Egzamin? Trauma im wystarczy
Ukraińcy uczniowie z krakowskiej podstawówki nie będą pisać egzaminu ósmoklasisty? Dyrektorka złożyła do OKE wnioski o zwolenienie ich z testów z powodu wojennej traumy.
„Znajomość dzieł polskiej klasyki okazuje się ważniejsza niż odzyskanie poczucia bezpieczeństwa po przeżytej traumie (...) Trudno o bardziej zaburzoną hierarchię wartości i większą ignorancję w zakresie potrzeb i możliwości młodych ludzi” – napisali członkowie Społecznego Towarzystwa Oświatowego (największej organizacji oświaty niepublicznej w Polsce), komentując decyzję resortu edukacji o tym, że ukraińscy uczniowie mają zdawać egzamin ósmoklasisty.
Problem stanowi zwłaszcza język polski. Dostaną arkusz przeznaczony dla obcokrajowców, w którym polecenia do zadań zostaną przetłumaczone na język ukraiński, ale same teksty już nie. Jest możliwość, by nauczyciel przeczytał je uczniom na głos po polsku (dla lepszego zrozumienia). Po polsku muszą też zostać napisane odpowiedzi. Wydłużony zostanie czas pisania. Jest też możliwość korzystania ze słowników.
Nie ma egzaminu, nie ma świadectwa
– Nie będzie „Pana Tadeusza”, bo na egzaminie dla dzieci cudzoziemskich, który przygotowujemy od 2016 roku, unikamy zadań z najtrudniejszych językowo lektur. To zupełnie inny arkusz, inne teksty, inne zadania – mówił nam w marcu Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, gdy zapadła decyzja o egzaminach dla ukraińskich uczniów.
A nauczyciele komentowali: – To jest absurd, by wymagać napisania egzaminu z języka polskiego od dzieci, które uciekły przed wojną i były w polskiej szkole dwa miesiące.
Minister edukacji Przemysław Czarnek stoi na stanowisku, że dla ukraińskich uczniów, którzy z marszu weszli w polski system edukacji (zamiast pójść do oddziałów przygotowawczych, uczących głównie polskiego języka i przygotowujących do nauki w polskiej szkole), nie będzie żadnych wyjątków.
Egzamin rozpocznie się 24 maja. Kto do niego nie podejdzie, nie otrzyma świadectwa ukończenia szkoły podstawowej i będzie musiał powtarzać rok. Nie można go nie zdać, ale jego wynik decyduje o dostaniu się do szkoły średniej.
Według danych Centralnej Komisji Egzaminacyjnej napisze go 7150 ukraińskich uczniów (tyle jest deklaracji).
– Moi, mam nadzieję, nie – mówi Magdalena Mazur, dyrektorka szkoły podstawowej nr 12 w Krakowie.
W ósmych klasach prowadzonej przez nią podstawówki jest 11 uczniów z Ukrainy. Część z nich, zanim uciekła do Polski, przeżyła bombardowania, siedząc kilka dni w piwnicach. Wszyscy tęsknią za domem i za rodziną, która została w Ukrainie. Za ojcami, którzy walczą, za dziadkami, którzy nie mieli siły wyjechać. – Boją się o nich każdego dnia.
Ich matki stoją u mnie w sekretariacie i płaczą, bo nie mogą znaleźć pracy. Kim trzeba być, żeby sadzać te dzieci w ławce z egzaminacyjnym testem? – pyta Mazur.
Niech zostaną na drugi rok
Dwie mamy ósmoklasistów już poprosiły dyrektorkę, by zostawić ich dzieci w tej samej klasie na drugi rok. Opiekunów pozostałej dziewiątki Mazur skierowała do lekarzy, by otrzymali zaświadczenia o wojennej traumie. Otrzymali wszyscy. Na podstawie tych zaświadczeń złożyła wnioski w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie o zwolnienie ich z egzaminu.
Prawo daje możliwość zwolnienia ucznia z egzaminu z powodów zdrowotnych lub losowych. Rekrutacja do szkół średnich odbywa się wtedy wyłącznie na podstawie ocen na świadectwie. Przelicznik jest bardzo korzystny. Ocena celująca z danego przedmiotu jest równoznaczna z napisaniem go na 100 proc. punktów (maksymalna liczba punktów to 30, z każdą niższą oceną punktacja zmniejsza się o 5 pkt).
– To są mądre, zdolne dzieci, więc będą miały dobre oceny. Są świetne z matematyki, z angielskiego. Tylko polski jest dla nich problemem. Z tego przedmiotu oceniamy ich według postępów, dostosowujemy wymagania do ich potrzeb. To wymaga większego zaangażowania nauczyciela, ale się da – mówi dyrektorka.
Podczas gdy większość dyrektorów szkół narzeka, że nie ma podstaw, by ocenić ukraińskich ósmoklasistów z takich przedmiotów jak technika, przyroda i muzyka, bo te w polskim systemie edukacji kończą się we wcześniejszych klasach, Mazur zorganizowała dzieciom z Ukrainy kurs na kartę rowerową i na jego podstawie wystawiła oceny z techniki. Muzyka? Uczestniczyli w koncercie, który szkoła zorganizowała dla Ukrainy. Plastyka? Wzięli udział w kilku konkursach.
Szkoła poprosiła też ich opiekunów, by skontaktowali się z ich szkołami w Ukrainie (o ile nie zostały zbombardowane, bo dzieci z takich szkół też są w krakowskiej podstawówce), by przesłały dokumenty z ich cząstkowymi ocenami uzyskanymi w tym roku szkolnym.
– Udało się. Minister Czarnek kazał nam sobie radzić w obecnej, trudnej sytuacji, więc radzę sobie, jak mogę – mówi dyrektorka.
Dyrektorzy wolą odmawiać
Szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik informuje, że nie ma mowy, by w przypadku wszystkich ukraińskich uczniów powoływać się na zapis pozwalający na zwolnienie z powodów losowych lub zdrowotnych. Przypomina, że rozporządzenie ministra edukacji i nauki dotyczące tej grupy uczniów jasno określa, że przystępują oni do egzaminu. – Wszyscy ci uczniowie uciekli przed wojną, wszyscy są w podobnej sytuacji, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że w określonych rejonach Ukrainy była i jest ona trudniejsza niż w pozostałych. W przypadku tych uczniów, podobnie jak w przypadku wszystkich uczniów podchodzących do egzaminu, wszystkie szczególne przypadki potwierdzone opinią lekarską są rozpatrywane indywidualnie – mówi.
Magdalena Mazur jeszcze nie dostała decyzji z OKE o zwolnieniu z egzaminu ukraińskich ósmoklasistów, choć przyszły już pozwolenia na zwolnienie dwójki jej polskich uczniów.
By uniknąć podobnych problemów, wielu dyrektorów szkół w Polsce nie decydowało się na przyjmowanie ukraińskich uczniów do ósmych klas – zapisywało ich rok niżej.
– A ja nie chciałam, żeby te dzieci traciły rok. Chcę im pomóc z nadzieją, że dostaną się do dobrej średniej szkoły. I z nadzieją, że sobie w niej poradzą. Gdy do niej trafią, będą mieli za sobą kolejne dwa miesiące spędzone w Polsce, kolejne dwa miesiące nauki języka. Chcę im dać szansę. Jak ją wykorzystają, to już ich sprawa, ale nie zamknę przed nimi drzwi. Przecież przed wojną uczniowie z Ukrainy byli przyjmowani do szkół średnich bez egzaminów i kursów przygotowawczych i jakoś sobie dawali radę – zauważa Mazur.
Minister edukacji stoi na stanowisku, że dla ukraińskich uczniów, którzy z marszu weszli w polski system edukacji, nie będzie żadnych wyjątków