Leopardy i strategiczna samotność
Nie wiem, dlaczego Niemcy długo nie dawali Ukrainie części swoich leopardów. Zapewne przyczyn jest wiele. O części słyszymy. Zwłaszcza argument o genie pacyfizmu (marny, zważywszy na to, że Niemcy to drugi po USA donator na rzecz Ukrainy) i o liczeniu na biznesy z Rosją (słaby, bo Rosja to mniej niż 1 proc. niemieckiego handlu). Ale jeden, zapewne istotny, argument w naszych objaśnieniach nie brzmi. Trzeba go wreszcie zacząć brać pod uwagę, jeśli chcemy zrozumieć, co z leopardami się dzieje. Ten argument to strategiczna samotność, a raczej jej przerażające ryzyko.
Żeby argument strategicznej samotności zrozumieć, trzeba sobie przypomnieć, jakie państwa szczególnie naciskają na Niemcy, żeby dały czołgi Ukrainie. Trzy słychać najgłośniej: Polskę, USA i Wielką Brytanię. Co o tych krajach wiadomo?
Ameryka jest oczywiście kluczowa. Prezydent Biden wspiera Ukrainę i stawia na sojusz z europejskim Zachodem. Ale Bidenowi zostało mniej niż dwa lata kadencji. Co, jeśli zastąpi go Trump, a wojna w Ukrainie (to niestety możliwe) będzie jeszcze trwała? Co, jeśli w Waszyngtonie górę znów wezmą izolacjonizm oraz putinofilia? Co, jeśli Europa zostanie faktycznie sam na sam z Putinem? Nie warto się spierać, czy jest to scenariusz pięcio – czy czterdziestoprocentowy. Odpowiedzialny rząd musi mieć go na stole.
Wielka Brytania to przy USA mała Miki, ale ma broń atomową, z którą Rosja się liczy. Tylko czy odpowiedzialne niemieckie przywództwo może polegać na państwie, które niedawno opuściło Unię, tłumacząc to obawą przed niemieckimi wpływami w Europie i różnymi oczywistymi kłamstwami, a eksponując wyjątkową więź z Ameryką Trumpa?
Polska najgłośniej krzyczy w sprawie leopardów, ale ostentacyjna wrogość PiS wobec Niemiec, eksponowany w obliczu wojny sojusz z rosyjską agenturą w Unii, demonstracyjna sympatia dla Trumpa i autorytarny dryf czynią z nas sojusznika strategicznie niewiarygodnego. Krzyk w sprawie leopardów i cisza w sprawie możliwości przekazania koreańskich czołgów zwiększają nieufność.
A inni? Francja może wyśle leclerki, ale nie wiadomo, co będzie po Macronie. Unijny Wschód i Południe są po dobrej stronie ze względu na amerykańską i unijną presję. Co będzie po zmianie wiatru w USA?
Chwilowo zachodni sojusz jest mocny, ale na całym Zachodzie, poza samymi Niemcami, strategicznie stabilne wydają się tylko Kanada, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Portugalia i państwa skandynawskie. Militarna potęga to nie jest. Nie taka, która by pozwoliła przeciwstawić się rozsierdzonej Rosji.
Tego wszystkiego Niemcy publicznie nie mówią. Bo to by było bardzo niepolityczne. Żadnemu politykowi nie wolno tego powiedzieć, bo takie słowa podważyłyby sojusz.
To nie jest dla Niemców argument, by Ukrainie nie dawać leopardów i zwiększać ryzyko rosyjskiego zwycięstwa. Ale jest to argument, by przodem puszczać tych, którym Niemcy mają powody ufać w ograniczonym stopniu.