Niemiecki zwrot przez lufę
Czy klucząc w sprawie przekazania Ukrainie czołgów typu Leopard 2, kanclerz Niemiec Olaf Scholz realizował plan mocniejszego związania USA z Europą, czy został przez Amerykanów postawiony pod ścianą?
To już oficjalne. Ukraina dostanie niemieckie czołgi Leopard 2. Niemiecki rząd ogłosił, że przekaże 14 czołgów w dość nowoczesnej wersji 2A6.
– Ta decyzja wynika z naszej polityki, by wspierać Ukrainę na tyle, na ile jest się w stanie. Działaliśmy w ścisłej koordynacji z partnerami międzynarodowymi – mówił kanclerz Olaf Scholz na posiedzeniu rządu.
Jednocześnie Berlin pozwoli też innym krajom przekazać Ukraińcom swoje leopardy. Polska zadeklarowała 14 maszyn, cztery przekaże Portugalia. W tym ostatnim przypadku będzie to jedna trzecia portugalskich sił pancernych. Czołgi wyślą też Hiszpanie, Finowie i Norwegowie. Łącznie międzynarodowe konsorcjum ma przekazać Ukrainie ponad setkę maszyn, co wystarczy na wystawienie dwóch batalionów pancernych.
Pancerna pięść dla Ukrainy
Produkowane przez niemiecki koncern Krauss-Maffei Wegmann czołgi Leopard 2 to jedne z najlepszych czołgów świata. Powstały w czasach zimnej wojny, by odeprzeć spodziewaną inwazję Układu Warszawskiego na Europę Zachodnią. Po upadku żelaznej kurtyny na poligonach porównywano osiągi leopardów 2 z możliwościami radzieckiego sprzętu. Na tej podstawie czołgi zmodernizowano.
Możliwościami leopardy przewyższają rosyjskie czołgi. Gdy wraz z przeszkolonymi – najprawdopodobniej w ośrodku w Świętoszowie – ukraińskimi załogami dotrą na front, spowodują jakościową zmianę. Tym bardziej że Wielka Brytania zapowiedziała przysłanie 14 czołgów Challenger 2, a z ciągle niepotwierdzonych informacji wynika, że Amerykanie chcą przekazać Ukrainie 30 czołgów typu Abrams. Jeśli do tego doliczyć ponad 200 bojowych wozów piechoty i drugie tyle różnych pojazdów opancerzonych, to okazuje się, że NATO pomogło stworzyć ukraińską pancerną pięść, która na wiosnę będzie w stanie przeprowadzić kolejne ofensywy przeciwko rosyjskim wojskom okupującym wschodnią i południową Ukrainę.
Abramsy na stole
Prośbę o przysłanie czołgów Ukraińcy wysłali Niemcom w kwietniu. Berlin odmawiał, co uzasadniono kwestią skomplikowanej obsługi leopardów, koniecznością długotrwałego zgrywania załóg albo brakiem dostępnych maszyn. W rzeczywistości kanclerz Scholz bał się reakcji Rosji, swojej partii i niemieckiego pacyfistycznego społeczeństwa. Rosja wielokrotnie groziła NATO odwetem, a nawet wojną jądrową, wielu ważnych polityków SPD nie tylko utrzymywało bliskie związki z Rosją, ale też do dziś wierzy, że wojnę w Ukrainie można tylko zakończyć na drodze negocjacji i ustępstw. Niemieckie społeczeństwo w sprawie dostaw czołgów do Ukrainy jest podzielone praktycznie pół na pół.
Ostateczny argument kanclerz Scholz przedstawił w rozmowie telefonicznej z Joem Bidenem, któremu miał zakomunikować, że przekaże leopardy tylko wtedy, gdy USA dadzą Ukrainie swoje czołgi typu Abrams. Amerykanie na tę propozycję zareagowali z wściekłością, a według „Süddeutsche Zeitung” Jake Sullivan, doradca Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, miał otwarcie grozić Jensowi Plötnerowi, doradcy Scholza ds. międzynarodowych. Amerykanie wyjaśniali, że abramsy nie przydadzą się Ukraińcom, bo są skomplikowane w obsłudze i wymagają wyrafinowanej logistyki. Minęło kilka dni i Biden, według nieoficjalnych informacji wbrew woli Pentagonu, położył abramsy na stole, przełamując w ten sposób opory Scholza.
NATO bez podziałów
Jak interpretować tę rozgrywkę? Część niemieckich komentatorów widzi tu zwycięstwo Scholza, który nie tylko postawił na swoim, ale także dodatkowo związał Amerykę z Europą jako gwaranta czołgowej umowy i zarazem zabezpieczenie, że Rosja nie będzie się na Europie mściła za przysłanie leopardów.
Z drugiej jednak strony zwycięzcą jest Joe Biden, bo prostym ruchem – czym jest dla USA przysłanie 30 czołgów? – był w stanie przywołać do porządku niemieckiego polityka, a co ważniejsze, zasypać podział w łonie NATO. Gdy w piątek uczestnicy konferencji w Ramstein rozjechali się do domów bez decyzji ws. leopardów, podział w Sojuszu i izolacja Niemiec były bardzo widoczne, co niezwykle cieszyło Rosję.