Czarnek nie będzie temperował młodych
Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, wycofuje się z pomysłu obowiązkowego wyboru między lekcjami religii i etyki.
Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w roku szkolnym 2021/2022 na zajęcia z religii we wszystkich typach szkół uczęszczało 82 proc. uczniów (spadek o 3,3 punktu procentowego w porównaniu z poprzednim rokiem). W liceach frekwencja jest jeszcze niższa – 63,2 proc. Według badania CBOS w 2022 roku na religię uczęszcza już tylko 54 proc. uczniów szkół średnich.
Ucieczka z katechezy
Z roku na rok w szkolnych zajęciach religii uczestniczy coraz mniej uczniów. Odpływ z katechezy nasilił się zwłaszcza po zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego jesienią 2020 roku i związanym z tym Strajkiem Kobiet, a także po ujawnianiu kolejnych przypadków pedofilii w Kościele.
Biskupi przekonują jednak, że uczniowie rezygnują z religii, bo mogą w ten sposób zyskać dwie godziny wolnego w tygodniu. Arcybiskup Wiktor Skworc, metropolita katowicki, jako jeden z pierwszych apelował do MEiN o wprowadzenie obowiązku udziału w zajęciach z religii lub etyki (przedmioty są teraz nieobowiązkowe).
Minister Czarnek zgodził się z tym apelem. Nie ukrywał, że pomysł ma służyć m.in. utemperowaniu młodych ludzi, którzy zaangażowali się w protesty przeciw zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. – Nauka albo religii, albo etyki będzie obligatoryjna, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości – podkreślał Czarnek w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. Z powodu braku nauczycieli etyki zmianę odłożył jednak do września 2023 roku.
Religia lub etyka miały stać się obowiązkowe dla uczniów klas czwartych podstawówek i pierwszych klas szkół ponadpodstawowych. W następnych latach obowiązek miał być stopniowo rozszerzany na kolejne klasy, by we wrześniu 2027 objąć wszystkich uczniów.
Chodzi nie o wojnę, lecz o pieniądze
Do tego czasu minister Czarnek spodziewał się, że będzie mieć już wystarczającą liczbę nauczycieli etyki, szkolenie których powierzył uczelniom katolickim i wydziałom teologicznym, dając im pieniądze na stosowne studia podyplomowe.
Ale im bliżej przyszłego roku szkolnego, tym plany ministra stawały się coraz mniej konkretne. Już w grudniu 2022 roku Radosław Brzózka, pełnomocnik ministra do spraw strategii edukacyjnej, sugerował, że decyzja zostanie przesunięta z powodu wojny w Ukrainie.
24 stycznia wypowiedział się sam Czarnek. – Wybór między etyką a religią może być obligatoryjny. (…) Jednak to pomysł na następną kadencję – powiedział Onetowi, ostatecznie odżegnując się od terminu wrześniowego.
Odwrotny skutek
Nauczyciele mówią, że chodzi nie o wojnę, lecz o pieniądze. Pensje katechetów kosztują około 1,5 mld zł rocznie. Gdyby dołożyć do tego pensje etyków, wydatki wzrosłyby znacząco. Tymczasem w projektach budżetu na 2023 rok nie uwzględniono tego wzrostu.
Poza tym wprowadzenie obowiązkowego wyboru, który miał służyć zwiększeniu frekwencji na lekcjach religii, mogłoby przynieść odwrotny skutek. Gdyby szkoły musiały obowiązkowo organizować lekcje etyki, dostęp do nich byłby łatwiejszy. Na etykę mogłyby się przenieść np. osoby, które na religię chodzą tylko po to, żeby mieć dodatkową ocenę podnoszącą im średnią. Albo takie, które nie chcą wyróżniać się z grupy i siedzieć same w świetlicy.
Nowe przepisy mogłyby też rodzić dodatkowe problemy – rodzice mogliby bowiem wnioskować w szkołach o zorganizowanie dla dzieci zajęć z rzadko spotykanych w Polsce wyznań, np. buddyzmu diamentowej drogi albo hinduizmu.