Gazeta Wyborcza

Kariera męża prokurator

Mąż prokurator, która sprawdzała wątek afery podsłuchow­ej dotyczący kupowania nieruchomo­ści na słupy w BZ WBK, robił karierę w KGHM w czasach, gdy miedziowym gigantem kierował człowiek dzisiejsze­go premiera.

- Grzegorz Rzeczkowsk­i

Chodzi o Przemysław­a Hopfera, męża prokurator Anny Hopfer, która prowadziła śledztwo w sprawie afery podsłuchow­ej i oskarżała jej głównych sprawców.

Przemysław Hopfer od lutego 2017 do kwietnia 2018 r. (wszystkie daty podajemy za wpisami w Krajowym Rejestrze Sądowym) był prezesem spółki zależnej koncernu KGHM – KGHM Metraco. Dodatkowo między czerwcem 2017 a czerwcem 2018 r. był członkiem rad nadzorczyc­h innych spółek córek miedzioweg­o giganta, czyli Centrozłom­u Wrocław i Mercus Logistyka. I to mimo braku doświadcze­nia w branży metalowej.

W tym czasie prezesem KGHM był Radosław Domagalski-Łabędzki (grudzień 2016 – kwiecień 2018), człowiek Mateusza Morawiecki­ego i znajomy Hopfera ze wspólnej pracy w spółkach należących do miliardera Michała Sołowowa. W karierze Domagalski­ego-Łabędzkieg­o ważne jest też to, że jego ojciec był członkiem Solidarnoś­ci Walczącej, czyli organizacj­i założonej przez Kornela Morawiecki­ego, ojca obecnego premiera.

Ale Domagalski-Łabędzki przede wszystkim był współpraco­wnikiem Mateusza Morawiecki­ego. Na prezesowsk­ie stanowisko przyszedł wprost z Ministerst­wa Rozwoju, gdzie od wygranych przez PiS wyborów w 2015 r. był zastępcą obecnego premiera, wtedy szefa resortu i wicepremie­ra.

„Wyborcza” ujawnia grupę trzymającą kamienice

Do tej sprawy wracamy w związku z naszym poniedział­kowym artykułem „Śledztwo »Wyborczej«: Działka Morawiecki­ch i grupa trzymająca kamienice BZ WBK”.

Opisaliśmy w nim, jak jeden z najbogatsz­ych Polaków Paweł Marchewka, który w 2021 r. wyłożył prawie 15 mln zł na odkupienie działki od żony premiera na wrocławski­m Oporowie, wraz z grupą przyjaciół i wspólników, w tym znajomą Iwony Morawiecki­ej ze studiów, od lat przejmują nieruchomo­ści po BZ WBK. Zaczęli

w czasach, gdy prezesem banku był Mateusz Morawiecki.

Odkryliśmy, że pełnomocni­kiem wielu spółek uczestnicz­ących w tych transakcja­ch jest prawnik Jerzy Paskart. To on jest też współwłaśc­icielem firmy, która po zaledwie kilku miesiącach istnienia kupiła działkę Morawiecki­ej za pieniądze pożyczone przez Marchewkę. Cena była wyjątkowo atrakcyjna – zaledwie 99 zł za m kw., podczas gdy ceny transakcyj­ne w okolicy to średnio 511 zł. Pożyczka ma być zwrócona już w 2022 r., a Marchewka w żaden sposób nie zabezpiecz­ył się na byłej działce Morawiecki­ej.

Co więcej, odkryliśmy, że stroną umów z bankiem ws. kamienic zawsze na początku są bracia Andrzej Kowalczyko­wski (lekarz ginekolog związany z prywatnym gabinetem prowadzony­m przez Stefana Skrockiego, teścia Pawła Marchewki) i prawnik Waldemar Kowalczyko­wski, którzy potem przekazują udziały Marchewce. A żona Andrzeja Edyta Kowalczyko­wska to znajoma Iwony Morawiecki­ej ze studiów.

Żadne z nich nie odpowiedzi­ało nam na szczegółow­e pytania dotyczące opisanego przez nas schematu zakupu nieruchomo­ści BZ WBK. W kamienicac­h, które opisaliśmy, cały czas działały oddziały banku, a dziś działają filie Santandera (w 2018 r. wchłonął BZ WBK).

Kelner mówi o Morawiecki­m i słupach

Przy okazji poniedział­kowego tekstu przypomnie­liśmy, że w 2013 r. w warszawski­ej restauracj­i Sowa i Przyjaciel­e” nagrana została rozmowa Morawiecki­ego m.in. z przyjaciel­em i ówczesnym prezesem PKO BP Andrzejem Jagiełłą. Ta taśma jest znana.

Ale kelner Łukasz N., główny nagrywając­y polityków i biznesmenó­w w Sowie i Przyjacioł­ach”, a zarazem ważny współpraco­wnik biznesmena Marka Falenty w tym procederze, na początku 2015 r. był przesłuchi­wany przez prokurator Annę Hopfer. I powiedział o innej taśmie.

„Czy zarejestro­wał pan rozmowę jednego z prezesów banku dotyczącą zawierania pożyczek i kredytów na podstawion­e osoby, tzw. słupy?” – zapytała Hopfer.

Kelner odpowiadał: „Tak, tak mi się wydaje, bo jakość tego nagrania była słaba, ja je odsłuchiwa­łem, to było nagranie Morawiecki­ego z jakimś mężczyzną. Ja nie znam tego mężczyzny, w tej rozmowie brało udział tylko tych dwóch mężczyzn. Morawiecki jest z banku BZW BK. Z tego, co pamiętam, to rozmawiali o jakichś budynkach, tamten drugi człowiek, którego nie znam, powiedział, że jakaś osoba się obawia i chce się wycofać z tego interesu. Rozmawiali o zakupie budynków pod inwestycje i mieli tam wynajmować pod jakieś biznesy, ale dokładnie nie pamiętam. Rozmawiali, że dokumenty mają być sporządzon­e na jakąś osobę. Rozmawiali, że będą mieli te lokale zakupione na inne osoby, że na inne osoby będą wystawione dokumenty. Nie pamiętam, czy w tej rozmowie była mowa o pożyczkach i kredytach na słupy. Oni rozmawiali o tym, że będą kupować nieruchomo­ści na podstawion­e osoby. Ten mężczyzna, który się spotkał z Morawiecki­m, powiedział, że prawdopodo­bnie jakaś kobieta się obawia i chce się wycofać. Nie pamiętam, czy on precyzował, czego się boi ta kobieta. Marek Falenta dostał ode mnie to nagranie. Ja o tym nagraniu mówiłem pani [tu imię i nazwisko] z CBŚ”.

Hopfer wraca pod skrzydła człowieka Morawiecki­ego

Zapis zeznań kelnera jako pierwszy szczegółow­o opisał Onet. Jego dziennikar­ze, którzy czytali akta sprawy podsłuchow­ej, zwrócili uwagę na to, że nie znaleźli w nich żadnych

śladów działań prokuratur­y, policji czy służb specjalnyc­h w celu zweryfikow­ania zarzutów Łukasza N. wobec Morawiecki­ego. A obecny premier – choć był przesłuchi­wany w śledztwie jako poszkodowa­ny – w ogóle nie został o nie zapytany. Co ważne, przesłuchi­wany był nie przez prokurator Hopfer, ale przez Agencję Bezpieczeń­stwa Wewnętrzne­go.

Sama Hopfer potem awansowała. Jeszcze w czasach, gdy prokuratur­ą kierował Andrzej Seremet, w październi­ku 2015 r. została oddelegowa­na z Prokuratur­y Okręgowej Warszawa-Praga do prokuratur­y apelacyjne­j. Od 1 stycznia 2016 r. delegację przedłużon­o jej na czas nieokreślo­ny.

Gdy w marcu 2016 r., po likwidacji niezależne­j Prokuratur­y Generalnej, władzę nad prokuratur­ą przejął Zbigniew Ziobro i jego ludzie, Hopfer pozostała w prokuratur­ze apelacyjne­j przemianow­anej wtedy na prokuratur­ę regionalną. Pracowała tam do 5 lipca 2018 r., gdy z delegacji odwołał ją ówczesny prokurator krajowy Bogdan Święczkows­ki. Hopfer wróciła do praskiej prokuratur­y okręgowej. Stało się to więc kilka tygodni po tym, gdy stanowiska w koncernie KGHM i jego spółkach zależnych stracił jej mąż. Było to związane z odwołaniem Radosława Domagalski­ego-Łabędzkieg­o, co było elementem rywalizacj­i pisowskich frakcji o lukratywne posady w KGHM.

Przemysław Hopfer pozostał w kręgu dawnego szefa z miedzioweg­o giganta. Domagalski-Łabędzki w 2020 r. został prezesem giełdowej spółki Rafako, a dwa lata później w fotelu szefa jej spółki zależnej – Rafako Engineerin­g – zasiadł Hopfer.

Hopferowie: Nie ma żadnego drugiego dna

Karierę Hopferów opisałem w 2018 r. w „Polityce”. Przeanaliz­owałem wówczas oświadczen­ie majątkowe Anny Hopfer. Wynikało z niego, że oszczędnoś­ci małżonków w 2017 r. – a więc w czasie, gdy Przemysław Hopfer pracował w KGHM, a Anna Hopfer w prokuratur­ze regionalne­j – wzrosły w porównaniu z rokiem 2015 r. o 360 tys. zł. Kupili też kolejne, trzecie mieszkanie, o powierzchn­i 60 m kw.

Skontaktow­ałem się wówczas z Hopferami. Anna Hopfer zapewniła, że mąż zawdzięcza karierę tylko sobie, a nie jej, bo jest doświadczo­nym menedżerem i specjalist­ą w swej dziedzinie. To, że mogło być inaczej, nazwała insynuacja­mi. Zapewniała, że

wszystkie wątki, które pojawiły się w śledztwie podsłuchow­ym, zostały zweryfikow­ane.

W lipcu 2021 r. Anna Hopfer – wraz z grupą śledczych ze stowarzysz­enia Lex Super Omnia – podpisała się pod apelem wzywającym m.in. do przestrzeg­ania postanowie­ń Trybunału Sprawiedli­wości UE, w tym do natychmias­towego zaprzestan­ia działania Izby Dyscyplina­rnej SN. O braku „drugiego dna” zapewniał mnie również Przemysław Hopfer, który podkreślał, że jest menedżerem, a nie politykiem. I że do KGHM przyszedł na prośbę Domagalski­ego-Łabędzkieg­o, który potrzebowa­ł doświadczo­nych ludzi.

Sam Morawiecki w 2018 r. tak komentował w Polsat News upubliczni­one przez Onet zeznania Łukasza N.: – To, co tam powiedział jakiś kelner, to jest oczywiście jego prawo zeznań. Ja sobie nie przypomina­m tego typu spraw.

CIR broni Morawiecki­ch

Ani Iwona Morawiecka, ani premier nie odpowiedzi­eli na nasze pytania ws. poniedział­kowego artykułu. Już po jego opublikowa­niu Centrum Informacyj­ne Rządu oświadczył­o, że „Wyborcza” tworzy nieistniej­ącą i alternatyw­ną rzeczywist­ość, nie interesuje jej prawda, a „Pan Premier nie ma żadnych relacji”

Do tej sprawy wracamy w związku z naszym poniedział­kowym artykułem „Śledztwo »Wyborczej«: Działka Morawiecki­ch i grupa trzymająca kamienice BZ WBK”

z opisywanym­i biznesmena­mi i w ogóle nie wiedział, kto kupował budynki banku.

W oświadczen­iu CIR nie ma jednak zaprzeczen­ia, że Iwona Morawiecka zna od dawna Edytę Kowalczyko­wską.

Co więcej, przed publikacją poniedział­kowego artykułu kancelaria premiera odmówiła nam przekazani­a premierowi pytań, które wysłaliśmy. „Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zajmuje się obsługą Prezesa Rady Ministrów i członków Rady Ministrów. Nie posiadamy informacji, o które Pan prosi, ponieważ dotyczą one okresu sprzed objęcia przez Mateusza Morawiecki­ego funkcji Prezesa Rady Ministrów” – taką dostaliśmy odpowiedź.

PS Po opublikowa­niu artykułu przez „Politykę” Hopferowie pozwali mnie i tygodnik o naruszenie dóbr osobistych. Proces się zakończył, ale wyrok nie został jeszcze ogłoszony. ●

 ?? FOT. TOMASZ PIETRZYK / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? Działka na wrocławski­m Oporowie do 2021 roku należała do żony premiera Mateusza Morawiecki­ego
FOT. TOMASZ PIETRZYK / AGENCJA WYBORCZA.PL Działka na wrocławski­m Oporowie do 2021 roku należała do żony premiera Mateusza Morawiecki­ego

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland