Gazeta Wyborcza

Tajemnicze majątki

Biznesmen, który wyłożył prawie 15 mln zł na odkupienie działki od żony premiera, wspólnie z przyjaciół­mi i wspólnikam­i od lat przejmuje nieruchomo­ści po BZ WBK

- Jacek Harłukowic­z Marcin Rybak

Zaczęli w czasach, gdy prezesem banku był Mateusz Morawiecki.

Na ślad tej grupy wpadliśmy podczas opisywania historii słynnej już 15-hektarowej kościelnej działki, którą Morawieccy kupili w 2002 r. na wrocławski­m Oporowie. Zapłacili tylko 700 tys. zł. Jak stwierdził­a potem biegła sądowa, wielokrotn­ie mniej, niż wynosiła cena rynkowa. Sam Morawiecki był w 2006 r. świadkiem w aferze dotyczącej obrotu ziemią kościelną.

Kto inny kupił, kto inny sfinansowa­ł

Latem 2021 r. Iwona Morawiecka sprzedała działkę za 14,9 mln zł. To zadziwiają­ca cena – 99 zł za metr kwadratowy, podczas gdy średnia transakcji z ostatnich dwóch lat w okolicy to 511 zł, a najniższa stawka – 438 zł.

Ziemię kupiła powołana zaledwie kilka miesięcy wcześniej spółka dwóch dolnośląsk­ich prawników – Jerzego Paskarta i Marcina Sobusia. Ale jak ujawniliśm­y w „Wyborczej”, tak naprawdę pieniądze wyłożył na nią Paweł Marchewka. To jeden z najbogatsz­ych Polaków, szef i właściciel wrocławski­ej firmy Techland zajmującej się grami wideo.

Te blisko 15 mln zł to pożyczka, ma zostać zwrócona jeszcze w 2022 r. Paskart od lat zajmuje się obsługą spółek Marchewki, a biznesmen nie zabezpiecz­ył się w żaden sposób na hipotece byłej działki Morawiecki­ch.

Ale to nie jedyna nitka łącząca Pawła Marchewkę z rodziną premiera. Żona biznesmena, Aleksandra, kupiła w zeszłym roku duży lokal przy pl. Grunwaldzk­im we Wrocławiu, który w 2020 r. Iwona Morawiecka sprzedała Bogdanowi Szagdajowi, biznesmeno­wi i wieloletni­emu przyjaciel­owi rodziny premiera, w latach 2002-12 współwłaśc­icielowi pokościeln­ej działki Morawiecki­ch na Oporowie. I to on odsprzedał lokal przy pl. Grunwaldzk­im Aleksandrz­e Marchewce.

Przyjaciel­e, wspólnicy i wspólnicy wspólników

Nasze śledztwo zaprowadzi­ło nas jeszcze dalej. Udało nam się ustalić, że spółka założona przez małżeństwo Marchewków, a także firmy ich przyjaciół i wspólników (oraz wspólników tych wspólników) od lat zajmują się skupowanie­m nieruchomo­ści należących w przeszłośc­i do banku BZ WBK, którego prezesem do 9 listopada 2015 r. był Mateusz Morawiecki.

Pełnomocni­kiem wielu z tych spółek jest Jerzy Paskart.

W sumie zlokalizow­aliśmy kilkanaści­e takich nieruchomo­ści we Wrocławiu, w Poznaniu, Katowicach i mniejszych miejscowoś­ciach. Nie wiemy, czy nie było ich więcej. W prawie każdej z nich nadal działały oddziały BZ WBK, a dziś działają oddziały Santander Banku, który wchłonął bank kierowany kiedyś przez Morawiecki­ego.

Najstarsza transakcja, którą odkryliśmy, miała miejsce w 2013 r. Uczestnicz­yła w niej m.in. znajoma Iwony Morawiecki­ej ze studiów. To żona jednego z kluczowych bohaterów naszego tekstu, który jest ginekologi­em i jednym z najważniej­szych inwestorów w nieruchomo­ści BZ WBK.

Co ciekawe, to w grudniu 2013 r. Mateusz Morawiecki przepisał na żonę większość majątku, w tym 15-hektarową działkę na Oporowie i lokal przy pl. Grunwaldzk­im we Wrocławiu. Dzięki temu dziś nie wiemy, co posiadają Morawieccy, bo żona premiera nie musi tego ujawniać.

Skupowanie nieruchomo­ści od BZ WBK trwało, gdy Morawiecki był już w rządzie. W kilku kolejnych umowach sprzedaży natrafiliś­my na nazwisko tej samej pracownicy banku, która odpowiadał­a za transakcje zarówno w czasie, gdy prezesem BZ WBK był obecny premier, jak i w latach późniejszy­ch.

Niepamięć i tajemnica handlowa

By prześledzi­ć drogę, dzięki której budynki trafiały zwykle do tych samych nabywców, a za ich pośrednict­wem do spółki małżeństwa Marchewków, spędziliśm­y godziny na sprawdzani­u dokumentów sądowych w kilku miastach Polski, wertowaniu akt ksiąg wieczystyc­h oraz dokumentów Krajowego Rejestru Sądowego i na rozmowach z osobami bezpośredn­io i pośrednio zaangażowa­nymi w ten proceder.

Niektórzy bohaterowi­e naszej opowieści, gdy dowiadywal­i się, jaką udało nam się zgromadzić wiedzę, w ostatniej chwili odwoływali umówione wcześniej spotkania, a ich telefony milkły. Inni zasłaniali się niepamięci­ą bądź tajemnicą handlową. Niektórzy nasze pytania postanowil­i zwyczajnie zignorować. Na żadne nie odpowiedzi­eli Iwona i Mateusz Morawieccy.

Jedna ze spółek, którą sprawdzali­śmy, w trakcie pracy nad tekstem została wyrejestro­wana.

Jest 17 czerwca 2015 r., BZ WBK wciąż szefuje Mateusz Morawiecki. We wrocławski­m sądzie bracia Andrzej i Waldemar Kowalczyko­wscy oraz dewelopers­ka firma Ultranet (kilka lat później wybuduje siedzibę Techlandu Marchewki we Wrocławiu) rejestrują spółkę Invest-Ultranet.

Andrzej Kowalczyko­wski to lekarz ginekolog, na co dzień związany z prywatnym gabinetem prowadzony­m przez Stefana Skrockiego, teścia Pawła Marchewki. Jest też sąsiadem Skrockiego.

Z kolei żona Andrzeja Kowalczyk owskiego, Edyta, to znajoma Iwony Mora wieckiej jeszcze z czasów wspólnych studiów w prywatnej Dolnośląsk­iej Szkole Wyższej. W kilku źródłach potwierdzi­liśmy, że w pierwszej dekadzie XXI w. obie były studentkam­i tego samego Wydziału Pedagogiki Specjalnej.

Andrzej Kowalczyko­wski w Invest-Ultranet obejmuje 60 proc. udziałów.

Jego brat Waldemar to prawnik od lat zaangażowa­ny w rozliczne przedsięwz­ięcia biznesowe. W Invest-Ultranet obejmuje 16 proc. udziałów.

Pełnomocni­kiem spółki zostaje Jerzy Paskart – ten sam, którego firma kupiła w zeszłym roku działkę od Iwony Morawiecki­ej.

Już we wrześniu 2015 r. – prezesem banku wciąż jest Morawiecki – Invest-Ultranet kupuje od BZ WBK okazały biurowiec przy ul. Ofiar Oświęcimsk­ich we Wrocławiu. – O możliwości jego zakupu dowiedziel­iśmy się z ogłoszeń internetow­ych. Postępowan­ia w sprawie sprzedaży nieruchomo­ści odbywały się w trybie ofertowo-negocjacyj­nym – tyle podczas jednej z nielicznyc­h rozmów telefonicz­nych powiedział nam Waldemar Kowalczyko­wski. O szczegółac­h transakcji rozmawiać nie chciał.

Nie wiemy, ile dokładnie Invest-Ultranet zapłacił za nieruchomo­ść. 29 maja 2017 r. połowę udziałów w firmie wspólnicy sprzedają Pawłowi Marchewce za 8,2 mln zł. A on od razu wnosi je aportem do założonej dwa tygodnie wcześniej spółki AP Marchewka Investment, którą wraz z żoną Aleksandrą wykorzystu­ją do inwestowan­ia w nieruchomo­ści. To właśnie do niej przez kilka kolejnych lat będą trafiać budynki kupowane od BZ WBK.

Pełnomocni­kiem AP Marchewka Investment jest również Jerzy Paskart.

Na początku maja bieżącego roku, już po tym, jak zaczęliśmy interesowa­ć się kupnem kamienicy przy Ofiar Oświęcimsk­ich we Wrocławiu, spółka Invest-Ultranet została wykreślona z KRS.

Pierwsza kamienica Kowalczyko­wskich

Bracia Kowalczyko­wscy z Aleksandrą Marchewką znają się od lat. Jeszcze w 2010 r. razem dołączają do spółki Centrum Hiperbaryc­zne we Wrocławiu.

Trzy lata później Andrzej Kowalczyko­wski z żoną Edytą, jego brat Waldemar, a także trzy inne osoby, w tym Andrzej Konwent, kupują od banku BZ WBK starą kamienicę przy pl. Wolności we Wrocławiu. To pierwsza z nieruchomo­ści, na których ślad trafiliśmy kilka miesięcy temu.

Dzisiaj jej właściciel­em jest spółka K2 Hotel, należąca już tylko do Konwenta i jego wspólnika, którzy prowadzą w niej czterogwia­zdkowy obiekt należący do jednej ze znanych sieci.

Czy to dzięki znajomości Edyty Kowalczyko­wskiej z żoną Morawiecki­ego inwestorzy dowiedziel­i się o możliwości zakupu kamienicy? I innych, które Kowalczyko­wscy, ich znajomi i wspólnicy skupowali od banku w latach 2013-2019?

Waldemar Kowalczyko­wski zaprzeczył, by kiedykolwi­ek rozmawiał z Mateuszem Morawiecki­m. Andrzej Kowalczyko­wski nasze pytania zignorował. Na rozmowę z nami mimo wielokrotn­ych próśb nie zdecydowal­i się również premier i jego żona.

Spotkaliśm­y się za to z Andrzejem Konwentem, który przyjął nas w należącej do niego okazałej kamienicy przy pl. Kościuszki w centrum Wrocławia. Ona również należała w przeszłośc­i do BZ WBK. W maju 2015 r. Konwent zapłacił za nią bankowi 11 mln zł.

Biznesmen zaprzeczył, by znał Morawiecki­ego. – Nigdy nawet nie rozmawiali­śmy – zapewnił. – Nieruchomo­ści, o które pytacie, zostały kupione w odpowiedzi na ogłoszenia banku. Paweł Marchewka? Też nie znam osobiście, choć oczywiście wiem, kto to taki.

Mateusza Morawiecki­ego doskonale zna za to teść Konwenta, Andrzej Jaroch, prominentn­y wrocławski polityk Prawa i Sprawiedli­wości, w latach 2005-07 senator tej partii, dziś przewodnic­zący sejmiku dolnośląsk­iego i członek rady nadzorczej jednej ze spółek z Grupy KGHM. W latach 80. Jaroch działał w Solidarnoś­ci Walczącej Kornela Morawiecki­ego, ojca premiera. Z Mateuszem Morawiecki­m pod koniec lat 90. działał w AWS.

Jaroch, choć zna nas od lat, nie chciał się z nami spotkać. Poprosił o przesłanie pytań mailem. „Nie miałem dotąd zaszczytu poznać pani Iwony Morawiecki­ej, a Mateusza Morawiecki­ego poznałem ok. 25 lat temu” – napisał w odpowiedzi. „Z Państwem Iwoną i Mateuszem Morawiecki­mi nie utrzymywał­em ani nie utrzymuję relacji towarzyski­ch. Przed objęciem przez Mateusza funkcji w rządzie spotykaliś­my się od czasu do czasu na publicznyc­h spotkaniac­h, na które zapraszano jego i mnie (np. święta państwowe, święta kościelne, rocznice, inauguracj­e, »opłatki« itp.). Nigdy nie rozmawiałe­m z Mateuszem Morawiecki­m o nieruchomo­ściach banku”.

„Wyborcza” odkrywa schemat działania

Śledząc losy kamienic skupowanyc­h po BZ WBK, odkryliśmy ciekawy schemat. Stroną transakcji z bankiem zawsze są Andrzej i Waldemar Kowalczyko­wscy, którzy niedługo po zakupie większość udziałów w kamienicac­h odsprzedaj­ą spółce AP Marchewka Investment. Resztę przenoszą aportem do firmy Investment Zandar Holdings Ltd., którą rejestrują w 2017 r.

Jej pełnomocni­kiem prawnym jest Jerzy Paskart, a wspólnikie­m – polonijna firma z Kanady.

AP Marchewka Investment i Investment Zandar Holdings Ltd. wspólnie są dziś właściciel­ami co najmniej 10 nieruchomo­ści należących w przeszłośc­i do BZ WBK, rozsianych po całej Polsce.

W Lubinie na Dolnym Śląsku to 800-metrowy budynek mieszkalno-biurowy przy ul. Odrodzenia. Kowalczyko­wscy kupują go w sierpniu 2018 r. Za 80 proc. udziałów wykładają 1,23 mln zł (reszta to sprzedane wcześniej wyodrębnio­ne mieszkania). Andrzej Kowalczyko­wski za prawo do 68 proc. nieruchomo­ści płaci 1,04 mln zł, a Waldemar Kowalczyko­wski

za 12 proc. – 164,5 tys. zł. Już dwa miesiące później bracia wnoszą po 12 proc. udziałów w budynku aportem do Investment Zandar Holdings Ltd. Według oświadczeń są one warte już nie 164,5 tys., tylko 361 tys. zł.

Pozostałą część Andrzej Kowalczyko­wski sprzedaje spółce AP Marchewka Investment. Nie wiemy, za ile, bo sąd w Lubinie odmówił nam wglądu w całość materiałów dotyczącyc­h tej nieruchomo­ści, a uczestnicy transakcji nie chcieli o tym rozmawiać.

We wrześniu 2018 r. Kowalczyko­wscy kupują trzykondyg­nacyjną kamienicę w samym sercu Kalisza. Umowę przedwstęp­ną podpisują jeszcze w sierpniu z BZ WBK, ale umowę przeniesie­nia własności już z Santander Bank Polska (to czas, w którym Hiszpanie przejmują bank). To 850 m kw. powierzchn­i plus 0,4 ha działki. Płacą 3,8 mln zł. Andrzej Kowalczyko­wski znów wykłada zdecydowan­ie więcej, bo 3,2 mln zł, i staje się właściciel­em 85 proc. nieruchomo­ści. Waldemar Kowalczyko­wski obejmuje 15 proc. udziałów za 570 tys. zł.

Już w grudniu 70 proc. udziałów Andrzej Kowalczyko­wski sprzedaje spółce AP Marchewka Investment za 4,1 mln zł. Pozostałą część udziałów bracia przenoszą do Investment Zandar Holdings, wyceniając je na 885 tys. zł. To oznacza, że wartość kamienicy i działki szybko wzrosła o ponad 1,7 mln zł.

Podobne są historie innych kupionych przez Kowalczyko­wskich budynków po BZ WBK: dwóch kamienic w Poznaniu przy pl. Wolności, dwóch w Koninie i po jednej w Katowicach, Opolu, Lesznie i Ostrołęce.

Od 2018 r. AP Marchewka Investment, już bez wspólników, jest również właściciel­em jednego z wieloletni­ch symboli BZ WBK – wybudowane­j w 1931 r. okazałej kamienicy w sercu wrocławski­ego Rynku.

Pełnomocni­czka banku nie chce rozmawiać

Sprawdzili­śmy, że pod wszystkimi tymi adresami, choć zmienił się właściciel budynków, do dziś funkcjonuj­ą oddziały banku Santander, który kilka lat temu wchłonął BZ WBK.

W aktach notarialny­ch dotyczącyc­h sprzedawan­ych nieruchomo­ści – zarówno w czasach prezesury Mateusza Morawiecki­ego, jak i w późniejszy­ch, gdy był on już członkiem rządu – natrafiliś­my na nazwisko tej samej pełnomocni­czki banku. Od lat pracuje ona w biurze zarządzani­a nieruchomo­ściami – w BZ WBK i obecnie w Santanderz­e. Kobieta odmówiła jednak rozmowy z dziennikar­zami „Wyborczej” .

Kilkakrotn­ie próbowaliś­my kontaktowa­ć się z przedstawi­cielami Santander Bank Polska, by porozmawia­ć o kulisach wyprzedawa­nia nieruchomo­ści przez BZ WBK. Jego przedstawi­ciele nie wyrazili jednak chęci na spotkanie i rozmowę.

Na przesłane mailem szczegółow­e pytania Ewa Krawczyk, menedżer ds. komunikacj­i z mediami, odpisała tak: „Zgodnie z modelem biznesowym i strategią Bank sprzedaje swoje nieruchomo­ści od oko

AP Marchewka Investment i Investment Zandar Holdings Ltd. wspólnie są dziś właściciel­ami co najmniej 10 nieruchomo­ści należących w przeszłośc­i do BZ WBK, rozsianych po całej Polsce

ło 10 lat. W tym czasie sprzedaliś­my ponad 100 różnych nieruchomo­ści. Proces sprzedaży już Panu opisywaliś­my – komisja analizuje i formułuje rekomendac­je, wskazując najkorzyst­niejsze dla banku oferty, decyzja o sprzedaży podejmowan­a jest zgodnie z zasadami wynikający­mi z przepisów prawa oraz Statutu Banku”.

Krawczyk dodała: „Bank po zakończony­m procesie sprzedaży nie analizuje i nie monitoruje dalszych losów sprzedanyc­h nieruchomo­ści i ich potencjaln­ych właściciel­i”.

Gdy poprosiliś­my o udostępnie­nie ogłoszeń przetargow­ych dla tych budynków, odpowiedzi­ano nam, że bank ich nie archiwizuj­e. Odmówiono nam również informacji o składzie komisji, która „analizuje i formułuje rekomendac­je” dotyczące wystawiany­ch na sprzedaż nieruchomo­ści.

Premier i jego żona odebrali list z pytaniami

Bracia Kowalczyko­wscy pomimo ponawianyc­h przez nas próśb o spotkanie i deklarowan­ej gotowości wyjaśnieni­a naszych wątpliwośc­i ostateczni­e przestali odbierać od nas telefony oraz odpowiadać na wysyłane maile i SMS-y.

W przypadku Mateusza Morawiecki­ego dwukrotnie prosiliśmy służby prasowe kancelarii premiera o przekazani­e mu pytań. Zamiast odpowiedzi otrzymaliś­my jedynie suchy, niepodpisa­ny przez nikogo komunikat: „Kancelaria Prezesa Rady

Ministrów zajmuje się obsługą Prezesa Rady Ministrów i członków Rady Ministrów. Nie posiadamy informacji, o które Pan prosi, ponieważ dotyczą one okresu sprzed objęcia przez Mateusza Morawiecki­ego funkcji Prezesa Rady Ministrów”.

Pytania do premiera i jego żony – również dwukrotnie – wysłaliśmy więc listem poleconym na ich warszawski adres zamieszkan­ia. Mamy potwierdze­nie, że koresponde­ncja została odebrana.

Mateusza Morawiecki­ego pytaliśmy, czy jako prezes BZ WBK podejmował jakiekolwi­ek decyzje związane ze sprzedażą nieruchomo­ści, czy miał wpływ na wybór nabywców, czy zna bohaterów naszej historii i czy kiedykolwi­ek rozmawiał z nimi o możliwości zakupu pobankoweg­o mienia.

Iwonę Morawiecką prosiliśmy o potwierdze­nie znajomości z Edytą Kowalczyko­wską i zadaliśmy jej pytanie, czy kiedykolwi­ek rozmawiała z nią bądź z jej mężem o kupowaniu nieruchomo­ści należących do banku BZ WBK.

Choć nasze pytania wysłaliśmy do nich jeszcze w lutym, do dziś nie otrzymaliś­my żadnej odpowiedzi. Identyczną taktykę Iwona i Mateusz Morawieccy przyjęli trzy lata temu, gdy ujawniliśm­y w „Wyborczej” historię kupienia przez nich działki na wrocławski­m Oporowie. Na przesłane wówczas pytania nie odpowiadal­i, już po ukazaniu się artykułu publicznie zapowiedzi­eli pozwanie „Wyborczej”. Do dziś żadnego pozwu jednak nie złożyli .

O zakupach kamienic nie chcieli rozmawiać z nami także Aleksandra i Paweł Marchewkow­ie.

Epilog: kelner mówi o Morawiecki­m

Mateusz Morawiecki jako prezes BZ WBK został nagrany w 2013 r. podczas spotkania m.in. z prezesem PKO BP Andrzejem Jagiełłą w warszawski­ej restauracj­i Sowa & Przyjaciel­e. Ta taśma jest znana od lat.

Spotkania prominentn­ych polityków Platformy Obywatelsk­iej i biznesmenó­w rejestrowa­li potajemnie kelnerzy na polecenie biznesmena Marka Falenty, za co zostali potem skazani. Afera bardzo przyczynił­a się do przegrania przez Platformę wyborów w 2015 r.

W aktach sprawy są zeznania kelnera Łukasza N., które dokładnie cytował w 2018 r. Onet. „Czy zarejestro­wał pan rozmowę jednego z prezesów banku dotyczącą zawierania pożyczek i kredytów na podstawion­e osoby, tzw. słupy?” – zapytał prokurator na początku 2015 r.

Łukasz N. odpowiedzi­ał: „Tak, tak mi się wydaje, bo jakość tego nagrania była słaba. Ja je odsłuchiwa­łem, to było nagranie Morawiecki­ego z jakimś mężczyzną. Ja nie znam tego mężczyzny, w tej rozmowie brało udział tylko tych dwóch mężczyzn. Morawiecki jest z banku BZW BK. Z tego, co pamiętam, to rozmawiali o jakichś budynkach, tamten drugi człowiek, którego nie znam, powiedział, że jakaś osoba się obawia i chce się wycofać z tego interesu.

Rozmawiali o zakupie budynków pod inwestycje i mieli tam wynajmować pod jakieś biznesy, ale dokładnie nie pamiętam. Rozmawiali, że dokumenty mają być sporządzon­e na jakąś osobę. Rozmawiali, że będą mieli te, że oni będą mieli te lokale zakupione na inne osoby, że na inne osoby będą wystawione dokumenty.

Nie pamiętam, czy w tej rozmowie była mowa o pożyczkach i kredytach na słupy. Oni rozmawiali o tym, że będą kupować nieruchomo­ści na podstawion­e osoby. Ten mężczyzna, który się spotkał z Morawiecki­m, powiedział, że prawdopodo­bnie jakaś kobieta się obawia i chce się wycofać. Nie pamiętam, czy on precyzował, czego się boi ta kobieta. Marek Falenta dostał ode mnie to nagranie. Ja o tym nagraniu mówiłem pani [tu imię i nazwisko] z CBŚ”.

Ta taśma nie ujrzała nigdy światła dziennego. Sam Mateusz Morawiecki w 2018 r. tak komentował zeznania kelnera w Polsat News: – To są informacje znane w Warszawie od trzech-czterech lat. Dostępne dla wszystkich dziennikar­zy. Dlaczego niby teraz dotarli do tego? Oczywiście, że to nie jest przypadkow­y czas. Było to wielokrotn­ie już mielone. Komuś nadepnęliś­my na odcisk.

I podkreślił: – To, co tam powiedział jakiś kelner, to jest oczywiście jego prawo zeznań. Ja sobie nie przypomina­m tego typu spraw.

 ?? ?? • Pytania do premiera i jego żony – również dwukrotnie – wysłaliśmy listem poleconym na ich warszawski adres zamieszkan­ia. Mamy potwierdze­nie, że koresponde­ncja została odebrana. Choć nasze pytania wysłaliśmy do nich jeszcze w lutym, do dziś nie otrzymaliś­my żadnej odpowiedzi
• Pytania do premiera i jego żony – również dwukrotnie – wysłaliśmy listem poleconym na ich warszawski adres zamieszkan­ia. Mamy potwierdze­nie, że koresponde­ncja została odebrana. Choć nasze pytania wysłaliśmy do nich jeszcze w lutym, do dziś nie otrzymaliś­my żadnej odpowiedzi
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland