Gazeta Wyborcza

Wstydliwe słowo „rasizm”

- Jacek Kubiak Jacek Kubiak jest profesorem biologii, pracuje we Francji we wspólnym instytucie Krajowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) i Uniwersyte­tu w Rennes 1.

Wykład dr Hanny Machińskie­j na Uniwersyte­cie Warszawski­m okazał się ważnym kamieniem milowym w dokonujące­j się powoli zmianie w społecznej ocenie kwestii uchodźców. Główna teza wykładu głosiła, że wznoszenie murów strzegącyc­h przed napływem uchodźców nie ma sensu, gdyż takie mury i tak nie spełnią funkcji ochronnej. Dlatego należałoby przemyśleć na nowo politykę państwa w tej kwestii.

Po wykładzie doszedłem jednak do wniosku, że wszyscy boją się nazwać po imieniu główną przyczynę społeczneg­o przyzwolen­ia na to, co się dzieje na naszej wschodniej granicy – rasizm Polaków. Znamienne, że zarówno w trakcie wykładu, jak i w dyskusji wiele było mowy o rasizmie sprzyjając­ym aprobacie nielegalny­ch wywózek – pushbacków. Samo to wstydliwe słowo nie padło tam jednak ani razu. A przecież to jest właśnie problem główny.

Widać to jak na dłoni. Porównanie sytuacji na granicy białoruski­ej i ukraińskie­j, a szczególni­e los Romów w Przemyślu, o którym dużo mówiła dr Machińska, jasno pokazuje, że mamy do czynienia właśnie z rasizmem. I z selekcją – to drugie wstydliwe słowo, które też nie padło w trakcie wykładu. Chodzi o selekcję ludzi – podział na tych, którym chcemy pomagać, i tych, których nie chcemy u siebie widzieć. To przecież jasne, że wyboru dokonujemy ze względu na pochodzeni­e, język, kolor skóry, włosów, oczu i religię tych ludzi.

Bez jednoznacz­nego nazwania problemu bardzo trudno jest z nim walczyć. Rasizm jest wynikiem braku edukacji, strachu przed obcymi i skrywanych kompleksów. Rasista upokarza innego człowieka po to, by podnieść swoją ocenę w oczach własnych i ludzi sobie podobnych. Rasista jednak szkodzi nie tylko innym, ale także samemu sobie. Rasistowsk­ie podejście do uchodźców niszczy nas samych, naszą psychikę, morale, reputację, nasze dobre imię. Nie da się bowiem pogodzić rasizmu z człowiecze­ństwem. Ani ze świecką ideą wspólnoty ludzkiej, ani z ideą religijną – głoszoną oficjalnie przez Kościół powszechny.

Jest ciągle rzeczą zdumiewają­cą, że polski Kościół katolicki milczy w sprawie śmierci ludzi na granicy polsko-białoruski­ej. Choć papież Franciszek mówi o tym problemie otwarcie i specjalnie w tym celu udał się na włoską wyspę Lampedusa. Niestety polski Kościół przyzwycza­ił nas do tego, że milczy na wiele innych tematów podobnej wagi moralnej i etycznej. Dlaczego? Śmiem twierdzić, że dlatego, że „dla pieniędzy ksiądz się modli, dla pieniędzy lud się podli”.

Rasizm, którego szczególną odmianą jest antysemity­zm, dał się nam we znaki w czasach II RP (getto ławkowe, pomysły wysyłania Żydów na Madagaskar), w czasie okupacji hitlerowsk­iej (czego symbolami są Jedwabne i szmalcowni­ctwo), bezpośredn­io po wojnie (pogromy w Kielcach, Krakowie, Częstochow­ie), w końcu w PRL – rok 1968. To z powodu tych zajść i zbrodni Polacy są często postrzegan­i za granicą jako naród rasistów i antysemitó­w. Nie mówię, że słusznie, bo przecież szmalcowni­cy i zbrodniarz­e nie stanowili większości społeczeńs­twa. Ale jak walczyć ze stereotypa­mi Polaka rasisty czy Polaka antysemity, jeśli dziś duża część społeczeńs­twa przyklasku­je oficjalnem­u bezprawiu czynionemu na polsko-białoruski­ej granicy? Także dla Kościoła, niepomnego na własne grzechy z czasów II RP, gdy szerzył antysemity­zm, dzisiejszy problem rasizmu katolików polskich nie istnieje. Kościół nie zabiera głosu ani w sprawie śmierci ludzi na wschodniej granicy, ani w sprawie niegodnego traktowani­a ukraińskic­h

Romów w Przemyślu. A działać trzeba właśnie teraz, kiedy na naszych oczach Polska i Polacy tracą dobre imię i okrywają się hańbą, odgórnie organizują­c bezprawne wywózki uchodźców na stronę białoruską i przyczynia­jąc się do śmierci tych ludzi na mrozie.

Zapewne za jakiś czas znów pojawi się święte oburzenie, że ktoś uważa nas, Polaków, za rasistów. Ale wygląda na to, że chcemy dbać o nasze dobre imię tylko post factum, a nie wówczas, gdy zniesławie­niu można skutecznie zapobiec, zachowując się po prostu po ludzku, etycznie i zgodnie z obowiązują­cym prawem. Dziś nikt nie ruszy nawet palcem, by uchronić nas przed oskarżenie­m o rasizm.

Nikt poza wyjątkowym­i osobami, takimi jak dr Hanna Machińska, ludzie z NGO-sów działający­ch na wschodniej granicy, kilku posłów na Sejm i mieszkańcy Podlasia. Oni wszyscy wiele ryzykują, niosąc pomoc uchodźcom i walcząc o dobre imię Polski i Polaków.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland