Jarosław Kaczyński zmienia PiS
Prezes Prawa i Sprawiedliwości układa swoje ugrupowanie na nowo. Ministrowie stracą partyjne funkcje, a wielu straci wpływy.
– Nie wszystkim się to podoba. Nawet ci, którzy nie będą musieli rezygnować ze stanowiska, będą musieli się podzielić – mówi „Wyborczej” polityk z Nowogrodzkiej.
Dziś PiS w terenie podzielone jest na 40 okręgów, które odpowiadają wyborczej mapie do Sejmu. Jarosław Kaczyński to zmienia. Szefami w terenie nie mogą już być ministrowie. A okręgów ma być 100 i mają odpowiadać senackim obwodom. – Mniejszym łatwiej się zarządza, sto okręgów to stu prezesów, sto zaspokojonych ambicji, więcej ludzi do roboty w terenie – wyjaśnia zmiany polityk z Nowogrodzkiej.
Suski niezadowolony
Plan reformy partii lider PiS przedstawił już w lipcu ubiegłego roku. Ale wtedy reorganizację i nowy podział zablokowali baronowie, którzy straciliby wpływy w terenie. Oficjalnie Marek Suski tłumaczył wtedy w TVP Info, że zmiany wyhamowały w obawie przed prawnikami. Mieli ostrzegać, że sąd odrzuciłby takie zmiany statutowe. A Suski dodawał, że „niekoniecznie sądy nas kochają”.
Dziś bariery już nie ma. Jak słyszymy w PiS, Suski był jednym z tych, któremu nie bardzo podoba się nowy podział w partii. Rządzi w okręgu radomskim, który obejmuje dziś kilka powiatów, a jego wyborczą stolicą jest Radom.
Sam Suski do Sejmu kandyduje jednak z Grójca. – Suski jest przykładem polityka, który nie będzie musiał rezygnować z funkcji, ale będzie musiał się podzielić wpływami. Może odpuścić Grójec, ale wtedy odda pole swojemu cichemu konkurentowi Stanisławowi Karczewskiemu. A jak zostawi sobie Grójec i odda Radom Karczewskiemu, to straci stolicę wyborczą. Takich dylematów jest u nas teraz znacznie więcej – opowiada polityk z Nowogrodzkiej.
Zakaz łączenia funkcji szefa regionu z teką ministra uderzy m.in. w Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera. Zaufany współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego zarządza regionem wałbrzyskim. Jeśli nakaz się utrzyma, jego odejście w naturalny sposób mogłoby otworzyć pole do awansu europosłance PiS Annie Zalewskiej, która od lat walczy z Dworczykiem o pozycję w regionie.
Ale to tylko teoria, bo PiS od lat utrzymuje w statucie zakaz kandydowania dla europosłów. „Na funkcję prezesa zarządu okręgowego może być zgłoszony członek PiS z terenu danego okręgu, który jest w stanie aktywnie uczestniczyć w pracach okręgu. Z tego powodu na funkcję tę nie mogą być zgłaszane osoby pełniące mandat posła do Parlamentu Europejskiego” – czytamy.
– No cóż, zawsze do gry może wejść marszałek Sejmu Elżbieta Witek – żartuje polityk PiS.
Wiceministrowie też na aucie
Niedawno o zmianach w PiS wypowiadał się europoseł i szef Republikanów Adam Bielan, koalicjant partii Kaczyńskiego. – Były głosy, że ministrowie nie powinni łączyć zasiadania w rządzie z funkcją szefa regionu. Zobaczymy, czy ta propozycja wejdzie w życie. Rzeczywiście, jeśli ktoś pracuje w rządzie, to jest to praca sześć dni w tygodniu, 16 godzin na dobę – stwierdził w TVP. Zaznaczył, że decyzja należy do kierownictwa PiS.
– Myślę, że to się przyjmie i utrzyma, a funkcja szefa regionu straci na znaczeniu, będzie sprowadzona do czysto organizacyjnej. No i szefów będzie teraz ponad dwa razy więcej – tłumaczy nasz rozmówca z partii.
Politycy PiS mówią, że zakaz ma dotyczyć zarówno ministrów, jak i wiceministrów. Wtedy kierować partią w terenie nie będą mogli szef MSWiA Mariusz Kamiński, wicepremier Jacek Sasin, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Z wiceministrów z funkcją pożegnają się: wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker, wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski czy wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała.
– Horała to będzie miał ból głowy. On teraz zarządza prestiżowym okręgiem z Gdańskiem i Gdynią. Nie dość, że będzie musiał zrezygnować, to jeszcze straci region – podkreśla poseł PiS. Jednak w partii już słychać, że odchodzący prezesi będą próbowali zachować swoje wpływy i na szefów regionów będą kandydowały osoby z nimi powiązane.
Plan reformy partii lider PiS przedstawił już w lipcu ubiegłego roku. Ale wtedy reorganizację i nowy podział zablokowali baronowie, którzy straciliby wpływy w terenie