Przyjmę uchodźców. Oddam rasistów
Przez Warszawę przeszła demonstracja solidarności z uchodźcami. Marta Rawuszko, inicjatorka marszu rozpoczęła wydarzenie słowami: – Bijemy na alarm. W polskich lasach znajdują się dziesiątki osób. Spotykamy się dziś, bo uważany działania polskich władz za nieludzkie, poniżające – mówiła Rawuszko. Na plecach niczym pelerynę zawiązaną ma tęczową flagę. Przypomniała, że dzisiejszy protest zainicjowany został przez feministki i osoby ze społeczności queerowej.
– Jako społeczność wiemy aż za dobrze, jak ważna jest solidarność. Czujemy niezgodę, rozpacz, gniew, wściekłość – mówiła Rawuszko. Nad tłumem liczącym ok. trzech tysięcy osób powiewały flagi złote z jednej, a srebrne z drugiej strony. To koce ratunkowe z folii NRC wykorzystywane na granicy do ogrzewania wyziębionych osób. Wśród protestujących byli politycy: poseł Franek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej, posłanka Hanna Gill-Piątek, przewodnicząca koła parlamentarnego Polski 2050 i Sylwia Spurek, europarlamentarzystka Zielonych. Razem z protestującymi szli również dziennikarze i publicyści, m.in. redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik, Roman Kurkiewicz z tygodnika „Przegląd” i Grzegorz Markowski z Radia Nowy Świat. „Chlebem i solą, nie drutem i bronią” – krzyczeli uczestnicy. A im bliżej byli Sejmu, tym głośniej słychać okrzyki: „Hańba! Lista zarzutów wobec polityki władz na granicy wysuwanych przez organizatorów niedzielnego marszu nie jest krótka: „Wbrew prawu, międzynarodowym zasadom pomocy humanitarnej i podstawowym ludzkim odruchom polskie służby mundurowe nie dopuszczają tych osób [migrantów – przyp. red.] do procedury azylowej, nie udzielają pomocy medycznej i dokonują nielegalnych wywózek uchodźców na polsko-białoruską granicę. Tzw. pushbacki podejmowane są bez wyjątku: wobec dorosłych i dzieci, wobec spragnionych, głodnych, wychłodzonych i chorych. Te okrutne działania władz przyczyniły się do śmierci sześciu osób, m.in. 16-latka z Iraku. Pięcioro kilkuletnich dzieci razem z rodzinami wywieziono z placówki Straży Granicznej do lasu. Nie wiadomo, czy żyją”.+