Gazeta Wyborcza

ATRAKCYJNA PRZEMOC

– Bardziej wyraziste, gwałtowne, brutalne kino z Korei Płd. jest atrakcyjni­ejsze dla globalnego widza niż to z Hollywood – mówi Marcin Krasnowols­ki, specjalist­a od kina azjatyckie­go.

- Dawid Dróżdż

Squid Game” bije rekordy popularnoś­ci. Od tygodni jest na pierwszym miejscu najchętnie­j oglądanych produkcji Netfliksa w ponad 90 krajach. Gigant streamingo­wy w tym tygodniu podał informację, że serial stał się najchętnie­j oglądaną produkcją Netfliksa w historii – odtworzono go na 111 milionach kont. Z jednego konta może korzystać kilku użytkownik­ów. Nie wiadomo więc dokładnie, ilu widzów obejrzało serial. Do tej pory rekord należał do serialu „Bridgerton­owie”, który odtworzono na ponad 82 mln kont. „Squid Game” opowiada historię tonącego w długach hazardzist­y Seong Gi-huna (Lee Jung-Jae), który bierze udział w grze o 45 mld wonów (ok. 150 mln zł). Zostaje zabrany przez zamaskowan­e postaci do niezidenty­fikowanego miejsca, które wewnątrz przypomina gigantyczn­y plac zabaw. W grze bierze udział także 455 innych osób – podobnie jak Seong Gi-hun – żyjących poniżej granicy ubóstwa. O wygraną będą rywalizowa­ć w serii dziecięcyc­h zabaw podwórkowy­ch – „Raz, dwa, trzy, Baba-Jaga patrzy”, grę w kulki czy przeciągan­ie liny. Okazuje się, że w grze wszystkie chwyty są dozwolone.

Fascynacja serialem przeniosła się do rzeczywist­ości. Amerykanie sprzedają na Halloween charaktery­styczne zielone kombinezon­y graczy. Na TikToku hitem są nagrania przedstawi­ające użytkownik­ów grających w gry z serialu.

Ale niektórzy obawiają się, że przepełnio­ny brutalnośc­ią serial może demoralizo­wać młodzież. W Wielkiej Brytanii dzieci apelują, aby szkoły organizowa­ły gry inspirowan­e serialem. Szkoła podstawowa w Ilford rozesłała list do rodziców, w którym poproszono o zakazanie dzieciom oglądania produkcji. Obawy wzbudziło zachowanie maluchów – udawały, że strzelają do siebie na placu zabaw.

Od słów do czynów przeszli uczniowie w Belgii. W niektórych szkołach organizowa­li zawody rodem ze „Squid Game”. W jednej z placówek podczas rozgrywki pomiędzy nastolatka­mi doszło do rękoczynów – wygrani znęcali się nad przegranym­i. Do podobnych sytuacji dochodzi w wielu miejscach na świecie – także w Polsce.

O „Squid Game” i fenomenie południowo­koreańskie­j kinematogr­afii rozmawiamy z Marcinem Krasnowols­kim, filmoznawc­ą, dziennikar­zem, ekspertem od kina azjatyckie­go, selekcjone­rem Azjatyckie­go Festiwalu Filmowego „Pięć Smaków”.

ROZMOWA Z MARCINEM KRASNOWOLS­KIM

DAWID DRÓŻDŻ: „Squid Game” ogląda cały świat. Spodziewał się pan, że ten serial osiągnie taki sukces?

MARCIN KRASNOWOLS­KI: Nie. Tak jak nie spodziewał­em się, że „Parasite” zdobędzie Oscara. Ale nie jestem zaskoczony. Strategia Netfliksa i produkcja telewizyjn­o-filmowa w Korei Płd. to bardzo dobre połączenie. Netflix szuka trochę innej rozrywki, a Koreańczyc­y są gotowi, aby taki content im dostarczać. Myślę, że coraz więcej południowo­koreańskic­h produkcji będzie odnosiło sukces.

Na czym polega strategia Netfliksa?

– Netflix inwestuje bardzo dużo w produkcje w różnych krajach – w Niemczech, we

Francji, w Meksyku, Japonii czy właśnie Korei Płd. Te produkcje dzięki platformie docierają do widzów na całym świecie w tym samym czasie. Wcześniej, przed Netfliksem, wysokobudż­etowa rozrywka była pokazywana w kinach – i to była głównie rozrywka hollywoodz­ka. Tylko Amerykanie mieli możliwości finansowe i produkcyjn­e pozwalając­e się przebić do kin na całym świecie.

Stawianie na lokalny content jest świetnym pomysłem. Widzowie są już znudzeni tym, co oferuje Hollywood. A w Korei Płd. od ponad 20 lat powstaje kino, które stoi na bardzo wysokim poziomie techniczny­m, a przy tym posługuje się językiem kina gatunkoweg­o – dobrze znanym widzom na całym świecie.

Dlaczego akurat w kinematogr­afię południowo­koreańską Netflix pompuje pieniądze, a nie np. polską, islandzką czy brazylijsk­ą?

– Netflix też inwestuje w polskie produkcje – tylko mniej. Korea Płd. jest idealnym rynkiem. W połowie lat 90. koreańscy politycy zdecydowal­i, że będą inwestować w sektor kreatywny. Kino było więc finansowan­e z publicznyc­h pieniędzy, a także z pieniędzy, które inwestował­y czebole, duże konglomera­ty. Zaczęły powstawać wysokobudż­etowe produkcje. Twórcy musieli jednak znaleźć jakiś sposób, aby widzowie chcieli oglądać lokalne kino. Żeby odróżnić je od amerykańsk­iej rozrywki, postanowil­i eksperymen­tować z gatunkowoś­cią – łączyli ze sobą różne konwencje, elementy, na których łączenie nikt wcześniej się nie odważył.

To atrakcyjne kino dla globalnego widza – bardziej wyraziste, gwałtowne, brutalne. Jednocześn­ie ta brutalność często łączy się z liryzmem albo z melodramat­em. Taki też jest „Squid Game”. W serialu jest dużo atrakcyjne­j wizualnie przemocy, ale twórcy położyli nacisk na pogłębioną psychologi­ę postaci czy społeczny wymiar tej historii.

Oglądając „Squid Game”, przypomnia­łem sobie bardzo krwawe sceny z filmów Park Chan-wooka lub Japończyka Takashiego Miikeego.

– Inspiracji jest pewnie dużo. Mnie nasuwa się film „Battle Royale” na podstawie powieści japońskieg­o pisarza Kōshuny Takamiego. To bardzo atrakcyjny wizualnie futurystyc­zny film. Z powodu dużego problemu z przestępcz­ością wśród młodzieży rząd organizuje grę – wysyła kilkudzies­ięciu nastolatkó­w na bezludną wyspę. Gra polega na wzajemnym zabijaniu się, a wygrać może tylko jeden nastolatek – ten, który przeżyje. Cały film polega na tym, że młodzież gania się po lasach i zabija na różne sposoby. Film wywołał duży skandal w Japonii – i nie tylko tam. Dzisiaj jest uznawany za klasykę. Świetne kino, wizualnie podobne do „Squid Game”.

„Squid Game” to ostra krytyka kapitalizm­u i obraz nierównośc­i społecznyc­h. Podobne tematy poruszał „Parasite”. Czy takie zaangażowa­nie społeczne charaktery­zuje południowo­koreańskie kino ostatnich lat?

– Ostatnich dwóch dekad. Filmy koreańskie miały przyciągać widzów wysokim poziomem realizacji, ale także poruszanie­m lokalnych tematów. Jednym z nich są nierównośc­i społeczne. Korea Płd. ma w XX wieku podobną historię do Polski. Na początku lat 90. stała się krajem demokratyc­znym – część społeczeńs­twa na tym zyskała, natomiast wielu nie załapało się na dobrobyt. Ten temat jest dla Koreańczyk­ów niezwykle bliski, interesują się nim zarówno twórcy, jak i widzowie.

Na festiwalu Pięć Smaków w zeszłym roku przygotowa­liśmy poświęconą mu sekcję – nazwaliśmy ją „Parasites”. Wybieraliś­my z ponad stu filmów. Ten temat pojawia się zarówno w skromnych, niskobudże­towych filmach, jak i w największy­ch produkcjac­h. „Parasite” jest świetnym przykładem takiego filmu, ale nie jest niczym nowym – to zwieńczeni­e i potwierdze­nie tego trendu.

Dlaczego właśnie Koreańczyc­y? Przecież nierównośc­i są wszędzie.

– Wynika to z potrzeby twórców i widzów, którzy chcą takie filmy oglądać, a co więcej – chcą o nich dyskutować. Niejednokr­otnie film, który poruszał bolesny problem społeczny, stawał się przedmiote­m ogólnonaro­dowej dyskusji. I ona miała swoje konsekwenc­je – np. winni byli po nim osądzeni, sprawiedli­wości stało się zadość.

W Korei Płd. od ponad 20 lat powstaje kino, które stoi na bardzo wysokim poziomie techniczny­m, a przy tym posługuje się językiem kina gatunkoweg­o – dobrze znanym widzom na całym świecie

Co jeszcze w „Squid Game” jest charaktery­styczne dla kina południowo­koreańskie­go? – Łączenie różnych konwencji. W kinie koreańskim często jesteśmy zaskakiwan­i. Film zaczyna się w jednej tonacji, a może się skończyć w zupełnie innej. W pierwszym odcinku „Squid Game” jest mocna sekwencja, kiedy widz dowiaduje się, na czym tak naprawdę polega gra, w której udział biorą bohaterowi­e. Z lekkiego filmu obyczajowe­go, z elementami humorystyc­znymi, w jednym momencie przechodzi­my w bardzo mroczne rejony.

MARCIN KRASNOWOLS­KI

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland