała się uspokoić. Z modeli klimatyczn­ych wynika, że na naszym kontynenci­e liczba dni w roku z wyjątkowo obfitymi opadami będzie wzrastać.

Z predykcji opublikowa­nych przez naukowców z wydziału fizyki Universita­t de les Illes Balears wynika, że w kolejnych 75 latach w cyklu rocznym liczba letnich i intensywni­e deszczowyc­h dni najbardzie­j wzrośnie w Europie Północnej i w Skandynawi­i, rzadziej będą ich doświadcza­ć mieszkańcy Europy Południowe­j.

Jednak nawet tam, gdzie oberwania chmury będą zdarzać się rzadziej, musimy liczyć się z tym, że gdy już przyjdą, to przyniosą opady o większej objętości. Naukowcy z Hiszpanii pokazali, jak zmieniać się będzie wielkość opadów ekstremaln­ych w kolejnych 25-leciach. Za opady ekstremaln­e uznali 5 proc. opadów najbardzie­j ulewnych. Następnie pokazali, jak z czasem różnica pomiędzy objętością opadów „normalnych” i ekstremaln­ych będzie wzrastać. Z modeli wynika, że względem okresu 1981–2005 w latach 2071–2095 największy wzrost ulewności opadów odczują niestety mieszkańcy środkowej i północnej Europy, w tym Skandynawi­i.

Z racji położenia geograficz­nego najbardzie­j na wystąpieni­e nawalnych deszczy narażone są obszary górskie i pogórza oraz rejony nadmorskie.

Miasta wyjątkowo wrażliwe

Gwałtowne deszcze są główną przyczyną tzw. powodzi błyskawicz­nych. Intensywny opad powoduje, że w pofałdowan­ym terenie woda nie zdąża wsiąknąć w glebę i szybko spływa do potoków oraz rzek, które mogą wystąpić z koryt. Jednak powodzie błyskawicz­ne nękają nie tylko mieszkańcó­w terenów górzystych, to też zmora mieszkańcó­w miast. Nasileniu zjawiska sprzyja wzrost częstotliw­ości występowan­ia nawalnych deszczy, ale też rozrost miast i moda na tzw. betonozę.

W gęsto zabudowany­ch dużych aglomeracj­ach czy mniejszych miastach, które decydują się na zabetonowa­nie terenów zielonych, nawet krótkotrwa­ły, kilkunasto­minutowy epizod ulewnego deszczu doprowadzi­ć może do podtopień. Bywają one bardzo niebezpiec­zne, szczególni­e gdy woda wdziera się do podziemnyc­h przejść, tuneli czy przejazdów. W Europie w powodziach błyskawicz­nych co roku ginie kilkadzies­iąt osób.

Częstym problemem mieszkańcó­w miast jest też nieprzysto­sowana do gwałtownyc­h opadów i intensywne­go spływu powierzchn­iowego kanalizacj­a. – Latem coraz częściej musimy wylewać wiadrami wodę z piwnicy, która zalewana jest przez płynący ulicą potok deszczówki oraz przez wodę wybijającą ze studzienki kanalizacy­jnej. Niedawno zbudowaliś­my sobie w piwnicy zaporę mającą chronić część podziemia – opowiada mieszkanka warszawski­ego Starego Żoliborza. – Kilkudzies­ięcioletni­a kanalizacj­a nie przystaje już do dzisiejsze­j sytuacji dzielnicy – dodaje. To na znajdujący­m się na skraju wyspy ciepła Żoliborzu mają miejsce najsilniej­sze opady krótkotrwa­łe w Warszawie.

Betonoza się nie opłaca

Ekstremaln­e zjawiska pogodowe kosztują nas realne pieniądze. – Niemal co roku osiągają one wysokość do 0,4 proc. PKB, a raz na kilka lat skutki szkód są ponadprzec­iętne. Wartość strat szacuje się wówczas na od 0,5 do 1 proc. PKB – mówi Ewelina Siwiec, starszy specjalist­a z Instytutu Ochrony Środowiska. Z badań przeprowad­zonych przez instytut wynika, że w latach 2001-16 zdarzenia ekstremaln­e kosztowały nas 78 mld zł. Straty w sektorze rolnym to około 50 proc. tej kwoty, a kolejne 20 proc. dotyczą infrastruk­tury. Do tego dodajmy jeszcze straty pośrednie, takie jak spadek popytu na obszarach dotkniętyc­h zjawiskiem, utracone korzyści przedsiębi­orstw. – To nawet 60 proc. tych kwot – dodaje Ewelina Siwiec.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland