Biden odblokował czołgi
Za mniej więcej trzy miesiące na froncie w Ukrainie pojawią się jednostki pancerne wyposażone w nowoczesne czołgi Leopard 2. To efekt przełomowych decyzji podjętych w Berlinie i Waszyngtonie. Rosja znowu grozi.
– Postąpiliśmy słusznie, nie dając się popędzać. Niemcy będą konsekwentnie wspierać Ukrainę, ale będą też próbować uniknąć eskalacji między Rosją i NATO – mówił w środę w Bundestagu kanclerz Niemiec Olaf Scholz, informując parlament o przełomowej decyzji o przekazaniu Ukraińcom pierwszych 14 czołgów Leopard 2A6.
Siedem krajów NATO da swoje czołgi
Trójpartyjny rząd Scholza zgodził się też, by inne kraje Europy, w których armiach służą leopardy 2, również przekazały Ukrainie swój sprzęt. Boris Pistorius, nowy niemiecki minister obrony, zapowiedział, że chce z sojusznikami zebrać sprzęt na dwa bataliony leopardów. To oznaczałoby aż 116 maszyn. Pierwszy batalion miałby się składać z nowocześniejszych wariantów, drugi, formowany później, z czołgów starszych wersji. Chodzi o to, by ograniczyć komplikacje związane z logistyką i serwisem.
Niemcy, Polska i Portugalia już zaoferowały po sprzęcie dla kompanii (liczy 14 maszyn). Norwegia analizuje dostawę ośmiu sztuk, do konsorcjum chcą się przyłączyć Finowie, Hiszpanie i Holendrzy. Na razie w sprawie dostaw milczą Ateny i Ankara, których armie dysponują trzema setkami leopardów każda. Powodem jest tlący się konflikt między Grecją a Turcją.
Według Pistoriusa pierwsze niemieckie czołgi dotrą do Ukrainy za trzy miesiące. Niemcy chcą natychmiast zacząć szkolenie ukraińskich załóg, co ma zająć około ośmiu tygodni.
Scholz od miesięcy, obawiając się reakcji Rosji, ale bardziej pewnie negatywnych reakcji własnej partii SPD i w niemieckim społeczeństwie, odrzucał prośby Ukrainy o dostawy czołgów. W ostatnich dniach, gdy żadne decyzje w sprawie leopardów nie zapadły na poświęconym zbrojeniu Ukrainy spotkaniu NATO w Ramstein, kanclerza krytykowali sojusznicy, a jeszcze ostrzej jego rządowi koalicjanci – politycy Zielonych i FDP.
Ruch Bidena
Spór rozwiązał prezydent Joe Biden, który niespodziewanie i wbrew stanowisku Pentagonu postanowił spełnić warunek niemieckiego rządu i zgodził się na dostarczenie Ukrainie symbolicznej liczby czołgów typu Abrams. Występując wczoraj w Białym Domu, prezydent Biden ogłosił, że jego kraj przekaże Ukrainie 31 maszyn M1 Abrams. Jak zaznaczył, to czołgi, które mają „największe możliwości na świecie”, ale są również „skomplikowane w obsłudze i utrzymaniu”, więc będą wymagać dość długich szkoleń ukraińskich żołnierzy. – Jeśli rosyjskie oddziały wrócą do Rosji, wojna skończy się jeszcze dziś. To wszystko, czego chcemy – dodał.
Ponad setka nowoczesnych czołgów na wyposażeniu ukraińskiej armii oznacza jakościową zmianę jej możliwości bojowych i pozwala optymistycznie myśleć o wiosennej ofensywie przeciwko Rosji.
Moskwa, która do tej pory zapewniała, że jest w stanie zniszczyć każdą broń, jaką Ukrainie dostarczy Zachód, na wiadomość o zielonym świetle dla leopardów nabrała wody w usta. Propagandyści miotają się, nie wiedząc, czy straszyć Zachód odwetem, czy wyśmiewać potencjał jego czołgów.