Budynki mieszkalne jak z klocków? To przyszłość
– Proszę spojrzeć na Skandynawię, gdzie technologia prefabrykacji jest ogólnie przyjęta. Tam nie da się już inaczej budować, ponieważ pensje w Skandynawii są bardzo wysokie. Tradycyjna budowa ze względu na koszty robocizny byłaby za droga. Nikogo nie byłoby stać na to, aby kupić sobie mieszkanie – mówi Robert Jędrzejowski – prezes zarządu Pekabexu.
PIOTR MIĄCZYŃSKI: Był pan maklerem, później partnerem zarządzającym funduszu specjalizującego się w restrukturyzacjach Sovereign Capital. To skąd się panu wzięły te prefabrykaty?
ROBERT JĘDRZEJOWSKI:
Pekabex też był taką restrukturyzacją. Jedną z ciekawszych. Piętnaście lat temu wraz z kilkoma kolegami i inwestorem Maciejem Grabskim [znanym m.in. jako współzałożyciel i inwestor Wirtualnej Polski] po prostu przyjęliśmy przedsiębiorstwo w upadłości. Pekabex miał wtedy jedną fabrykę w Poznaniu. Pomysł był taki, żeby na jej miejscu było osiedle mieszkaniowe. Rok 2007, ceny nieruchomości szły w górę, wydawało się, że to będzie trwać zawsze. Ale nie trwało, rynek mieszkaniowy się załamał. Z perspektywy czasu oceniam, że uratowaliśmy komuś, kto bardzo chciał tam budować, skórę. Zresztą to nie było jakieś supermiejsce na deweloperkę mieszkaniową.
Owszem, to miała być szybka restrukturyzacja, sprzedaż, taki deal kapitałowy, jak wtedy robiłem. Ale w budownictwie nadeszły bardzo trudne czasy i porzuciłem pierwotny plan. Fabryka została, a ja zostałem w Pekabexie, żeby pomóc. Potem zaczął się rozwój, kolejne przejęcia, budowaliśmy tę firmę, która po 15 latach wygląda tak, jak teraz wygląda. Lider w branży budownictwa systemowego. Firma, która działa nie tylko w Polsce, ale i na wielu zagranicznych rynkach. Jesteśmy mocno obecni w Szwecji, Danii, Niemczech.
Pekabex 15 lat temu miał 40 mln obrotu. Dzisiaj ma ponad półtora miliarda. Jakiś czas temu jeden z moich pracowników chciał odejść do konkurencji. Zapytałem go: dlaczego chcesz to zrobić?
Co odpowiedział?
– Że tamta firma jest mała, dopiero się wszystko zaczyna, w Pekabexie jest już wszystko zrobione itd. Powiedziałem mu: Pekabex w skali Polski może jest i duży, ale w skali Europy jest jeszcze bardzo małym graczem. Wszystko jest przed nami. A nareszcie mamy zasoby kapitałowe i ludzi, żeby pewne pomysły realizować. Kreować trendy, a nie tylko kopiować czyjeś rozwiązania.
Mamy obecnie kilka różnych start-upów. Oferujemy prefabrykowane domy jednorodzinne dla klienta indywidualnego. Mamy joint venture z firmą Rebuild, już wybudowali nam trzy maszyny do automatyzacji produkcji. Kupiliśmy firmę FTO Fertigteilwerk Obermain z siedzibą w Marktzeuln, to Bawaria-Górna Frankonia. Co też jest samo w sobie oddzielną przygodą. W Niemczech budujemy dobrą markę dla Polski i Polaków.
Czym pana wielka płyta różni się od tej starej?
– Wszystkim. Nie zajmuję się wyrobem wielkiej płyty. Także jeśli chodzi o wielką płytę, to trzeba zapytać tych, którzy zajmują się tylko płytami.
Tak, owszem, robimy ściany. Ale domy czy szerzej, obiekty budowlane, składają się też z belek, słupów, stropów itd. A elementy ścienne są po prostu częścią naszego portfolio produktowego. Natomiast różnice między prefabrykatami z czasów socjalizmu a obecnymi są olbrzymie.
Tak, kiedyś jakość takich budów pozostawiała wiele do życzenia. Dzisiaj jakość naszych obiektów jest moim zdaniem dużo wyższa niż w technologii tradycyjnej.
Prefabrykacja to jest budowa pod dachem. A zwykła budowa jest na wietrze, śniegu, słońcu i Bóg wie, czym jeszcze. To musi pan sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie ta jakość jest łatwiejsza do uzyskania. Czy jest łatwiej upilnować i zmienić przyzwyczajenia jakościowe budowlańców w fabryce, czy na budowie? Śmiało.
Zresztą rozmowy o jakości prefabrykatów mamy już za sobą. Prowadziliśmy je kilka lat temu, zastanawiając się, czy ta technologia zostanie zaakceptowana przez klientów.
I żeby temat zamknąć raz na zawsze, wybudowaliśmy osiedle Jasielska przy Szarych Szeregów w Poznaniu. W skandynawskim stylu. Nie chcę być nieskromny, ale moim zdaniem to jest chyba najładniejsze osiedle w okolicy, a przynajmniej jedno z ładniejszych. Ludzie chcą tam mieszkać.
Tym się zresztą kierujemy.
Budowa z prefabrykatów jest tańsza?
– Jest szybsza w zależności od przypadku o jedną trzecią, a nawet o połowę. To już samo w sobie jest olbrzymią wartością. Domy jednorodzinne robimy w trzy miesiące. Potem obecność ekip budowlanych się sprowadza tylko do prac wykończeniowych.
A cena?
– Cena jest bardzo podobna, oczywiście w zależności od efektu, który jest zaplanowany.
Budujemy osiedle w Hamburgu, gdzie mieszkania są sprzedawane po 10 tys. euro, a nawet po ponad 20 tys. euro za metr.
A z drugiej strony, coraz mocniej wchodzimy w budownictwo społeczne. Robimy dla Polskiego Funduszu Rozwoju jeden projekt – 320 mieszkań przy ul. Okólnej w Toruniu, zaraz będzie chyba drugi. Rozmawiamy też z kilkoma samorządami na ten temat.
Nasza technologia jest wymarzona do taniego budownictwa społecznego. Beton jest bardzo modny, zwłaszcza w połączeniu ze stalą i drewnem. To fajnie wygląda. To jest coś, co ludzie lubią. Ale przy okazji takie połączenie jest trwałe, więc trudno je zniszczyć, a łatwo konserwować.+