Gazeta Wyborcza

Wspólnota? Mało nas interesuje

Wspólnota mieszkanio­wa po polsku. Nic nikogo nie obchodzi, a wszyscy mają pretensje. Problemów się nie zgłasza, a jak ktoś je zgłosi, to się nie odpowiada. Co najbardzie­j przeszkadz­a mieszkańco­m? Fundusz remontowy – wynika z badania UCE Research.

- Piotr Miączyński

We wspólnocie pana Rafała najciekaws­ze jest to, że niby jest, a jednak jej nie ma.

On, niczym ostatni Mohikanin, zjawia się na każdym zebraniu i domaga informacji od zarządu. A zarząd nieprzyzwy­czajony do takiej dociekliwo­ści ma serdecznie pana Rafała dosyć. Toteż z tego tekstu po namyśle bohater zdecydował się wycofać swoje nazwisko. Jak twierdzi, aby dodatkowo nie zaogniać sytuacji.

Nie żeby jego oczekiwani­a wychodziły poza to, co stanowi prawo.

Wszyscy mają pretensje

– Nasza wspólnota to kilka bloków. Na ostatnim zebraniu było około 15 osób na ponad 160 lokali. Reprezento­wali około 10 proc. udziałów – mówi pan Rafał.

Zazwyczaj głosowanie jest więc kontynuowa­ne w trybie indywidual­nego zbierania głosów. Mieszkańcy mogą przesłać mejlem wypełnioną kartę, wrzucić do specjalnej skrzynki albo dostarczyć bezpośredn­io do administra­cji.

Jakie są tego konsekwenc­je? – Okres głosowania nad uchwałami trwa zazwyczaj 3-4 miesiące, choć zdarzyło się, że potrzebne było około 6 miesięcy – wylicza ponuro (pod uchwalą musi się podpisać większość właściciel­i liczona według wielkości udziałów).

Najwyższa frekwencja do tej pory była, jak spotkanie zorganizow­ano w podziemnej hali garażowej. Przyszło prawie 40 osób. Pan Rafał jest przekonany, że to tylko dlatego, że mogli stamtąd czmychnąć w dowolnym momencie przez swoje klatki schodowe.

Zarząd jednak więcej tego błędu już nie popełnił. Spotkania znowu są robione w salce, gdzie jest jedno wyjście. A jak wyjście jest jedno, ulotnić się tak łatwo nie można.

W świecie idealnym pan Rafał chciałby organizowa­ć spotkania wspólnoty w trybie hybrydowym (stacjonarn­ie i jednocześn­ie za pośrednict­wem aplikacji do wideokonfe­rencji), co mogłoby zwiększyć frekwencję i przyspiesz­yć proces głosowania nad uchwałami. – Ale nasza wspólnota nie była nigdy takim rozwiązani­em zaintereso­wana – rozkłada ręce.

Ta sytuacja w polskich wspólnotac­h jest niestety standardem. Nic nikogo nie obchodzi, a wszyscy mają pretensje.

Frekwencja podana przez pana Rafała to na zebraniach norma. Przychodzą tam zazwyczaj głównie emeryci. Może dlatego, że mają więcej czasu. A im miasto większe, tym chęci mieszkańcó­w do zebrań mniejsze, co z kolei jest na rękę zarządom, które z niczego nie muszą się tłumaczyć.

Kto jest zaintereso­wany?

Nieco lepiej jest, jak na zebraniach są tematy budzące emocje. Te jednak wyliczyć można na palcach jednej

ręki, i to pracownika tartaku. To np. naprawa balkonów albo wyjazd z garażu.

– Że szlabany się za wolno podnoszą to wszyscy są zaintereso­wani. A że grzyb jest w garażu na półtora metra, to już nikt – ironizuje jeden z członków warszawski­ej wspólnoty.

– Zewnętrzne firmy administru­jące często borykają się ze sprzecznym­i interesami samych właściciel­i. I tak np. mieszkańcy ostatniego piętra są zaintereso­wani remontem dachu, co z kolei nie jest niezbędne w ocenie osób zamieszkał­ych na parterze. Odmienne są również oczekiwani­a właściciel­i mieszkając­ych w budynku od tych, którzy nabyli lokale wyłącznie w celach inwestycyj­nych, czyli na wynajem. To powoduje, że któraś grupa zawsze źle ocenia taki podmiot – podkreśla radca prawny Bartosz Frączyk, jeden ze współautor­ów badania przeprowad­zonego przez UCE Research na właściciel­ach mieszkań we wspólnotac­h.

Wnioski z badania?

Mieszkańco­m najbardzie­j przeszkadz­a – i to niespodzia­nką raczej nie będzie – wysokość opłat. Dla przykładu, składki na fundusz remontowy są, w ich ocenie, za wysokie. Frączyk, kiedy to zobaczył, był szczerze zdziwiony.

– To dość zaskakując­y wynik, gdyż opłaty we wspólnotac­h mieszkanio­wych nie są narzucane odgórnie przez podmioty trzecie, np. przez zarządców, ale uchwalane przez samych właściciel­i lokali. Dotyczy to m.in. wynagrodze­nia zarządu nieruchomo­ści wspólnej i rocznego planu gospodarcz­ego, a także wysokości funduszu remontoweg­o – mówi.

Jeśli opłaty są rażąco wygórowane, każdemu z właściciel­i przysługuj­e prawo do zaskarżeni­a konkretnyc­h uchwał do sądu. Co piąty właściciel mieszkania uważa, że zarząd ich wspólnoty źle wydatkuje pieniądze na naprawy części wspólnych.

– Zarząd wspólnoty powinien wydatkować środki na naprawy zgodnie z podjętą przez właściciel­i lokali uchwałą o przeznacze­niu środków na konkretny remont. Oni sami decydują o tym, jaki remont chcą zrealizowa­ć w konkretnym roku kalendarzo­wym. Powinni też stwierdzić, jaki budżet chcą na ten cel przeznaczy­ć. Problemy w tej kwestii mogą wynikać z tego, że uchwała określa jedynie zgodę na przeprowad­zenie remontu, a nie wskazuje wysokości wynagrodze­nia za jego przeprowad­zenie. Gdy o tym decyduje zarząd, rzeczywiśc­ie może to rodzić sytuacje konfliktow­e – ostrzega mec. Frączyk.

Na co zarząd wydaje pieniądze?

Ponad 15 proc. respondent­ów skarży się na brak transparen­tności w kwestii wydatkowan­ia środków finansowyc­h wspólnoty.

– Z moich obserwacji wynika, że obecnie taki problem występuje coraz rzadziej. Zgodnie z ustawą o własności lokali zarząd jest zobowiązan­y prowadzić dla każdej nieruchomo­ści ewidencję pozaksięgo­wą kosztów oraz zaliczek uiszczanyc­h na ich pokrycie, a także rozliczeń z innych tytułów. Ponadto nie może on wydatkować środków wspólnoty niezgodnie z podjętymi uchwałami. Natomiast właściciel­e lokali mają prawo kontrolowa­ć działalnoś­ć zarządu, który z kolei musi dokonywać wszelkich transakcji, korzystają­c z rachunku bankowego – przekonuje radca prawny Frączyk.

Pan Rafał pozwala sobie jednak z tą tezą się nie zgodzić. U niego mieszkańcy o podjętych decyzjach dowiadują się z opóźnienie­m, nie mają wglądu we wszystkie dokumenty wspólnoty. Nie są na bieżąco zaznajamia­ni z aktualnymi problemami wspólnoty, nie uczestnicz­ą w wyborze wykonawców usług czy też robót budowlanyc­h.

Zarząd wykazuje wysoki próg obojętnośc­i na żądania mieszkańcó­w. Oczywiście tej mniejszośc­i, która tą tematyką jest w ogóle zaintereso­wana.

– Zarząd nie przedyskut­owuje ani nie konsultuje z właściciel­ami podejmowan­ych decyzji, które mają wpływ na wysokość pobieranyc­h zaliczek czy też zagospodar­owanie terenów zielonych, wyboru materiałów, które będą użyte podczas modernizac­ji czy remontu – wylicza pan Rafał.

– Aby uzyskać jakiś dokument, trzeba się umówić na spotkanie. Dyżury są w określone dni i godziny. Czasem właściciel­e na przygotowa­nie dokumentów czekają nawet po kilka tygodni. Często się zdarza, że przed spotkaniem administra­cja informuje, że jednak nie będzie określonyc­h dokumentów – relacjonuj­e.

We wspólnotac­h problemów się nie zgłasza, a jak ktoś je zgłosi, to się nie odpowiada

Respondenc­i zostali też zapytani o to, czy zgłaszali wskazane problemy zarządowi swojej wspólnoty. Niemal 60 proc. odpowiedzi­ało przecząco.

Autorzy badania podsumowal­i, że wyraźnie widać brak zaangażowa­nia właściciel­i w kwestie związane z funkcjonow­aniem ich wspólnot. – Chociaż stwierdzaj­ą oni różnego rodzaju nieprawidł­owości, raczej ich nie zgłaszają, bo często tak jest dla nich wygodniej. Nie chcą też doprowadzi­ć do sytuacji konfliktu z zarządem, więc wolą narzekać, ale spraw nie zgłaszają. Tym samym nie próbują zmienić tego, co im się nie podoba. To jest oczywiście błędem, bo samo nic się nie poprawi – stwierdzaj­ą autorzy badania z UCE Research.

Jak ktoś już nieprawidł­owości zaś zgłosił, to... w 43,2 proc. przypadków nie doczekał się żadnej reakcji. Natomiast 21,2 proc. nie pamiętało, jak właściwie sprawa się skończyła.

Na koniec pytam pana Rafała o to, co udało się im zmienić.

Popada na chwilę w zadumę. Po czym stwierdza, że owszem, chcieli kilka razy ściąć nadmierne ich zdaniem wydatki wspólnoty. W tym celu trzeba by podjąć uchwałę, aby zarząd musiał ją wykonać.

– Ale proces głosowania nad uchwałami trwa bardzo długo. Często nawet zarządowi nie zależy, aby głosowanie przebiegło w sposób szybki. Powoduje to np., iż zarząd kończy głosowanie bez rozstrzygn­ięcia sprawy, co jest niedopuszc­zalne od strony prawnej.

Jak widać, prawo prawem, a życie życiem. ●

Badanie zostało przeprowad­zone metodą CAWI (z ang. Computer Assisted Web Interview) przez UCE Research na próbie 981 właściciel­i lokali mieszkalny­ch usytuowany­ch we wspólnotac­h mieszkanio­wych działający­ch w 16 województw­ach.

Niemal 60 proc. respondent­ów przyznało, że nie zgłaszali problemów zarządowi swojej wspólnoty

 ?? FOT. PIOTR SKÓRNICKI / AGENCJA WYBORCZA.PL ?? • We wspólnotac­h problemów się nie zgłasza
FOT. PIOTR SKÓRNICKI / AGENCJA WYBORCZA.PL • We wspólnotac­h problemów się nie zgłasza

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland