Premiera strzał w obligacje
Mateusz Morawiecki zarobił w ubiegłym roku na obligacjach 96,4 tys. zł na rękę. Jak szacuje Wyborcza.biz, w tym roku może dostać nawet pół miliona. Ale czy teraz opłaca się jeszcze powtórzyć jego manewr szaremu Kowalskiemu?
Inflacja zżera oszczędności Polaków. Realne pensje maleją po raz pierwszy od lat, bo podwyżki płac nie nadążają za wzrostem cen – hasło, że biedniejemy, to już nie jest publicystyka, to codzienność, co potwierdziły dane GUS i załamanie sprzedaży detalicznej.
Jednym słowem – dla wielu osób kończy się okres dobrobytu. Szczególnie dotyczy to tych, którzy pracują w małych firmach i budżetówce, bo ich pensje praktycznie stoją w miejscu.
Nic dziwnego, że informacje o tym, co premier Mateusz Morawiecki robi ze swoimi prywatnymi pieniędzmi, wzbudzają zainteresowanie.
Co zrobić z 4,6 mln zł
W grudniu 2021 r. premier postawił wszystko na jedną kartę – 4,6 mln zł, czyli 97 proc. gotówki, którą dysponował, przeznaczył na zakup obligacji skarbowych (wiadomo to z jego oświadczenia majątkowego). To 2280 ówczesnych pensji minimalnych. Czyli ktoś, kto tyle zarabia, na taki majątek musiałby odkładać całą swoją pensję przez... 190 lat.
– Morawiecki mówił, że każdy mógł kupić. Ja nie słyszałem, a państwo? Niech podniesie rękę ten, kto kupił obligacje – pytał na spotkaniu z mieszkańcami Siedlec Donald Tusk. Oczywiście nie było lasu rąk.
Dlaczego to wzbudza takie emocje? Po pierwsze, bo postawił wszystko na jedną kartę. Z jego oświadczeń majątkowych wynika, że nigdy nie inwestował tak dużo w obligacje.
Po drugie, bezpieczne papiery państwa polskiego (Polska musiałaby zbankrutować, żeby nie odzyskać pieniędzy, to lepsza ochrona niż w banku, który chroni pieniądze klientów tylko do równowartości 100 tys. euro) kupił krótko po tym, gdy rząd mógł mieć już wiedzę, że atak Rosji na Ukrainę to kwestia miesięcy.
I że w takiej sytuacji lepiej oddać pieniądze na przechowanie państwu, a nie prywatnym instytucjom finansowym. Po trzecie, premier kupował obligacje oparte na WIBOR-ze za 2,3 mln zł i tzw. obligacje antyfinflacyjne czteroletnie – również za 2,3 mln zł.
Gdy dokonywał zakupu, ceny rosły w tempie 8,6 proc., inflacja miała zacząć spadać, a WIBOR miał pozostać niski – nic nie zapowiadało, że WIBOR sięgnie 7 proc. Tak przynajmniej komunikował rząd i prezes NBP Adam Glapiński. A skoro inflacja ma spadać, to nie opłacałoby się kupować obligacji antyinflacyjnych. Historia pokazała, że było zupełnie inaczej, a premier skonstruował własną tarczę antyinflacyjną.
Premier się odkuje
Michał Sadrak, propagator inwestowania w obligacje z portalu Obligacje.pl, policzył, że z tytułu odsetek premier otrzymał w 2022 r. łącznie około 119 tys. zł. Potrącając podatek Belki, otrzymujemy kwotę 96,4 tys. zł na rękę.
Czy to dużo? Na pierwszy rzut oka to mizerny wynik – premier kupił obligacje za 4,6 mln zł, dostał z tego tytułu 96,4 tys. zł, czyli to tylko 2,09 proc. odsetek netto. Być może gdyby oddał pieniądze do banku, zarobiłby więcej.
Ale tak działa właśnie ten rodzaj obligacji, w pierwszym roku ich posiadania oprocentowanie jest niskie, wtedy wynosiło: w przypadku obligacji czteroletnich – 1,3 proc., w przypadku obligacji wiborowych dla pierwszego (sześciomiesięcznego) okresu odsetkowego – 1,10 proc. W kolejnych sześciomiesięcznych okresach odsetkowych oprocentowanie oparte jest na WIBOR-ze 6M, wypłata odsetek co pół roku.
Czyli w poprzednim roku, mimo że średnioroczna inflacja wynosiła według GUS 14,4 proc., premier zarobił tylko 2,09 proc. Ale to już historia, bo od teraz (a właściwie od grudnia) w jego papierach „aktywuje” się tarcza antyinflacyjna, a oprocentowanie będzie już tylko zależne od WIBOR-u i od poziomu inflacji + 0,75 proc. marży.
Dziś wiemy, że premier od 2,3 mln zł dostanie 18,65 proc. To dane ogólnodostępne na stronie Obligacjeskarbowe.pl. Czyli z 2,3 mln zł dostanie 428 950 zł odsetek. Minus podatek Belki będzie to 347 tys. zł.
Ile wyniesie WIBOR 6M? Tego nie wiadomo – to w praktyce zależy od stóp procentowych. Dziś ten wskaźnik sięga 6,99 proc. Obniżki stóp procentowych są możliwe dopiero na koniec roku, wtedy to już nie powinno wpływać na wysokość odsetek.
Przy tym założeniu z 2,3 mln zł premier dostanie 6,99 proc. odsetek, czyli 160 770 zł. Minus podatek Belki będzie to 130,2 tys. zł.
Czyli można szacować, że w 2023 r. uśredniona stopa zwrotu z 4,6 mln zł inwestycji premiera wyniesie: z tytułu obligacji czteroletnich – 347 tys. zł; z tytułu obligacji opartych na WIBOR-ze – 130,2 tys. zł. Razem to 477,2 tys. zł, czyli 10,4 proc. z 4,6 mln zł. A to już całkiem niezły wynik.
Takiej oferty nie ma w żadnym banku, choć nie jest to oferta, która w 100 proc. ochroni go przed inflacją. NBP szacuje, że w 2023 r. inflacja wyniesie 13,1 proc. Ekonomiści szacują, że 12-13 proc. Gdyby premier kupił obligacje tylko czteroletnie, wtedy zarobiłby więcej niż inflacja, bo aż 15 proc. (po potrąceniu podatku Belki).
Czy warto powtórzyć manewr?
Każdy inwestor wie, że część swojego kapitału zawsze warto inwestować w obligacje. To najbezpieczniejszy sposób oszczędzania ze względu na gwarancje państwa, które – powiedzmy sobie szczerze – raczej nie zbankrutuje.
W 2022 r. Polacy kupili skarbowe obligacje oszczędnościowe za rekordową kwotę 57,1 mld zł. Pytanie, czy na początku nowego roku warto powtórzyć manewr premiera.
Sytuacja się zmieniła. Dobra informacja jest taka, że Ministerstwo Finansów podniosło wysokość odsetek od obligacji w pierwszym roku do 7 proc. To atrakcyjna oferta, lepsza niż w większości banków. W kolejnych latach odsetki wynoszą tyle, co inflacja w poprzednim roku, plus dodatkowo 1 pkt proc.
Ale tempo wzrostu inflacji zaczęło hamować. W grudniu było to 16,6 proc. Nie wiadomo, czy jest to trwały trend, czy po nowym roku ceny pójdą ostro do góry ze względu na podwyżki cen energii (rządowe tarcze nie powstrzymały podwyżek, chociażby ze względu na powrót VAT do 23 proc.).
Musimy pamiętać, że jeśli teraz kupimy tak jak premier czteroletnie obligacje antyinflacyjne, to odsetki będą liczone od poziomu inflacji z grudnia-stycznia 2023/2024. Ile wtedy wyniesie inflacja?
BNP Paribas prognozuje, że inflacja w Polsce wyniesie 13 proc. w 2023 r. i 8 proc. w 2024 r., a do górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5 proc.) powróci nie wcześniej niż w 2025 roku.
Czyli opłaci się kupić obligacje antyinflacyjne, jeśli prognozujemy, że inflacja na przełomie roku będzie jeszcze wysoka, a potem zacznie mocno spadać.
A obligacje oparte na WIBOR-ze? WIBOR nie ma dobrej prasy – premier zapowiedział jego likwidację, a Ministerstwo Finansów w połowie roku wycofało już obligacje oparte na wskaźniku WIBOR.
W grudniu 2021 r. premier postawił wszystko na jedną kartę – 4,6 mln zł, czyli 97 proc. gotówki, którą dysponował, przeznaczył na zakup obligacji skarbowych