Trzeba wciągnąć Ukrainę do współpracy
– Członkostwo w UE dla Ukrainy wymaga czasu. Stworzenie Konfederacji Europejskiej, w skład której wchodziłyby kraje UE, Ukraina i pozostałe kraje kandydujące do Unii, umożliwiłoby Kijowowi natychmiastowe wejście do europejskiej rodziny.
ROZMOWA Z ENRICO LETTĄ
byłym premierem Włoch, obecnie posłem do włoskiego parlamentu i sekretarzem włoskiej Partii Demokratycznej
BARTOSZ T. WIELIŃSKI: Prezydent Francji Emmanuel Macron studził entuzjazm w Kijowie, mówiąc niedawno, że Ukraina na wejście do UE będzie potrzebować dziesięcioleci. Zgadza się pan z tą diagnozą? ENRICO LETTA: Proces akcesji do Unii Europejskiej trwa długo w przypadku każdego kraju. Polska też przez to przechodziła. Członkostwo wymaga spełnienia wielu warunków. Dlatego uważam, że nie powinniśmy tracić czasu. Kilka tygodni temu zaproponowałem stworzenie Konfederacji Europejskiej, organizacji, w skład której wchodziłyby kraje UE, Ukraina i pozostałe kraje kandydujące do Unii. To umożliwiłoby Kijowowi i innym stolicom natychmiastowe wejście do europejskiej rodziny.
To wygląda na członkostwo drugiej kategorii. To nie to, czego Ukraińcy chcą.
– Nieprawda. Najważniejszy jest czas, trzeba natychmiast wciągnąć Ukrainę do współpracy. Wyobrażam sobie, że założycielski szczyt Konfederacji Europejskiej – czyli krajów UE i kandydatów, w sumie 36 państw – mógłby się odbyć już jesienią. Moglibyśmy zacząć od razu prace nad pełnym otwarciem rynku UE dla Ukrainy i innych kandydatów, nad rozwijaniem praworządności, umacnianiem demokracji. Konfederacja ma wzmacniać te kraje, które chcą się różnić od autorytarnej Rosji, które uznają, że Europa to supermocarstwo wolności.
W ramach konfederacji zajmowalibyśmy się też polityką zagraniczną, kwestiami bezpieczeństwa. Dla młodych ludzi z krajów kandydujących powinno się otworzyć programy typu Erasmus. O takich kwestiach nie rozmawia się z członkami drugiej kategorii, to podstawowe sprawy. Siedzibą konfederacji byłaby Bruksela. Wyobrażam sobie, że po każdym szczycie Rady Europejskiej odbywałby się szczyt Konfederacji.
A członkostwo tych krajów w UE pozostawałoby głównym celem. Ruszyłyby proces negocjacyjne, rozszerzenie Wspólnoty zyskałoby potężny impuls.
Dlaczego czas jest taki ważny? Przecież to dla wszystkich jasne, że negocjacje Ukrainy będą długie i żmudne.
– Z doświadczeń przy poprzednich rozszerzeniach UE trzeba wyciągnąć wnioski. Po upadku muru berlińskiego krajom dawnego bloku wschodniego złożono wiele obietnic. Oczekiwanie na ich spełnienie te kilkanaście lat rodziło frustrację, złość na Europę. Tego trzeba uniknąć. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że Ukraińcy za kilka lat, podczas żmudnych negocjacji, uznają, że Europa ich zawodzi – bo są w tym samym punkcie, w jakim byli, gdy dostali status kandydata do członkostwa – i zaczną planować swoją przyszłość tylko w relacji z USA czy Wielką Brytanią.
A nie jest tak, że Zachód szuka wymówki, by trzymać Ukrainę za drzwiami UE?
– Rozumiem te obawy. Dziś nie możemy powiedzieć Ukrainie, że zostanie członkiem UE np. w 2026 r. Ale to przecież tak nie działa. Dlatego trzeba zrobić wszystko, by Ukraina
negocjowała warunki swojego członkostwa we właściwy sposób. Żadne przyspieszanie nie może mieć miejsca, bo wtedy można popełnić błędy, które będą się potem mściły.
To wszystko wymaga czasu. Dlatego uważam, że trzeba stworzyć nową organizację. Wyobraźmy sobie, jaką moc miałby jej pierwszy szczyt w Brukseli, spotkanie przywódców UE z prezydentem Wołodymrem Zełenskim i szefami rządów innych kandydujących krajów.
Jak w Europie reaguje się na pana propozycję?
Konfederacja Europejska ma wzmacniać te kraje, które chcą różnić się od autorytarnej Rosji, które uznają, że Europa to supermocarstwo wolności
– Reakcje są dobre. Rozmawiałem o stworzeniu Konfederacji Europejskiej z przedstawicielami instytucji europejskich, a także z posłami ukraińskiego parlamentu, którzy kilka dni temu odwiedzili Rzym. Byli nastawieni pozytywnie. Najważniejsze jest to, że prezydent Francji Emmanuel Macron widzi sprawy podobnie. W swoim przemówieniu podsumowującym Konferencję o Przyszłości Europy wzywał do stworzenia Europejskiej Wspólnoty Politycznej. To pomysł zbieżny z moim.
●