Tropienie śladów w dokumentach
Zgromadzone w archiwach państwowych i kościelnych dokumenty – rejestracje chrztu, ślubów czy zgonów – są najbardziej wiarygodne, jeśli chodzi o dane. Mogą być jednak trudne do rozszyfrowania dla laika i mogą też zawierać błędy.
Księgi metrykalne w Polsce są prowadzone od XVI wieku, kiedy to na mocy postanowień soboru trydenckiego (1563 rok) Kościół nakazał proboszczom rejestrować chrzty i śluby, a później też zgony. Rejestracje świeckie zaczęły się pojawiać dopiero podczas rozbiorów i przebiegały różnie w zależności od zaboru. Po 1918 roku starano się ujednolicić obowiązujące systemy, ale udało się to dopiero w 1946 roku, kiedy powstały urzędy stanu cywilnego. To tam właśnie można znaleźć metryki, które mają nie więcej niż sto lat. Starszych trzeba szukać w archiwum państwowym lub kościelnym.
Coraz więcej materiałów można znaleźć online. Warto korzystać z kontaktów internetowych z forów, informacji z portali czy dokumentów znalezionych w sieci. Często
jednak to nie wystarcza i trzeba pojechać do innego miasta, a nawet za granicę, by uzyskać informacje o naszych przodkach. Zanim jednak wybierzemy się do odległego archiwum, warto się wcześniej upewnić, jaka jest dostępność interesujących nas dokumentów. Bywa, że dostęp do czytnika mikrofilmów lub oryginalnych ksiąg będziemy mogli uzyskać dopiero za kilka tygodni czy miesięcy, a czasem może się okazać, że poszukiwania musimy zlecić, bo osobiście nie będziemy mieć wglądu do ksiąg.
W naszym kraju sprawę z dokumentami mocno skomplikowały częste zmiany polityczne – rozbiory i reformy administracyjne, przez które jedna miejscowość przechodziła raz po raz z jednego województwa do drugiego. Gdy Polska została podzielona na 49 województw, dokumenty z urzędów stanu cywilnego trafiały do miast wojewódzkich. Dlatego warto pamiętać o tym, że aktów urodzenia i zgonu czasami trzeba szukać nie tam, gdzie nasz przodek się urodził i zmarł.
Sprawa jest w miarę prosta w przypadku osób, które żyły na terenie państwa pruskiego (w zaborze pruskim oraz na Śląsku, który nie wchodził w skład zaboru). Po 1 października 1874 roku zostały tam ustawowo powołane urzędy stanu cywilnego. Można więc łatwo ustalić podległość konkretnej miejscowości właściwemu urzędowi, nie ma też znaczenia wyznanie poszukiwanych osób. Na pozostałych terenach – w dawnych zaborach rosyjskim oraz austriackim – i na Śląsku Cieszyńskim takie urzędy powstały dopiero w 1945 roku. Wcześniej zaś rejestracja prowadzona była według wyznań.
Jeżeli szukamy informacji dotyczącej osoby wyznania ewangelickiego, sprawa jest nieco trudniejsza, bo sieć parafii ewangelickich była (i jest) skromniejsza. W dodatku daną osobę rejestrowano w parafii, do której należała, choć urodziła się i mieszkała gdzie indziej.
Jeszcze bardziej skomplikowane jest poszukiwanie osób wyznania mojżeszowego. O miejscu rejestracji decydowała przynależność do konkretnej gminy żydowskiej, ale wiele rodzin dosyć często przenosiło się z miejsca na miejsce. Jeśli więc znamy tylko adres danej osoby, może to nie wystarczyć, by ustalić, gdzie przyszła na świat i została zarejestrowana. W dodatku obowiązek rejestracji skrupulatnie egzekwowano w Prusach (Niemczech), ale w zaborze rosyjskim zdarzało się, że narodziny dziecka zgłaszano dopiero po kilku latach – i to nie tam, gdzie to nastąpiło.
W archiwach parafialnych i diecezjalnych, do których będziemy chcieli zajrzeć, poszukując przodków, obowiązują inne przepisy niż w państwowych. W jednych poszukiwania można prowadzić osobiście – czasem udostępniane są oryginalne mikrofilmy, zdjęcia, odpisy i kserokopie ksiąg metrykalnych, czasem zaś wyłącznie zdigitalizowane. W innych trzeba się zdać na pomoc (i pośrednictwo) pracujących tam osób. W obu przypadkach trzeba się najpierw skontaktować z wybraną instytucją. Najlepiej zrobić to osobiście, bo telefony i maile często nie są wiążące – szczególnie jeśli chodzi o rozpoczęcie kwerendy. Podania z prośbą o udostępnienie dokumentów lub rozpoczęcie poszukiwań należy wysłać pocztą tradycyjną i dołączyć do nich kserokopię dokumentu potwierdzającego naszą tożsamość – poświadczoną np. notarialnie. Czasem wymagane jest podanie powodu, dla którego szukamy naszych przodków. Często archiwa kościelne nie wydają dokumentów osobom spowinowaconym. To oznacza, że nie dostaniemy np. metryk dotyczących rodziców teścia.