Mocarna Białorusinka
Na korcie wygląda tak, jakby chciała walnąć każdą piłkę tak, żeby odechciało jej się wrócić. Ma porażający serwis, jeden z najszybszych w kobiecym tenisie. Jest on źródłem jej największych sukcesów i upokorzeń. Dziś ok. godz. 11 będzie półfinałową rywalką Magdy Linette w Australian Open.
W tenis zaczęła bawić się przypadkiem. Jako mała dziewczynka pewnej niedzieli jechała samochodem ulicami Mińska z ojcem Siergiejem, byłym hokeistą. Mijali ośrodek tenisowy. Ojciec skręcił, oboje wysiedli, a chwilę potem dziewczynka ganiała po korcie. – Bardzo mi się podobało i tak już zostało – mówiła. W Białorusi sportem numer jeden dla chłopców jest hokej (zawodowym hokeistą jest partner Sabalenki), a dla dziewcząt tenis. Władze Białorusi w swojej planowej gospodarce założyły sukces w tenisie kobiecym i w tym celu postawiły w 2014 r. Pałac Sportu w centrum Mińska. Tam Sabalenka uczyła się grać jako juniorka.
Zawsze mówiła, że ze wszystkich swoich zagrań najbardziej kocha serwis. Często spuszcza na kort bomby o prędkości 195 km na godz. Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się, jaki jest jej stosunek do wojny w Ukrainie,
do reżimu Aleksandra Łukaszenki, do dramatycznych wydarzeń na Białorusi po sfałszowanych wyborach, to raczej się nie dowie. Unika wypowiedzi na tematy polityczne, choć oczywiście często dziennikarze ją o to pytają. Mówi wtedy, że jest tenisistką i daleko jej do polityki, choć powiedzieć coś ważnego byłoby jej łatwiej, skoro mieszka na stałe na Florydzie. Jedyne, co wskazuje, że jest lojalna w stosunku do wąsatego Baćki, to jej pełne oburzenia wypowiedzi o wykluczeniu Rosji i Białorusi z zeszłorocznego Wimbledonu. – Po co mieszać politykę ze sportem? – mówiła.