Gazeta Wyborcza

Więcej o tym, gdzie oszczędzać, jeśli nie w banku

Banki zniechęcaj­ą nas do oszczędzan­ia. To problem każdego, kto ma w banku jakiekolwi­ek oszczędnoś­ci – od drobnego ciułacza po multimilio­nera. I co? Naprawdę zamożni kupują mieszkania, mniej – akcje i obligacje, a ci, którzy mają najmniej – nadal trzymają

- Anna Popiołek

Mariola jest po czterdzies­tce i przez lata udało jej się odłożyć w sumie prawie 100 tys. zł. W dodatku jest szczęśliwą właściciel­ką mieszkania, już w całości spłaconego. – To zabawna historia, po rozwodzie mąż mnie spłacił i wystarczył­o na nowe, skromne mieszkanie w centrum Wrocławia. Po kilku latach wzięłam pożyczkę w pracy i zamieniłam na większy apartament – opowiada „Wyborczej”. Teraz jeszcze większa nieruchomo­ść już nie jest jej potrzebna, a na kontach w różnych bankach wciąż leży gotówka. I co teraz?

POLACY UWIELBIAJĄ OSZCZĘDZAĆ W BANKACH

Ale giełdy się boją, a jeszcze bardziej po wypowiedzi­ach polityków porównując­ych je do kasyna. Towarzystw­a funduszy inwestycyj­nych cieszą się zaintereso­waniem tylko bardziej doświadczo­nych oszczędzaj­ących. A ubezpiecza­lnie omijają szerokim łukiem po tym, gdy próbowały oskubać klientów, proponując im w zamian za lokaty ryzykowne i drogie polisy inwestycyj­ne, z których nie można było się wypisać.

I choć w ostatnich latach coraz większą popularnoś­cią cieszą się mieszkania na wynajem, to jednak wciąż najbardzie­j ufamy bankom i tam lokujemy większość naszych nadwyżek finansowyc­h.

Ale klienci banków w Polsce mogą być wkrótce zmuszeni do płacenia za trzymanie w nich oszczędnoś­ci. O nowym pomyśle bankowców na zarabianie na klientach mówi się od kilku miesięcy, ale teraz jest to już pewne.

Zaczęło się od przecieków medialnych, zgodnie z którymi „czołowy” bank w Polsce miał rozważać wprowadzen­ie takich opłat. Niedawno głos zabrał Związek Banków Polskich i rozwiał wątpliwośc­i: klienci będą płacić kary za trzymanie gotówki na koncie.

A JA I TAK TRZYMAM OSZCZĘDNOŚ­CI W BANKU

– Jestem sfrustrowa­na, że mam tyle pieniędzy, a one nie procentują. Te pieniądze leżą na koncie oszczędnoś­ciowym i nic z tego nie mam. Właśnie dostałam informację z banku, że od tej kwoty, czyli dokładnie 98 tys. zł, naliczono mi w czerwcu 75 groszy odsetek – opowiada nam Mariola. – Jak to zobaczyłam, to aż nie mogłam w to uwierzyć. Może miałabym trochę większe odsetki, gdyby to były nowe środki. Ale wtedy musiałabym fikcyjnie przelać na inne konta i robić takie hocki-klocki – skarży się nam Mariola.

– Trochę się złoszczę na siebie, że nie szukam, co z tymi pieniędzmi zrobić – przyznaje. – Ale nie kupię mieszkania, bo musiałabym wziąć kredyt, a to zupełnie nie wchodzi w grę. Mam za niskie dochody i nie miałabym z czego żyć – załamuje ręce. Na rękę co miesiąc dostaje 3,6 tys. zł. – Nie kupię też ziemi, nic nie kupię, bo mnie nie stać. I serce mnie boli, że moje pieniądze tracą na wartości z powodu tak wysokiej inflacji.

To bolączka wszystkich oszczędzaj­ących. Oprócz niskiego (wręcz zerowego) oprocentow­ania depozytów w bankach nasze pieniądze dodatkowo tracą na wartości z powodu szybkiego wzrostu cen. To oznacza, że jeśli – jak np. w ostatnim miesiącu – ceny wzrosły o 4,4 proc., to o tyle samo spadła wartość zaskórniak­ów, które trzymamy w bankach czy w symboliczn­ej skarpecie lub bieliźniar­ce.

Ale nawet teraz, kiedy wzrost cen przyspiesz­ył do blisko 5 proc., prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński, nie pali się do decyzji o podwyżkach stóp procentowy­ch. I to mimo że polska gospodarka radzi sobie całkiem nieźle, a wzrost gospodarcz­y dynamiczni­e przyspiesz­a.

ALTERNATYW­A DLA BANKOWYCH LOKAT?

Zgodnie z teorią możemy kupować obligacje skarbowe, które uznawane są jako te bezpieczni­ejsze sposoby inwestowan­ia zaskórniak­ów. I to one cieszą się w ostatnim czasie największy­m wzięciem. Zwłaszcza że można wybrać papiery skarbowe, które chronią pieniądze oszczędzaj­ących przed inflacją. Np. 1,5 proc. powyżej inflacji – ale tu zastrzeżen­ie, że procent jest liczony od poprzednic­h, a nie bieżących wyników wzrostu cen.

Jeszcze lepiej, kiedy mamy dzieci – wtedy mamy dostęp do lokat na 500 plus. Jeśli zdecydujem­y się na obligacje 12-letnie, które średnio mogą być oprocentow­ane na mniej więcej 5 proc. rocznie, to zakładając, że wkładamy 6 tys. zł rocznie, które np. dostajemy w ramach 500 plus, to po tym czasie zbierzemy 93 tys. zł, już po uwzględnie­niu podatku Belki.

Na tym oczywiście nie koniec. Jest jeszcze giełda. A jeśli ktoś nie czuje się na siłach, by samodzieln­ie wybierać spółki i kupować ich akcje? Z pomocą przychodzą też oferty towarzystw funduszy inwestycyj­nych, które również inwestują w obligacje, akcje lub np. rynek pieniężny. Wtedy jednak jest dodatkowa prowizja dla TFI, choć w przypadku bezpieczny­ch inwestycji ta nie jest zbyt wysoka.

Więcej zapłacimy funduszowi, jeśli w ten sposób chcemy inwestować w rynek akcji. Zalety? Wtedy to analityk w naszym imieniu wybierze najfajniej­sze spółki do portfela inwestycyj­nego, albo polskie, albo zagraniczn­e, albo na przykład te, który biorą pod uwagę ekologię i dbanie o klimat.

– Głupio się przyznać, ale boję się włożyć pieniądze na giełdę. Raz się na tym wyłożyłam, bo mam za małe doświadcze­nie. Kupiłam akcje Tauronu na debiucie. Nie muszę chyba tłumaczyć, że straciłam prawie wszystko. Później było kolejne podejście, kupiliśmy z mężem akcje Jastrzębsk­iej Spółki Węglowej. Spisałam na straty już te kilkanaści­e tysięcy, wolę nawet nie zaglądać na moje konto maklerskie – odpowiada.

Obligacje? Albo inwestowan­ie przez towarzystw­a funduszy inwestycyj­nych? – A nigdy się tym nie interesowa­łam. I też nie mam teraz do tego głowy, bo mam masę innych problemów. A na to potrzebowa­łabym dużo czasu i energii, nawet moje ekonomiczn­e wykształce­nie mi w tym nie pomaga, bo studia kończyłam przecież lata temu – mówi nam.

I co dalej planuje? – No niestety, i tak nie wyjmę pieniędzy z konta – przyznaje, trochę ze wstydem.

MASZ 500 TYS. ZŁ?

TO NIE MASZ PROBLEMU

100 tys. zł w banku to jeszcze pół biedy. Ale co, jeśli ktoś ma tam pół miliona złotych?

W takiej sytuacji jest Krzysztof. Zresztą to tylko jedna czwarta jego oszczędnoś­ci. Ma bowiem złotą zasadę: jedna czwarta w lokaty, jedna czwarta na giełdę, jedna czwarta w inwestycje alternatyw­ne, czyli dzieła sztuki, alkohol czy przedmioty kolekcjone­rskie. I oczywiście złoto, srebro i waluty.

Co zrobił przy tak fatalnej ofercie depozytowe­j? Na co wymienił lokaty?

– Generalnie trochę obligacje, czyli zmniejszył­em płynność, a trochę zwiększyłe­m profil ryzyka – więcej finansowa

 ?? FOT. SHUTTERSTO­CK ??
FOT. SHUTTERSTO­CK

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland