Piramidalna onkosieć
W zaledwie dobę Sejm zakończył prace nad ustawą o Krajowej Sieci Onkologicznej. Zamiast dyskusji posłowie PiS oglądali filmiki i poganiali opozycję, by nie przedłużała posiedzenia, bo na KSO czekają chorzy na raka. Nie dopuszczono do głosu żadnej krytyczn
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia KSO pomoże chorym, bo każdy będzie miał koordynatora leczenia, który zajmie się ustalaniem mu terminów badań i leczenia. Koordynatorów we wszystkich szpitalach można jednak wprowadzić bez ustawy o sieci. Tymczasem pod tym właśnie pretekstem stworzona zostanie „piramidalna hierarchia” szpitali leczących chorych na raka.
Na dole piramidy będą SOLO I, czyli Specjalistyczne Ośrodki Leczenia Onkologicznego poziomu I. To ośrodki, które mają tylko chirurgię onkologiczną, tylko radioterapię albo tylko chemioterapię. SOLO II muszą mieć dwa zakresy leczenia, a SOLO III – wszystkie trzy. Ale warunków do spełnienia jest znacznie więcej. I tak SOLO II musi mieć co najmniej 600 operacji onkologicznych, a SOLO III co najmniej tysiąc. Są też warunki dotyczące licznych zarejestrowanych w strukturze szpitala komórek (muszą mieć odpowiednie kody w rejestrach) oraz warunki dotyczące wyposażenia. Nie ma natomiast żadnych warunków co do rezultatów leczenia.
Ustrój lenny
Piramida polegać ma na tym, że ośrodki wyżej w hierarchii będą dyktować ośrodkom niżej, jak mają leczyć swoich chorych. Nad wszystkimi będzie czuwać w każdym województwie WOM, czyli wojewódzki ośrodek monitorujący, a nad nimi jeszcze KOM, czyli krajowy ośrodek monitorujący. Tę funkcję będzie pełnić Instytut Onkologii w Warszawie. Do zadań KOM będzie należało opracowanie i aktualizowanie standardów i „wytycznych postępowania diagnostyczno-leczniczego” oraz analizowanie, jak są one spełniane w ośrodkach niższego rzędu.
Za leczenie w sieci NFZ będzie wypłacać dodatkowe pieniądze – im szpital wyżej w hierarchii, tym więcej ich otrzyma za każdego leczonego pacjenta. Poza KSO leczenie raka w ogóle nie będzie możliwe.
– Wygląda na to, że struktura sieci ma służyć utrwaleniu, a nawet pogłębieniu feudalnych relacji. Ośrodki wyższego rzędu będą sprawowały totalną kontrolę nad placówkami niższego rzędu. To z pewnością wzbudzi zachwyt tych pierwszych i stłumi w zalążku krytykę ze strony tych drugich. Na pewno jednak chorzy na tym nie skorzystają. Przeciwnie, feudalne relacje mogą zablokować rozwój onkologii na wiele lat, bo od ośrodków wyższego rzędu będzie zależało, czy szpital niższego rzędu może rozwijać u siebie leczenie nowotworów – komentuje zapisy ustawy Andrzej Sośnierz, poseł koła Polskie Sprawy i były szef NFZ.
Głównym pomysłodawcą KSO jest prof. Adam Maciejczyk, szef Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu i Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. Od czterech lat to właśnie na Dolnym Śląsku, a także w woj. świętokrzyskim odbywał się pilotaż sieci. Pierwszy raport z pilotażu miał się ukazać po 18 miesiącach od jego rozpoczęcia. Miał go opracować NFZ. Raport miał pokazać, jak sieć wpłynęła na przebieg leczenia chorych na raka, czy coś poprawiła. NFZ nie opublikował jednak żadnego raportu.
Nie było żadnej dyskusji. Usłyszeliśmy, że na ustawę o KSO czekają pacjenci, a nikt z nami nie rozmawiał na temat naszych oczekiwań
DOROTA KORYCIŃSKA prezes Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej
Raport po fakcie
Prof. Maciejczyk twierdzi, że opracował swój raport i przesłał go ministerstwu oraz że tylko resort może go ujawnić. Zapewnia jednak, że wyniki wskazują na korzyści z pilotażu. Opracowanie raportu z pilotażu minister zlecił komitetowi sterującemu ds. KSO. Ministerstwo odmawia jego udostępnienia. Protokół ostatniego posiedzenia komitetu wskazuje jednak na to, że raport jest ukrywany w obawie przed kompromitacją. Na posiedzeniu padło bowiem wprost, że dane ze szpitali uczestniczących w pilotażu są fragmentaryczne i niespójne. „Nie jesteśmy w stanie tego ani porównać, ani wyciągnąć wniosków” – czytamy w protokole.
Ministerstwo Zdrowia raz twierdzi, że raport z pilotażu KSO to wewnętrzny dokument, innym razem, że zostanie opublikowany po zakończeniu pilotażu. Ten ma się jednak zakończyć 31 marca, a następnego dnia Krajowa Sieć Onkologiczna ma zacząć działać w całym kraju. Dyskusja o tym, że pilotaż sieci wskazuje, że przyniosła ona korzyści chorym, nie będzie więc miała już sensu, bo sieć i tak już wszędzie będzie.
Środa pokazała jednak, że minister zdrowia Adam Niedzielski w ogóle żadnej dyskusji o KSO nie chce. Na jego życzenie posłowie przegłosowali, by ustawę, której projekt liczy prawie pół tysiąca stron, przyjąć w trybie przyspieszonym, a więc z ograniczoną liczbą posłów mogących przemawiać na forum Sejmu i bez dyskusji w komisji zdrowia.
Najpierw wystąpił Niedzielski. Powiedział, że ustawa „zmieni fundamentalnie model opieki onkologicznej w Polsce”. Dziękowali mu za to posłowie PiS. Posłowie opozycji domagali się ujawnienia raportu z pilotażu. – Ponieważ widzę, że ten poziom ekscytacji po państwa stronie jest troszeczkę nadmiarowy, mówiąc oględnie, to tutaj zdecydowaliśmy się z panem ministrem Kraską, że na posiedzeniu komisji, które będzie jeszcze dzisiaj, zostaną przedstawione główne informacje – odpowiedział im minister.
Pacjenci bez głosu
Raport z pilotażu, który składa się z tabel z niepełnymi i niedającymi się porównać danymi, liczy według nieoficjalnych informacji ok. 700 stron. Na posiedzeniu komisji Kraska streścił go w kilku zdaniach. Posłowie opozycji upierali się, by zarządzić przerwę i dostarczyć im dokument. Przewodniczący komisji Tomasz Latos zablokował jakąkolwiek dyskusję, tłumacząc się, że szybkiego uchwalenia ustawy o KSO oczekują pacjenci.
Przegłosowano kilka poprawek wniesionych przez posłów PiS. Natomiast na propozycje poprawek ze strony opozycji część posłów PiS odpowiadała zniecierpliwiona, że „szkoda czasu”. Kiedy Latos dyktował głosowania nad kolejnymi artykułami ustawy, oglądali filmiki na telefonach. Trwało to ok. dwóch godzin.
Z uwagi na przyspieszony tryb głosu nie mogły zabrać osoby reprezentujące stronę społeczną, które wcześniej zgłosiły chęć udziału w posiedzeniu właśnie po to, by wypowiedzieć się w sprawie projektu. Słuchali obrad w zdumieniu. – Nie było żadnej dyskusji. Usłyszeliśmy, że na ustawę o KSO czekają pacjenci, a nikt z nami nie rozmawiał na temat naszych oczekiwań. Miałam wrażenie, że część posłów była średnio nimi zainteresowana, rozmawiali, śmiali się, niektórzy przeglądali dosyć głośno jakieś filmiki w telefonach. Wyszłam w szoku – mówi Dorota Korycińska, prezes Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej.
Rozpoczęte w Sejmie w środę przed godz. 13 prace nad ustawą o KSO zakończyły się już w czwartek, po upływie nieco ponad 24 godzin. Głosowanie nad przesłaniem ustawy do Senatu zaplanowano na czwartek wieczór.