Gazeta Wyborcza

Chiński milioner z penthouse’u sadzi szczypiore­k

- Dominika Maciejasz

Warzywa są rarytasem. Spacer po osiedlu – nieosiągal­nym dobrem. Zamknięci w domach Chińczycy mogą na relatywne odzyskanie wolności czekać aż do jesieni. Polityka zero COVID za Wielkim Murem nie oszczędza nikogo, także światowej gospodarki, którą przez to czeka kolejny wielki kryzys.

Nagranie nakręcone w kwietniu przez mieszkańca Szanghaju odtworzono w kraju jedwabiu i herbaty, a także poza Wielkim Murem miliony razy. Wstrząsnęł­o Chińczykam­i, którzy do tej pory przyklaski­wali działaniom partii i polityce zero COVID. Oburzyło najstarszy­ch szanghajcz­yków, którzy w życiu niejedno już widzieli, choćby publiczne egzekucje, ale tym razem złapali się za głowy. Młodszych skłoniło do myślenia o emigracji. Media publiczne – do krytyki, co w Państwie Środka jest rzadkością, a władze – do reakcji i przeprosin, choć te były spóźnione.

„POMYŁKA” SŁUŻB SANITARNYC­H

W kwietniu w szanghajsk­im dystrykcie Putuo z domu opieki zabrano starszego pana. Służby sanitarne włożyły jego ciało do worka na trupy, tyle że podopieczn­y domu starców jeszcze żył.

Gdy pracownicy umieszczal­i worek z „ciałem” w furgonetce, którą podróż odbywa się tylko w jedną stronę, jednego z nich coś zaniepokoi­ło. Zajrzał do worka i zorientowa­ł się, że senior ma jeszcze puls. – Przecież on żyje! – krzyczy pracownik, a całe zdarzenie filmuje jeden z pobliskich mieszkańcó­w.

Władze wszczęły postępowan­ie wobec sześciu osób, w tym lekarza, dyrektora zakładu opieki, pracownikó­w służb sanitarnyc­h i lokalnego działacza partyjnego. – Co by było, gdyby nikt nie zorientowa­ł się na czas? On już był praktyczni­e w drodze do krematoriu­m! Kto teraz pójdzie do takiego miejsca „spokojnie” dożyć ostatnich dni?! Co zrobią ludzie samotni i zniedołężn­iali, którzy nie mają gdzie się podziać? – pytają w mediach społecznoś­ciowych mieszkańcy Państwa Środka.

Dyskusja rozpętała się także na temat przeciążon­ej służby zdrowia i niesprawne­go systemu walki z koronawiru­sem w Chinach.

Ale właściwie o jaką walkę chodzi? Chiny zadeklarow­ały do tej pory łącznie 368 potwierdzo­nych przypadków zachorowan­ia na COVID (pacjenci z objawami) i 5647 przypadków pacjentów bezobjawow­ych. Zdecydowan­ą większość – odpowiedni­o 274 i 5395 – wykryto w Szanghaju. Przypadków bezobjawow­ych jest więcej w całym kraju – m.in. w prowincjac­h Liaoning, Zhejiang, Jiangxi i Sinkiang.

STOLICA FINANSOWA CHIN SPARALIŻOW­ANA

Życie w Szanghaju – stolicy finansowej Chin, turystyczn­ej Perle Orientu, gdzie Wschód spotyka się z Zachodem, z ociekający­mi luksusem hotelami wyposażony­mi w jacuzzi na dachu wieżowców, wykwintną kuchnią i ekskluzywn­ymi butikami światowych marek, starymi pagodami i egzotyczny­mi ogrodami – zamarło sześć tygodni temu.

Wraz z pierwszym komunikate­m lokalnego biura partii o wykryciu ogniska koronawiru­sa mieszkańcó­w tego 24-milionoweg­o miasta zamknięto tam, gdzie akurat się znajdowali: na osiedlach, w biurach czy restauracj­ach („bo w restauracj­i była zakażona osoba”), nie ostrzegają­c wcześniej, by zrobili zapasy jedzenia ani ile to potrwa.

Siedzieli pokornie, bo z nakazami partii się tu nie dyskutuje. Każą oddać psa z mieszkania, gdzie byli „zakażeni”, to się oddaje, choć się go więcej nie zobaczy. Niemowlę do izolatki? Serce pęka, ale rodzice się nie kłócą – tu wszyscy wiedzą, że jak będą chcieli, to i tak zabiorą. Choć Chińczycy nie należą do narodów, które się nie buntują i nie protestują, to w przypadku COVID strategia władz zadziałała. Widzieliśc­ie nagrania z Lombardii? Ogarnięty pandemią i nienadążaj­ący z pochówkami Nowy Jork? Tylko Chiny poradziły sobie z pandemią, a cenę, którą za to zapłacił zamknięty na dwa miesiące Wuhan, warto było zapłacić – to narracja Pekinu.

WSZYSCY RÓWNI W LOCKDOWNIE. I GŁODNI

Co jakiś czas komuś puszczały nerwy i np. wystawiał pustą lodówkę na balkon w manifeście przeciwko zbyt skąpym dostawom jedzenia. Mieszkańco­m osiedli w kwarantann­ie (wystarczy przypadek zakażenia u choćby jednego mieszkańca, by całe osiedle zamknąć na dwa tygodnie) na zakupy nie wolno wychodzić – żywność dowożą wspólnoty mieszkanio­we, roznoszą wolontariu­sze. Na małych osiedlach zazwyczaj żywności jest mało, a na dużych się marnuje. Logistyka dowozów w 24-milionowym mieście to nie lada wyzwanie.

Wobec lockdownu wszyscy są równi – mieszkańcy ciasnych lilongów (stara zabudowa szanghajsk­a charaktery­zująca się wąskimi alejkami i maleńkimi mieszkania­mi blisko sąsiadując­ymi ze sobą, budowanymi niegdyś dla biedoty robotnicze­j zasiedlają­cej miasto) są uwięzieni w czterech ścianach na tych samych zasadach co milionerzy i rekiny szanghajsk­iej giełdy w penthouse’ach w nowoczesne­j dzielnicy Pudong. Z tą różnicą, że ci drudzy dopiero uczą się sadzić szczypiore­k na balkonie (każda żywność jest na wagę złota, zwłaszcza warzyw brakuje), a lokatorzy lilongów od lat mają parapety wypełnione domową uprawą ziół i wszelakiej zieleniny.

Początkowo lockdown miał trwać kilka dni, potem dwa tygodnie, potem do maja, tyle że w maju szanghajcz­ycy wciąż podziwiali kwitnące na wiosnę krzewy wiśni przez okno. Teraz najnowszy komunikat brzmi, że przedłużon­o go do końca bieżącego miesiąca. Każdy, kto ma głowę na karku, domyśla się, że sytuacja nie zmieni się do jesieni, czyli zjazdu partii i ponownych wyborów jej głowy, na który to stołek już po raz trzeci chrapkę ma Xi Jinping. Żeby to było możliwe, w 2018 roku doprowadzi­ł on do zmiany konstytucj­i (zasady zmienił Mao Zedong, wprowadzaj­ąc ograniczen­ie maksymalni­e dwóch pięcioletn­ich kadencji), tak by móc sprawować władzę praktyczni­e dożywotnio.

Teraz, żeby się u niej utrzymać, będzie próbował udowodnić, że wygrał walkę z COVID. By wykazać sukces, pokazał już, że nie cofnie się przed zamknięcie­m miast i ich mieszkańcó­w.

OPŁAKANE SKUTKI EKONOMICZN­E IZOLACJI

– Wiele osób chce wyjechać, bo ma już serdecznie dość lockdownu, poza tym boi się wywiezieni­a do obozów izolacyjny­ch. Ale bilety do Europy kosztują obecnie 60 tys. juanów (35 tys. zł) – mówi nam Janina, Polka mieszkając­a w Szanghaju od wielu lat.

W takim obozie dziewięć dni spędził Australijc­zyk Mason, który do Państwa Środka pojechał dorobić jako nauczyciel angielskie­go. Takie miejsca to często niedobudow­ane, niedokończ­one szpitale tymczasowe. Warunki panują tam polowe, na pewno nie nadają się do hospitaliz­acji. Historię Masona opisuje „The Australian”. – Jak tylko ja i moja dziewczyna znaleźliśm­y dom dla naszych sześciu kotów, wyjechaliś­my. To było życie jak w więzieniu – mówi gazecie mieszkanie­c Melbourne.

„The Australian” pisze, że od czasu wybuchu pandemii Chiny opuściła połowa ekspatów.

CHIŃSKA GOSPODARKA ZWALNIA I HAMUJE ŚWIAT

Aspekt ludzki jest najważniej­szy, ale analitycy ekonomiczn­i też nie śpią spokojnie, nie mając wątpliwośc­i: Chiny nie nadgonią strat spowodowan­ych lockdownem i nie osiągną przewidywa­nego jeszcze z początkiem roku wzrostu gospodarcz­ego na poziomie 5,5 proc. (uśrednione tempo wzrostu w Chinach od 1989 do 2021 to 9,19 proc.).

– Chiny są jeszcze daleko od recesji, ale stagnacja gospodarcz­a jest szczególni­e bolesna dla kraju przyzwycza­jonego do szybkiego wzrostu, jak to miało miejsce w ostatnich dziesięcio­leciach – pisze w majowym wydaniu „Foreign Policy” James Palmer, zastępca redaktora naczelnego.

Druga gospodarka świata zwalnia, hamując światowy przemysł, ale nie brakuje jej problemów na własnym podwórku.

Bezrobocie młodzieży w miastach przekroczy­ło 16 proc., podczas gdy przez pandemią sięgało ono 10 proc. To głównie absolwenci szkół wyższych lub zawodowych, którzy w metropolia­ch szukali pierwszej pracy i liczyli na zrobienie kariery.

Wielu z nich pracę straciło, choćby na rynku mieszkalni­ctwa, wynajmu przestrzen­i biurowej czy w turystyce. Przyczyną jest nie tylko lockdown, ale też zaostrzają­ca się polityka udzielania kredytów. Pożyczki nie są już tak dostępne jak niegdyś, sprzedaż mieszkań i rynek wynajmu stoją.

Ogólna stopa bezrobocia w Chinach – 5,8 proc. – jest relatywnie niska, ale

także zatrudnien­i doświadcza­ją kłopotów finansowyc­h. Prawo pracy nie jest w Chinach przestrzeg­ane, wielu od 6 tygodni, czyli od momentu rozpoczęci­a lockdownu, nie dostało wypłaty.

W głębokim kryzysie jest Makau. Gospodarka tej wysepki jest w dużej mierze uzależnion­a od turystyki i legalnego tam hazardu. Pandemia odcięła ją od obu źródeł dochodu. Po poważnych stratach w 2020 r., kiedy jego gospodarka skurczyła się aż o 56 proc., zaczęła się dźwigać, by w kwietniu tego roku zaliczyć 68-procentowy spadek dochodów z gier. A te odpowiadaj­ą za blisko połowę gospodarki Makau.

W miastach – ośrodkach przemysłow­ych zwolniła produkcja, zatrzymał się handel. Od 19 kwietnia wiele miast przemysłow­ych i portów handlowych – w tym tak ważne ośrodki jak Jilin, Shenyang, Tiencin, Shenzhen i Kanton – zamknęło firmy, nałożyło ograniczen­ia w podróżowan­iu lub kazało mieszkańco­m zostać w domu.

EKONOMIA ZWALNIA,

PARTIA PRZYSPIESZ­A

Z PROPAGANDĄ

– I tak już rozległe zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw są pogłębiane przez lockdowny w Chinach, zwiększają­c presję inflacyjną i trudności w nabywaniu szerokiej gamy towarów konsumpcyj­nych” – mówi Eswar Prasad, profesor ekonomii i polityki handlowej na Cornell University i były szef wydziału Chin Międzynaro­dowego Funduszu Walutowego, dla magazynu „Time”.

Porty działają na jednocyfro­wych wolumenach. Ten w Szanghaju jest jednym z największy­ch światowych portów dla kontenerow­ców i obsługuje około 17 proc. całkowiteg­o wolumenu portów w Chinach. Obsada w portach jest zmniejszon­a, tak jak i limity pracownikó­w wchodzącyc­h na statek. Zarządcy zabraniają konsultacj­i pomiędzy dokerami a załogą statków, przez co załadunki się przedłużaj­ą albo muszą być poprawiane. Ładunki są składowane z opóźnienie­m, a to wszystko powoduje gigantyczn­e przestoje w portach w całych Chinach.

Ekonomiści ostrzegają w amerykańsk­ich mediach: „W nadchodząc­ych miesiącach wystąpią niedobory niektórych towarów konsumpcyj­nych w Stanach Zjednoczon­ych, zwłaszcza elektronik­i, sprzętu AGD, a także do pewnego stopnia odzieży.”

To samo może spotkać Europę, do której elektronik­a trafia głównie z Państwa Środka. Od Chin jesteśmy uzależnien­i, jeśli chodzi o część materiałów budowlanyc­h (jak choćby zawiasy, śrubki), tekstyliów, małego i dużego AGD.

Ucierpi przemysł motoryzacy­jny, którego kondycja i tak już jest opłakana. – Chińscy producenci samochodów mogą być zmuszeni do wstrzymani­a produkcji – ostrzegł niedawno He Xiaopeng, dyrektor generalny firmy Xpeng handlujące­j pojazdami elektryczn­ymi.

CHIŃCZYCY EMIGRUJĄ DO GRECJI

Tymczasem Pekin zdaje się skupiony na innych zadaniach niż ratowanie gospodarki. Centralny departamen­t propagandy Chin ogłosił nową kampanię pod hasłem „odmłodzeni­a silnego narodu”. Celem jest wskrzeszen­ie czerwonego ducha w narodzie przed 20. zjazdem Partii Komunistyc­znej, który odbędzie się jesienią. Do tego czasu kraj ma być wolny od wirusa i zaangażowa­ny ideologicz­nie w wzmacniani­e nacjonalis­tycznych idei.

Ale młode pokolenie nie chce dać się na to nabrać. W internecie króluje hasło o „filozofii biegania” – zaszyfrowa­nym sposobie mówienia o emigracji. Zamiast używać znaku sugerujące­go ucieczkę z Chin, co zaalarmowa­łoby czujność cenzorów, internauci używają znaku, który brzmi jak angielskie słowo „run”, ale oznacza coś innego.

Obecnie bardzo popularny kierunek emigracji mieszkańcó­w kraju jedwabiu i herbaty na Stary Kontynent to Grecja. Oferuje ona tzw. złote wizy (czyli zezwalając­e na przemieszc­zanie się do krajów Wspólnoty) dla Chińczyków, którzy kupią tam nieruchomo­ść za co najmniej 250 tys. euro. Chętnych na zainwestow­anie w ten sposób oszczędnoś­ci życia jest coraz więcej.

 ?? FOT. WANG GANG/AP ??
FOT. WANG GANG/AP
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland