Więcej o tym, gdzie oszczędzać, jeśli nie w banku
Banki zniechęcają nas do oszczędzania. To problem każdego, kto ma w banku jakiekolwiek oszczędności – od drobnego ciułacza po multimilionera. I co? Naprawdę zamożni kupują mieszkania, mniej – akcje i obligacje, a ci, którzy mają najmniej – nadal trzymają
Mariola jest po czterdziestce i przez lata udało jej się odłożyć w sumie prawie 100 tys. zł. W dodatku jest szczęśliwą właścicielką mieszkania, już w całości spłaconego. – To zabawna historia, po rozwodzie mąż mnie spłacił i wystarczyło na nowe, skromne mieszkanie w centrum Wrocławia. Po kilku latach wzięłam pożyczkę w pracy i zamieniłam na większy apartament – opowiada „Wyborczej”. Teraz jeszcze większa nieruchomość już nie jest jej potrzebna, a na kontach w różnych bankach wciąż leży gotówka. I co teraz?
POLACY UWIELBIAJĄ OSZCZĘDZAĆ W BANKACH
Ale giełdy się boją, a jeszcze bardziej po wypowiedziach polityków porównujących je do kasyna. Towarzystwa funduszy inwestycyjnych cieszą się zainteresowaniem tylko bardziej doświadczonych oszczędzających. A ubezpieczalnie omijają szerokim łukiem po tym, gdy próbowały oskubać klientów, proponując im w zamian za lokaty ryzykowne i drogie polisy inwestycyjne, z których nie można było się wypisać.
I choć w ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się mieszkania na wynajem, to jednak wciąż najbardziej ufamy bankom i tam lokujemy większość naszych nadwyżek finansowych.
Ale klienci banków w Polsce mogą być wkrótce zmuszeni do płacenia za trzymanie w nich oszczędności. O nowym pomyśle bankowców na zarabianie na klientach mówi się od kilku miesięcy, ale teraz jest to już pewne.
Zaczęło się od przecieków medialnych, zgodnie z którymi „czołowy” bank w Polsce miał rozważać wprowadzenie takich opłat. Niedawno głos zabrał Związek Banków Polskich i rozwiał wątpliwości: klienci będą płacić kary za trzymanie gotówki na koncie.
A JA I TAK TRZYMAM OSZCZĘDNOŚCI W BANKU
– Jestem sfrustrowana, że mam tyle pieniędzy, a one nie procentują. Te pieniądze leżą na koncie oszczędnościowym i nic z tego nie mam. Właśnie dostałam informację z banku, że od tej kwoty, czyli dokładnie 98 tys. zł, naliczono mi w czerwcu 75 groszy odsetek – opowiada nam Mariola. – Jak to zobaczyłam, to aż nie mogłam w to uwierzyć. Może miałabym trochę większe odsetki, gdyby to były nowe środki. Ale wtedy musiałabym fikcyjnie przelać na inne konta i robić takie hocki-klocki – skarży się nam Mariola.
– Trochę się złoszczę na siebie, że nie szukam, co z tymi pieniędzmi zrobić – przyznaje. – Ale nie kupię mieszkania, bo musiałabym wziąć kredyt, a to zupełnie nie wchodzi w grę. Mam za niskie dochody i nie miałabym z czego żyć – załamuje ręce. Na rękę co miesiąc dostaje 3,6 tys. zł. – Nie kupię też ziemi, nic nie kupię, bo mnie nie stać. I serce mnie boli, że moje pieniądze tracą na wartości z powodu tak wysokiej inflacji.
To bolączka wszystkich oszczędzających. Oprócz niskiego (wręcz zerowego) oprocentowania depozytów w bankach nasze pieniądze dodatkowo tracą na wartości z powodu szybkiego wzrostu cen. To oznacza, że jeśli – jak np. w ostatnim miesiącu – ceny wzrosły o 4,4 proc., to o tyle samo spadła wartość zaskórniaków, które trzymamy w bankach czy w symbolicznej skarpecie lub bieliźniarce.
Ale nawet teraz, kiedy wzrost cen przyspieszył do blisko 5 proc., prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński, nie pali się do decyzji o podwyżkach stóp procentowych. I to mimo że polska gospodarka radzi sobie całkiem nieźle, a wzrost gospodarczy dynamicznie przyspiesza.
ALTERNATYWA DLA BANKOWYCH LOKAT?
Zgodnie z teorią możemy kupować obligacje skarbowe, które uznawane są jako te bezpieczniejsze sposoby inwestowania zaskórniaków. I to one cieszą się w ostatnim czasie największym wzięciem. Zwłaszcza że można wybrać papiery skarbowe, które chronią pieniądze oszczędzających przed inflacją. Np. 1,5 proc. powyżej inflacji – ale tu zastrzeżenie, że procent jest liczony od poprzednich, a nie bieżących wyników wzrostu cen.
Jeszcze lepiej, kiedy mamy dzieci – wtedy mamy dostęp do lokat na 500 plus. Jeśli zdecydujemy się na obligacje 12-letnie, które średnio mogą być oprocentowane na mniej więcej 5 proc. rocznie, to zakładając, że wkładamy 6 tys. zł rocznie, które np. dostajemy w ramach 500 plus, to po tym czasie zbierzemy 93 tys. zł, już po uwzględnieniu podatku Belki.
Na tym oczywiście nie koniec. Jest jeszcze giełda. A jeśli ktoś nie czuje się na siłach, by samodzielnie wybierać spółki i kupować ich akcje? Z pomocą przychodzą też oferty towarzystw funduszy inwestycyjnych, które również inwestują w obligacje, akcje lub np. rynek pieniężny. Wtedy jednak jest dodatkowa prowizja dla TFI, choć w przypadku bezpiecznych inwestycji ta nie jest zbyt wysoka.
Więcej zapłacimy funduszowi, jeśli w ten sposób chcemy inwestować w rynek akcji. Zalety? Wtedy to analityk w naszym imieniu wybierze najfajniejsze spółki do portfela inwestycyjnego, albo polskie, albo zagraniczne, albo na przykład te, który biorą pod uwagę ekologię i dbanie o klimat.
– Głupio się przyznać, ale boję się włożyć pieniądze na giełdę. Raz się na tym wyłożyłam, bo mam za małe doświadczenie. Kupiłam akcje Tauronu na debiucie. Nie muszę chyba tłumaczyć, że straciłam prawie wszystko. Później było kolejne podejście, kupiliśmy z mężem akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Spisałam na straty już te kilkanaście tysięcy, wolę nawet nie zaglądać na moje konto maklerskie – odpowiada.
Obligacje? Albo inwestowanie przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych? – A nigdy się tym nie interesowałam. I też nie mam teraz do tego głowy, bo mam masę innych problemów. A na to potrzebowałabym dużo czasu i energii, nawet moje ekonomiczne wykształcenie mi w tym nie pomaga, bo studia kończyłam przecież lata temu – mówi nam.
I co dalej planuje? – No niestety, i tak nie wyjmę pieniędzy z konta – przyznaje, trochę ze wstydem.
MASZ 500 TYS. ZŁ?
TO NIE MASZ PROBLEMU
100 tys. zł w banku to jeszcze pół biedy. Ale co, jeśli ktoś ma tam pół miliona złotych?
W takiej sytuacji jest Krzysztof. Zresztą to tylko jedna czwarta jego oszczędności. Ma bowiem złotą zasadę: jedna czwarta w lokaty, jedna czwarta na giełdę, jedna czwarta w inwestycje alternatywne, czyli dzieła sztuki, alkohol czy przedmioty kolekcjonerskie. I oczywiście złoto, srebro i waluty.
Co zrobił przy tak fatalnej ofercie depozytowej? Na co wymienił lokaty?
– Generalnie trochę obligacje, czyli zmniejszyłem płynność, a trochę zwiększyłem profil ryzyka – więcej finansowa