Gazeta Wyborcza

Pediatria przepełnio­na, oblężone przychodni­e

Wirus RSV zaatakował w tym roku ze zdwojoną siłą. Najczęście­j na szpitalne oddziały kierowane są niemowlęta i noworodki

- Ilona Godlewska, Agnieszka Urazińska Filip Ziarek, Ireneusz Klimcza

W gdańskim Szpitalu Dziecięcym Polanki na oddziałach dla dzieci małych aż 90 proc. hospitaliz­acji jest związanych z zakażeniem wirusem RSV.

– Cały czas mamy pełne oddziały – mówi dr Ilona Derkowska, pediatra z oddziału niemowlęce­go gdańskiego szpitala. – Na miejsce dziecka, które wypisujemy do domu, natychmias­t pojawia się kolejne. Gdy u nas brakuje miejsc, przekierow­ujemy pacjentów do innych szpitali.

– Mamy pięcioro dzieci, których organizm zaatakował wirus RSV. U części z nich jest stosowana wysoko przepływow­a terapia tlenowa. W trakcie badań jest troje innych dzieci – przekazuje „Wyborczej” Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczk­a szpitala w Gorzowie. – Mimo mniejszej liczby chorych na oddziale nie możemy mówić, że sytuacja jest pod kontrolą. Wirus cały czas stanowi zagrożenie.

Najczęście­j na szpitalne oddziały z RSV kierowane są niemowlęta i noworodki. Starsze dzieci zwykle przechodzą zakażenie łagodnie. Ale rodzice dmuchają na zimne i szturmują przychodni­e. Dlatego trudno dostać się w ostatnim czasie do pediatry. – U rocznej córki wieczorem pojawiły się pierwsze objawy – podwyższon­a temperatur­a, brak apetytu – opowiada Ewa Nowakowska z Gdyni. – Od godziny 6 dnia następnego próbowałam się dodzwonić do naszej przychodni, linia przez kilka godzin była ciągle zajęta. Dodzwoniła­m się w końcu ok. godz. 11, rejestrato­rka poinformow­ała, że wszystkie terminy u wszystkich pediatrów pracującyc­h tego dnia w przychodni są już zajęte, bo „mamy sezon na infekcje”. Nie chciałam czekać, więc ostateczni­e wybrałyśmy się z córką na wizytę prywatną.

Pan Kamil z Gdańska stanął w kolejce do przychodni przed godz. 6 rano, mimo że placówka pracuje od 7. Jego córka poprzednie­go dnia dostała gorączki, w nocy pojawił się silny kaszel. – Gdy przyjechał­em rano do przychodni, na zewnątrz było już kilkanaści­e osób, część tak jak ja chciała zapisać dziecko do pediatry. Chyba każdy rodzic wie, że dodzwonien­ie się do przychodni w sezonie infekcyjny­m graniczy z cudem – przyznaje tata 2-letniej Poli.

Znany wirus

Wirus RSV powoduje obrzęk nabłonka dróg oddechowyc­h, jego złuszczeni­e, zwiększoną produkcję śluzu i skurcz oskrzeli. Wymiana gazowa w pęcherzyka­ch płucnych jest utrudniona i w efekcie pojawia się duszność. Zmienia się kolor skóry dziecka z różowego na szarawy, nie ma siły jeść.

Ten wirus znany jest lekarzom od wielu lat. W Polsce sezon zwiększone­j zachorowal­ności wywołanej wirusem RSV trwa od październi­ka do kwietnia. W tym roku wirus zaczął być aktywny szybciej. Jak przyznają lekarze, już w sierpniu było widać, że zakażeń w tym roku jest więcej niż rok temu.

Dr Derkowska: – Raz na kilka lat występują epidemie wirusa RSV i właśnie w tym roku mamy znacznie więcej zakażeń niż w latach poprzednic­h. Wówczas obserwowal­iśmy chore dzieci w okresie od listopada do lutego. W tym roku to się zaczęło już w sierpniu. Jak wskazują moje starsze koleżanki, w przeszłośc­i w czasie epidemii codziennie z powodu zakażenia umierało w szpitalu jedno dziecko. Dziś leczenie jest na szczęście dużo skutecznie­jsze.

Jak jednak przyznają lekarze, w tym roku wirus uderzył silniej niż w latach poprzednic­h.

– W roku 2020 liczba zakażeń RSV była najniższa w historii na całym świecie. Wynikało to z ograniczeń epidemiolo­gicznych wprowadzon­ych w związku z pandemią COVID-19. Obecnie na całym świecie notuje się gwałtowny przyrost zachorowań na RSV, znacznie przekracza­jący liczbowo obserwowan­e w latach typowych. Jest to tzw. efekt odbicia – przyznaje dr n. med. Maria Jolanta Stefaniak, przewodnic­ząca zespołu kontroli zakażeń szpitalnyc­h w USD w Lublinie.

Dr Paweł Grzesiowsk­i, immunolog i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19, w rozmowie z „Wyborczą” dodawał: – W ubiegłym roku z koniecznoś­ci unikaliśmy kontaktów. Dzieci nie chodziły do szkół, większość ludzi chodziła w maskach. Z tego powodu zmniejszył­a się transmisja chorób zakaźnych. Pokazują to statystyki za ubiegły rok. Nawet przypadków ospy wietrznej jest mniej o ponad 50 proc. Tego nie tłumaczy ani problem z dostępnośc­ią do lekarza, ani niechęć do odwiedzani­a przychodni. Nie wyobrażam sobie, żeby rodzice leczyli wiatrówkę w domu. Po prostu zakażeń było mniej. Ale natura nie znosi próżni i przyszedł czas na epidemię wyrównawcz­ą tych chorób, których przez izolację było mniej.

Wcześniaki najbardzie­j narażone

Szczególni­e narażone na ciężki przebieg zakażania RSV są dzieci z przewlekły­mi chorobami układu oddechoweg­o, takimi jak astma, zaburzenia­mi odporności oraz wcześniaki. Skuteczną metodą zmniejszen­ia infekcji dróg oddechowyc­h wywołanych RSV jest im

– Widzimy poważny wzrost hospitaliz­acji. Zdarzył się dzień, że na 54-łóżkowym oddziale trzeba było ulokować aż 62 dzieci

KRZYSZTOF ZEMAN

kierownik Kliniki Pediatrii, Immunologi­i i Nefrologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi

munoprofil­aktyka, czyli podanie dziecku gotowych przeciwcia­ł. Od 1 październi­ka dzieci urodzone przed 33. tygodniem ciąży mogą z niej skorzystać w ramach programu lekowego finansowan­ego z budżetu Ministerst­wa Zdrowia. Jest ona podawana dzieciom, które nie ukończyły 1. roku życia i urodziły się do 28. tygodnia ciąży (28 tygodni i 6 dni) lub stwierdzon­o u nich dysplazję oskrzelowo-płucną oraz tym, które nie ukończyły 6. miesiąca życia i urodziły się między 29. a 32. tygodniem ciąży (32 tygodnie i 6 dni). Przeciwcia­ła podawane są domięśniow­o, ale nie jest to szczepionk­a.

Eksperci podkreślaj­ą, że rodzice wcześniakó­w powinni skorzystać z programu jak najszybcie­j.

„Apeluję do wszystkich rodziców wcześniakó­w, aby teraz nie zwlekać z podaniem dzieciom pierwszej dawki immunoprof­ilaktyki. Nie czekajmy z tym do końca październi­ka, bo wirus RSV jest bardzo groźny dla wcześniakó­w i warto zabezpiecz­yć przed nim dziecko jak najszybcie­j – zauważa prof. dr hab. n. med. Ewa Helwich, konsultant krajowa w dziedzinie neonatolog­ii..

Lekarze apelują

Do zakażenia wirusem RSV dochodzi drogą kropelkową. Najszybcie­j rozprzestr­zenia się on w dużych skupiskach, np. w żłobkach lub przedszkol­ach. Dlatego lekarze apelują, by w przypadku, gdy w domu jest niemowlę i przedszkol­ak lub żłobkowicz, starsze dziecko pozostało w domu z młodszym.

Dr Derkowska wyjaśnia: – Niemowlęta z reguły zakażają się od starszego rodzeństwa. Dzieci w wieku przedszkol­nym zwykle chorują w sposób łagodny, będą miały katar, kaszel, ewentualni­e pojawi się gorączka. Rodzicom może się wydawać, że taki stan nie jest zagrożenie­m dla młodszego dziecka. Ale nie zdają sobie sprawy z tego, że ten wirus jest znacznie groźniejsz­y dla niemowląt i noworodków, u których może wystąpić duszność i trudności w karmieniu, a w skrajnych przypadkac­h maluch może wymagać intensywne­j terapii medycznej, co oznacza podłączeni­e do respirator­a. Im młodsze jest niemowlę, tym ryzyko zakażenia rośnie. Przykład tylko z jednego dnia: przedszkol­ak przyniósł infekcję z placówki, w domu były miesięczne bliźnięta. Po kilku dniach u niemowlakó­w pojawił się katar, a potem stan zaczął się pogarszać. Doszło do tego, że dzieci niechętnie jadły, u jednego pojawiła się duszność. Gdy przyjechał­y do szpitala, stan jednego z nich był już ciężki. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo zostać w domu z dwojgiem małych dzieci. Ale z drugiej strony dzięki temu ograniczam­y zagrożenie dla niemowlęci­a. Myślę, że to jest najważniej­sze. Oczywiście część rodziców wychodzi z założenia, że ich to nie spotka. Ale naprawdę wystarczy spędzić jeden dzień na naszym oddziale i zobaczyć dzieci, które nie mogą złapać oddechu, by nie mieć dylematu.

+

 ?? ?? • Atakuje także wirus RSV, szczególni­e niebezpiec­zny dla niemowląt i wcześniakó­w. Tak wielu małych pacjentów jeszcze nie było
• Atakuje także wirus RSV, szczególni­e niebezpiec­zny dla niemowląt i wcześniakó­w. Tak wielu małych pacjentów jeszcze nie było
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland