Błękitny, choć to wciąż węgiel
Błękitny węgiel, opracowany przez ekspertów z Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu miał być skutecznym sposobem na zmniejszenie smogu w polskich miastach. Na razie jego powszechne wykorzystanie blokuje cena.
Technologię produkcji węgla bezdymnego (blue coal) opracowali eksperci z Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu. Ich celem było stworzenie takiego paliwa, które przy spalaniu w kotłach gorszej jakości emitowałoby znacznie mniej szkodliwych substancji niż w przypadku węgla nieprzetworzonego. Nazwa blue coal wzięła się od błękitnego koloru płomienia podczas spalania (tradycyjny węgiel daje ogień pomarańczowy). To zwykły węgiel opałowy, który przeszedł proces niemal całkowitego odgazowania. Od koksu różni się tym, że produkowany jest ze zwykłego węgla energetycznego, który jest tańszy od węgla koksującego i łatwiej niż on się zapala.
Błękitny węgiel już kilka lat temu był testowany w różnych miejscach w Polsce, m.in. w Roszkowie (pow. raciborski), Jedlinie-Zdroju, Krakowie, Zabrzu czy Żywcu. W tych miejscach stanęły stacje pomiarowe, które miały posłużyć naukowcom do porównania jakości powietrza przed spalaniem tego paliwa i w trakcie.
Błękitny węgiel emituje znacznie mniej trujących substancji
– Okazało się, że emisja pyłów była przynajmniej dziesięciokrotnie niższa niż w przypadku spalania zwykłego węgla, a do atmosfery trafia około 20 razy mniej rakotwórczego benzo(a)pirenu. Z kolei testy przeprowadzone w Roszkowie, gdzie błękitny węgiel był używany w większości domów, wykazały kilkukrotny spadek poziomu stężenia pyłów PM 10 w powietrzu – mówi Sławomir Stelmach, sekretarz naukowy Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu.
Choć błękitny węgiel miał być przeznaczony głównie do kopciuchów, pracownicy instytutu sprawdzili też, jak spala się w kotłach nowocześniejszych, np. tych z automatycznymi podajnikami. – Okazało się, że nawet w tym przypadku emisja jest znacznie mniejsza, choć różnica nie jest tak spektakularna, jak w przypadku starszych pieców – przekonuje Sławomir Stelmach.
Oprócz badań jakości powietrza wśród mieszkańców przeprowadzono też ankiety dotyczące ich opinii na temat nowoczesnego opału. Wiele osób chwaliło wydajność błękitnego węgla, prawie niezauważalne zadymienie i małą ilość popiołu, który zostawał po spaleniu.
Na stronie Blekitnywegiel.pl znajdziemy informację, że opracowane w Zabrzu paliwo może rozpocząć „prawdziwą rewolucję w sposobie ogrzewnictwa w polskich domach”. „Może sprawić, że będziemy oddychać czystszym, zdrowszym powietrzem. Jednym słowem: będziemy żyć zdrowiej” – czytamy na stronie. Eksperci są jednak sceptyczni.
Błękitny węgiel nie zawojował polskiego rynku
Bernard Swoczyna, główny ekspert w programie Energia & Klimat z fundacji Instrat, przyznaje, że poprzez „ulepszenie” węgla faktycznie można stworzyć paliwo, które będzie emitowało mniej zanieczyszczeń do środowiska. Przekonuje jednak, że problem emisji w przypadku błękitnego węgla nie zostanie całkowicie rozwiązany. – Poziom smogu spada z bardzo dużego na umiarkowany, ale emisja dwutlenku węgla pozostaje niestety bez zmian. Ekonomii i fizyki też się w ten sposób nie oszuka. Każde przekształcenie węgla powoduje, że traci on swoją największą zaletę, czyli stosunkowo niską cenę. Tak samo jest w przypadku koksu, rzadko wykorzystywanego w gospodarstwach domowych, który również jest produkowany z węgla kamiennego – podkreśla Bernard Swoczyna. – Można więc założyć, że każde „lepsze” paliwo, które można łatwo stworzyć z węgla, zostało już wymyślone. Nie ma paliwa idealnego. Koks, ekogroszek czy węgiel błękitny są lepsze niż węgiel świeżo wydobyty z kopalni, ale nadal mają wiele wad – dodaje.
To właśnie najprawdopodobniej argument finansowy sprawił, że błękitny węgiel nie podbił do tej pory rodzimego rynku. Z szacunków wynika, że polscy klienci kupują rocznie tylko kilka tysięcy ton tego paliwa (produkuje go firma Polchar z Polic). Zresztą nawet Aleksander Sobolewski, dyrektor Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu, pytany kilka miesięcy temu o to, dlaczego „Karolinka”, czyli nowy ekogroszek wypuszczony na rynek przez Polską Grupę Górniczą, zawiera tylko domieszkę błękitnego węgla, odparł, że spalanie samego blue coal byłoby obecnie nieopłacalne, a paliwo jest „niekonkurencyjne z powodu wysokiej ceny”.
W rozmowie z Telewizją Zabrze Sobolewski przyznał z kolei, że szansą na popularyzację błękitnego węgla mogłyby być choć częściowe dofinansowanie przez państwo procesu jego produkcji lub zmniejszenie podatku VAT na zakup tego paliwa. – Jest kilka innych możliwości, żeby błękitny węgiel dla Kowalskiego był w cenie węgla groszku. Jeśli będzie droższy, to obawiam się, że ludzie nie będą chcieli z niego korzystać – mówił Sobolewski.
PGG chce zbudować instalacje do produkcji błękitnego węgla
Z umowy społecznej dla górnictwa podpisanej w zeszłym roku przez rząd i związki zawodowe wynika, że rozwój niskoemisyjnych technologii węglowych (w tym produkcja niskoemisyjnych rodzajów węgla dla gospodarstw domowych) ma być jednym z elementów transformacji Górnego Śląska. W dokumencie jest mowa m.in. właśnie o wykorzystaniu błękitnego węgla.
– Jedna ze spółek górniczych już wyraziła zainteresowanie wybudowaniem instalacji do produkcji tego paliwa. Jeśli w Polsce produkowano by rocznie około 50-100 tys. ton błękitnego węgla, zainteresowanie nim byłoby znacznie większe. Prognozy rynkowe wskazują, że krajowy miks energetyczny będzie mocno oparty na węglu jeszcze przez co najmniej 20 lat. Warto więc, żeby indywidualni klienci korzystali z paliwa o jak najwyższej jakości – przekonuje Sławomir Stelmach.
Spółką, o której mowa, jest Polska Grupa Górnicza. Jej prezes Tomasz Rogala w marcu tego roku na antenie Radia Piekary poinformował, że PGG pracuje nad przygotowaniem instalacji produkujących błękitny węgiel. Spółka miałaby produkować go na terenie dwóch czynnych kopalń (nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o ruchy Chwałowice i Ziemowit). Rocznie w PGG miałoby powstawać nawet pół miliona ton błękitnego węgla. – To wystarczy, żeby przy odpowiednim zmieszaniu z innymi niskoemisyjnymi węglami o dobrej jakości, produkowanymi przez PGG, dostarczyć dużo lepszy produkt na rynek – przekonywał prezes Rogala.
Bogusław Ziętek, szef związku zawodowego Sierpień 80, podkreśla, że inwestowanie w niskoemisyjne i ekologiczne technologie węglowe, które w mniejszym stopniu będą narażały na presję odejścia od tego surowca ze strony Unii Europejskiej, jest dobrym rozwiązaniem. – Nowoczesne technologie trzeba rozwijać, ale priorytetem powinno być w tej chwili zwiększenie wydobycia węgla w polskich kopalniach na tyle, aby naszym elektrowniom nie brakowało tego surowca. Już jesienią możemy się przekonać, że mamy problem – mówi Ziętek.
Ekolodzy: Błękitny węgiel to „magiczna technologia”
Zdaniem Joanny Flisowskiej, ekspertki Greenpeace, pomysły na wykorzystanie błękitnego węgla będą w najbliższym czasie wykorzystywane przez lobby węglowe jako argument, że dzięki „magicznym technologiom” można wydłużyć żywot tego surowca w Polsce. – To mrzonki, czas węgla się skończył. Nawet wojna w Ukrainie i związany z nią kryzys na rynku nie zmieni tego faktu. Znamy dobre, tanie i czyste technologie pozwalające produkować energię bez emisji dwutlenku węgla. Są to odnawialne źródła energii. W tym kierunku musimy zmierzać – przekonuje Flisowska.
Również Bernard Swoczyna uważa, że dyskusja o takich paliwach jak błękitny węgiel odwraca naszą uwagę od najpoważniejszych wyzwań i konieczności transformacji Górnego Śląska. – Jeśli jakiś dom potrzebuje dziś do ogrzania pięciu ton węgla rocznie, to oznacza, że energia wykorzystywana jest bardzo nieefektywnie. Lepiej postawić na termomodernizację, ocieplenie ścian, wymianę okien czy wykorzystanie pompy ciepła. To bardzo ekologiczne i tańsze rozwiązanie. Widać to zwłaszcza po osobach, które 2-3 lata temu zdecydowały się na taką inwestycję. Zapłaciły znacznie mniej za materiały budowlane i robociznę, a dziś – nawet pomimo drastycznych podwyżek cen energii – płacą zdecydowanie mniejsze rachunki niż reszta – podkreśla Swoczyna.
Zauważa też, że po inwazji Rosję na Ukrainę ludzie ogrzewający domy węglem znaleźli się w pułapce. – Przy obecnych cenach sięgających 2-3 tys. zł za tonę wielu z nich nie będzie stać na zgromadzenie opału na zimę. Oczywiście węgiel wydobywany w Polsce stanowi jakiś ratunek, ale zauważmy, że w polskich kopalniach koszty wydobycia z każdym rokiem rosną. Czasy taniego węgla się skończyły. Aby uratować ludzi przed biedą, trzeba im pomóc zatrzymać ciepło w domach. Taka renowacja sporo kosztuje i tu państwo mogłoby pomóc, oferując nisko oprocentowane pożyczki bez wkładu własnego – apeluje Swoczyna.
Przy spalaniu błękitnego węgla emisja pyłów jest dziesięciokrotnie niższa niż w przypadku spalania zwykłego węgla, a do atmosfery trafia około 20 razy mniej rakotwórczego benzo(a)pirenu