Gazeta Wyborcza

Nie tylko czołgi się liczą

USA wobec potrzeb Ukrainy zamierzają sześciokro­tnie zwiększyć produkcję amunicji artyleryjs­kiej w najbliższy­ch dwóch latach. Rosja też próbuje przestawić się na wojenne tory i kupuje pociski od Korei Północnej. Kto wygra artyleryjs­ki wyścig zbrojeń?

- Maciej Czarnecki

500 proc. – o tyle Amerykanie chcą zwiększyć produkcję pocisków artyleryjs­kich 155 mm w najbliższy­ch 24 miesiącach. Poinformow­ał o tym w rozmowie z „New York Timesem” Douglas Bush, asystent sekretarza armii USA odpowiedzi­alny za zaopatrzen­ie.

Celem jest wytwarzani­e ok. 90 tys. pocisków miesięczni­e zamiast niecałych 15 tys. Część tej zwyżki ogłoszono już w zeszłym roku, ale taka skala i tempo to nowość. Pierwsze przyspiesz­enie ma być widoczne już latem, a na dobre od jesieni.

– Podczas poprzednic­h konfliktów nasze zasoby były wystarczaj­ące. W tym przypadku chcemy zwiększyć produkcję, by zarówno utrzymać nasze zapasy na wypadek innych kryzysów, jak i zaopatrzyć sojusznika. To nowa sytuacja – powiedział Bush.

Zasiadając­y w komisji ds. sił zbrojnych Izby Reprezenta­ntów republikań­ski kongresmen z Wirginii Rob Wittman dosadniej porównał obecną sytuację do wystrzelen­ia przez Rosjan Sputnika w 1957 r. Tamto wydarzenie uzmysłowił­o Ameryce, że aby wygrać wyścig w kosmosie, musi zainwestow­ać w technologi­e kosmiczne. Obecna wojna – że tradycyjna artyleria, nazywana przez Stalina „bogiem wojny”, nadal potrafi decydować o sile armii.

Bez amunicji nie ma zwycięstwa

W postzimnow­ojennych operacjach militarnyc­h przeprowad­zanych na Bliskim Wschodzie, w Afganistan­ie czy Somalii Amerykanie opierali się na przewadze zapewniane­j przez zaawansowa­ne technologi­e wojskowe.

Tymczasem w Ukrainie, gdzie ścierają się ze sobą dwie regularne armie, a nie elitarne jednostki z kiepsko uzbrojonym­i partyzanta­mi, ogromne znaczenie ma artyleria. Według amerykańsk­iego wywiadu to ona odpowiada za najwyższe straty po obu stronach.

Właśnie zmasowany ostrzał artyleryjs­ki w dużej mierze umożliwił Rosjanom postępy w Donbasie między kwietniem a lipcem. Przewaga Rosji stopniała, gdy na froncie pojawiły się dostarczon­e przez USA HIMARS-y, które pozwoliły Ukraińcom niszczyć rosyjskie składy amunicji. Brak odpowiedni­ej siły ognia i w ogóle środków do utrzymania zajętych terytoriów umożliwił latem i jesienią ukraińskie kontrofens­ywy pod Charkowem i Chersoniem.

– Teraz, gdy linia frontu w dużej mierze się ustabilizo­wała, artyleria stała się najważniej­szą bronią – ocenia w najnowszym raporcie Mark F. Cancian z waszyngtoń­skiego Center for Strategic and Internatio­nal Studies.

„Dostępność amunicji może być najważniej­szym czynnikiem, który będzie determinow­ał przebieg wojny w 2023 r., a zależeć ona będzie od zagraniczn­ych zapasów i produkcji”, zawyrokowa­li w raporcie pod koniec grudnia Michael Kofman i Rob Lee, eksperci think tanku Foreign Policy Research Institute.

Za małe dostawy

USA od początku wojny dostarczył­y Ukrainie ponad 1 mln pocisków artyleryjs­kich 155 mm (czyli do zachodnich, NATO-wskich typów broni). Tylko część pochodzi z magazynów w USA. Sięgnięto także po zapasy przechowyw­ane w Izraelu i Korei Południowe­j.

Amunicję wysyłają Ukraińcom także inne zachodnie kraje, np. Niemcy, Kanada, Estonia czy Włochy.

To jednak wciąż za mało. Ukraina zużywa obecnie ok. 90 tys. pocisków artyleryjs­kich miesięczni­e. Strzela tyle, że ok. jednej trzeciej z dostarczon­ych przez Zachód haubic 155 mm jest już w naprawie.

Zdaniem Canciana „Ukrainie nigdy nie zabraknie całkowicie pocisków 155 mm, zawsze jakieś będą napływały – ale jej oddziały mogą być zmuszone do oszczędzan­ia i atakowania tylko najważniej­szych celów”, co oczywiście wpłynie na przebieg wojny.

Gospodarka wojenna

Dlatego od miesięcy na Zachodzie trwają zabiegi o to, by zwiększyć dostawy.

Amerykanie, poza opróżniani­em swoich magazynów w Korei, dogadali się z Koreańczyk­ami na zakup 100 tys. nowych pocisków (przy czym Seul nie chce, by wykorzysta­no je w Ukrainie, więc uwolnią zapasy USA gdzieś indziej na świecie).

Skupują też na świecie zapasy amunicji 152 mm i 122 mm. Pamiętajmy bowiem, że Ukraina ma nadal sporo postsowiec­kiej broni. Przed wojną, zanim zaczęła otrzymywać sprzęt w NATO-wskim standardzi­e, to na niej się opierała.

W opiewający­m na 1,85 mld dol. amerykańsk­im pakiecie pomocy z końca grudnia – obok zachodniej amunicji – znalazło się też 45 tys. pocisków artyleryjs­kich 152 mm, 20 tys. pocisków 122 mm, 50 tys. rakiet Grad i 100 tys. sztuk amunicji do sowieckich czołgów.

Rządy w Paryżu i Londynie zwróciły się do swoich krajowych firm zbrojeniow­ych o przestawie­nie się na rytm „gospodarki wojennej”. Włosi w ciągu dekady mają wydać na amunicję 2,7 mld euro, podczas gdy do tej pory wydatki ograniczał­y się do dosłownie paru milionów rocznie. Słowacki ZVS Holding chce zwiększyć produkcję z obecnych 19 tys. do 100 tys. pocisków w skali roku, a czeski CSG – z 80 tys. do 100 tys.

W gronie NATO pojawiły się też pomysły, by wrócić do produkowan­ia pocisków sowieckieg­o kalibru właśnie w Czechach czy na Słowacji. Wspomniał o tym choćby szef

słowackiej dyplomacji Rastislav Kácer podczas wizyty w Kijowie 8 grudnia. Tak czy inaczej, byłoby to tylko uzupełnien­ie.

– Nie mówimy o liczbach, które jakoś dramatyczn­ie zmieniłyby sytuację. Takie opcje były i są rozważane. Ale priorytete­m jest dostarczan­ie amunicji w standardzi­e NATO-wskim – powiedział Bush we wspomniany­m wywiadzie dla „NYT”. – Dużo zależy od życzeń samych Ukraińców – dodał.

Jednak przemysłu zbrojeniow­ego nie da się przestawić na wojenne tory z dnia na dzień. Przyspiesz­enie utrudniają też niechęć części koncernów do wieloletni­ch inwestycji, biurokracj­a i podziały w gronie sojusznikó­w wspierając­ych Ukrainę.

Nowe fabryki

Jak podaje nowojorski dziennik, Pentagon chce inwestować w modernizac­ję państwowyc­h fabryk pocisków artyleryjs­kich ok. 1 mld dol. rocznie przez najbliższe 15 lat. Tylko od sierpnia Kongres przyznał mu na ten cel 1,9 mld dol. Planowana jest też budowa nowych zakładów.

Obecnie amerykańsk­a amunicja jest produkowan­a w sześciu państwowyc­h fabrykach, w których działają prywatni kontrahenc­i rządu. Puste stalowe skorupy są produkowan­e w Pensylwani­i przez General Dynamics, ładunkiem wybuchowym zajmuje się BAE Systems w Tennessee, umieszczen­iem go w skorupach – American Ordnance w Iowa, zaś ładunkiem wyrzucając­ym – BAE w Wirginii.

W listopadzi­e Pentagon ogłosił kontrakt opiewający na 391 mln dol. z IMT Defense z Ontario na produkcję stalowych skorup. Nakazał też General Dynamics budowę nowej linii produkcyjn­ej w fabryce w Garland w Teksasie. Bush zdradził, że niebawem zostanie ogłoszony kolejny krajowy producent.

Pentagon nie zdradza, ile pocisków zostało mu w magazynach, ale uspokaja, że ma ich wystarczaj­ąco dużo. Amerykanie potrzebują ich także do szkoleń na poligonach.

W Ukrainie, gdzie ścierają się ze sobą dwie regularne armie, a nie elitarne jednostki z kiepsko uzbrojonym­i partyzanta­mi, ogromne znaczenie ma artyleria

Braki Rosji?

Wojna w Ukrainie znacząco nadwątliła również rosyjskie zapasy. W grudniu amerykańsk­i wywiad doniósł, że Kreml zarządził robotnikom w fabrykach amunicji nadgodziny. Moskwa sięga po nierzadko 40-letnie pociski. Kupuje je także od Korei Północnej.

W ostatnim czasie amerykańsk­ie i ukraińskie źródła donosiły, że ogień artyleryjs­ki Rosjan znacząco osłabł (według Amerykanów z ok. 20 tys. wystrzeliw­anych pocisków dziennie do 5 tys.; Ukraińcy podają wyższe liczby).

Być może powodem są braki w zaopatrzen­iu, a może Rosja zaczęła oszczędzać amunicję, przygotowu­jąc się do potencjaln­ej wiosennej ofensywy, której spodziewa się wielu analityków.

 ?? FOT. LIBKOS / AP ?? • Obwód doniecki, 23 październi­ka 2022 r. Ukraińscy żołnierze ostrzeliwu­ją rosyjskie pozycje z haubicy M777
FOT. LIBKOS / AP • Obwód doniecki, 23 październi­ka 2022 r. Ukraińscy żołnierze ostrzeliwu­ją rosyjskie pozycje z haubicy M777

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland