Lekkoatletyka będzie transpłciowa
Władze światowej lekkoatletyki prowadzą dyskretne konsultacje zmierzające do tego, by utrzymać możliwość rywalizacji transpłciowych kobiet w kobiecych konkurencjach.
Gdyby nowe zasady zaproponowane w niejawnym na razie dokumencie zostały zatwierdzone, byłyby odwrotnością decyzji innego wielkiego olimpijskiego sportu – pływania. World Aquatics nie dopuścił do wspólnych startów, o ile proces uzgodnienia płci nie zakończył się przed okresem dojrzewania, i zasugerował stworzenie nowej kategorii open, w której mogłyby rywalizować osoby transpłciowe. Wówczas szef światowej lekkoatletyki Sebastian Coe uznał, że to wcale nie głupi pomysł. Ale sam chce wprowadzić inne zasady.
Tomasz Majewski: Gdyby to ode mnie zależało...
Nowe przepisy byłyby źródłem wielkich emocji.
– Gdyby to tylko ode mnie zależało, w ogóle nie zgodziłbym się na włączenie transpłciowych kobiet do kobiecego sportu. Kobiece konkurencje powinny być chronione. W sporcie amatorskim proszę bardzo, wszyscy mogą startować, ale sport wyczynowy to zupełnie inna bajka – mówi Tomasz Majewski, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki do spraw organizacyjnych i międzynarodowych, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.
Według projektu nowych przepisów World Athletics, przygotowanych z pomocą naukowców już w listopadzie, zawodniczki transpłciowe będą mogły startować w konkurencjach kobiecych, o ile utrzymają poziom testosteronu 2,5 nanomola w litrze osocza przez dwa lata (średnio u zdrowych kobiet to ok. 1,7 nanomola). Poprzednie przepisy mówiły o 5 nanomolach przez 12 miesięcy w konkurencjach biegowych na dystansach od 400 m do 1 mili. Bardzo je krytykowano: dlaczego limity wprowadzono tylko w tych konkurencjach, a nie np. w sprintach lub konkurencjach rzutowych, gdzie wpływ męskich cech na wynik jest olbrzymi?
Po rekomendacji MKOl, aby każdy olimpijski sport rozstrzygnął w tej sprawie sam, faktycznie federacje wzięły się do roboty. Z różnym skutkiem. Wiele związków sportowych albo całkowicie wyklucza teraz udział transpłciowych kobiet w swojej dyscyplinie, albo zawiesza go na czas analizy, która wzięłaby pod uwagę specyfikę konkurencji, albo nie widzi żadnego problemu.
O World Aquatics mowa już była, w pływaniu wprowadzono całkowity zakaz. Ale na przykład potężna, jedna z najstarszych organizacji sportowych British Rowing nie blokuje startów osób transpłciowych w wioślarstwie. A w tej dyscyplinie różnice anatomiczne i fizjologiczne między zawodniczkami a zawodnikami są bodaj największe w sporcie.
Wioślarz najbliżej psa husky
W wioślarstwie liczy się długość dźwigni, więc najlepsi zawodnicy mierzą ponad dwa metry; liczy się siła przyłożona do tych dźwigni, więc każdy olbrzym waży dobrze ponad 100 kg; liczy się wydolność, więc organizm wioślarza pod względem VO2max – cesze decydującej o wytrzymałości – jest najbliżej tego, co natura dała psom husky, rekordzistom; liczy się pojemność płuc, więc tu wioślarstwo notuje rekordy. Wśród wioślarzy zmierzono płuca zawodnika, które miały 12 litrów pojemności (u zwykłego mężczyzny to 4,5-5 litrów). W efekcie najlepszy czas na świecie męskiej czwórki bez sternika – w tej konkurencji wymagania anatomiczne i fizjologiczne są bodaj największe – na dystansie 2000 m jest aż o 37 sekund lepszy niż kobiecej (w rekordowej osadzie wiosłuje właśnie ewenement z 12-litrowymi płucami Peter Reed).
Nowe zasady, o ile zostaną zatwierdzone, rozpalą dyskusję na temat granic akceptacji w sporcie kobiecym. Sprzeciw prawdopodobnie popłynie zewsząd, w tym także ze środowisk sportowych, nieufnych, jeśli chodzi o zabezpieczenie równości szans w rywalizacji, jednej z podstawowych założeń sportu. Ale przeciw są również organizacje walczące o prawa osób trans, domagające się ich włączenia do zwykłego nurtu. Bo obok równości szans drugim fundamentalnym założeniem sportu jest powszechny dostęp do niego.
Prawdopodobnie, aby zminimalizować napięcia, projekt został rozesłany przez World Athletics do wielu federacji lekkoatletycznych z prośbą o rekomendację.
Majewski zaprzeczył, by PZLA otrzymał zbiór nowych przepisów do rekomendacji, ale jest zadowolony z dwuletniego okresu dostosowania poziomu testosteronu do 2,5 nanomola w litrze osocza. – Jego długość zniechęci tych, którzy chcą zmienić płeć, aby odnieść sukces sportowy, a co za tym idzie – także komercyjny – uważa wiceprezes PZLA. Choć taka motywacja u zawodniczek transpłciowych jest bardzo wątpliwa, argument ten często jest używany przez przeciwników włączenia ich do rywalizacji kobiet.
Kto się będzie tym zajmował? Na pewno nie antydoping
W dokumentach rozsyłanych do międzynarodowych federacji World
Athletics argumentuje, że nowe zasady „pozwoliłyby na znaczące (choć nie pełne) ograniczenie beztlenowych i tlenowych możliwości organizmu zawodniczki oraz możliwości spowodowanych zmianami w strukturze jej ciała, ale nie blokując jednocześnie udziału w sporcie kobiecym transpłciowym kobietom oraz osobom z zaburzeniami rozwoju płciowego (DSD)”.
Przyznano również, że fizyczna przewaga biologiczna utrzymuje się znacznie ponad rok od uzgodnienia płci i odpowiedniej terapii hormonalnej (stąd wydłużenie okresu oczekiwania do dwóch lat).
Ale kto i jak sprawdza, kto właściwie dokonał terapii uzgodnienia płci, czyli procesu medycznego objętego tajemnicą medyczną, jeśli sama zawodniczka nie będzie chciała tego zrobić? I to zarówno w federacjach, które dopuszczają transpłciowe kobiety do rywalizacji, jak i tych, które je wykluczają?
W znanych przypadkach sprawę ad hoc badają międzynarodowa federacja i jej komisja medyczna. – Na pewno nie agencja antydopingowa. To jest kompletnie odmienna sprawa – mówi szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) Michał Rynkowski.
Faktycznie, u sportowców transpłciowych w nowych przepisach oznaczony jest maksymalny poziom hormonu w osoczu krwi, a tego u sportowców się nie sprawdza w standardowej kontroli. Jednak pod kątem dopingu bada się nawet nastolatki na olimpiadach młodzieży. Poziom hormonów ustala się dzięki próbkom moczu, a nie krwi. Tak więc dziewczyna z wysokim poziomem testosteronu zostanie namierzona i dokładnie prześwietlona, nawet jeśli nie zgłosi uzgodnienia płci, a jej sprawa wyjaśniona, czy tego chce, czy nie.
Gdyby to ode mnie zależało, w ogóle nie zgodziłbym się na włączenie transpłciowych kobiet do kobiecego sportu
TOMASZ MAJEWSKI wiceprezes PZLA
Transpłciowa kolarka, sztangistka, pływaczka, biegaczka
Każdy z kilku najbardziej znanych przypadków otwarcie transpłciowych zawodniczek jest ciekawy, wprowadzający nieco chaosu, ale też pokazujący złożoność sprawy. Trzeba tu też pamiętać, że za każdą kobietą, którą opisujemy, stoją lata życia w nie swoim ciele.
21-letnia transpłciowa kolarka Emily Bridges nie została dopuszczona do zeszłorocznych mistrzostw Wielkiej Brytanii na torze. Podczas gdy negocjowała start z Międzynarodową Unią Kolarską (UCI), ta obniżyła maksymalny limit testosteronu i kolarka już się w nim nie mieściła (a powinna utrzymać go przez rok). Miał to być jej pierwszy start w kobiecym omnium od uzgodnienia płci w 2020 r., wcześniej startowała jako mężczyzna.
Pływaczka Lia Thomas (na zdjęciu) po trzech latach od uzgodnienia płci wygrała akademickie mistrzostwa USA, korzystając z ówczesnego przepisu o limicie 10 nanomoli przez 12 miesięcy. Wcześniej startowała jako mężczyzna. W grudniu amerykańska federacja pływacka zaostrzyła przepisy do 5 nanomoli przez 12 miesięcy. Uczelniane władze odrzuciły zmianę przepisów, dopuściły Thomas, która znów wygrywała w zawodach.
Sztangistka Laurel Hubbard była pierwszą transpłciową olimpijką. Dźwigała ciężary jako młody chłopiec, potem zarzuciła sport. Przeszła wieloletnią depresję. Po uzgodnieniu płci w 2012 r. wróciła do sportu. Ona też skorzystała z liberalniejszego przepisu (10 nanomoli przez 12 miesięcy). W Tokio spaliła trzy próby, a po igrzyskach zrezygnowała ze sportu.
Biegaczka na 400 m CeCé Telfer nie została dopuszczona do kwalifikacji reprezentacji USA do mistrzostw świata w Eugene w 2022 r. Już wtedy w lekkoatletyce obowiązywał przepis o 5 nanomolach przez rok. Cztery lata temu Telfer była pierwszą transpłciową biegaczką, która wygrała bieg na 400 m ppł. podczas akademickich mistrzostw USA, kiedy w ogóle nie było żadnych limitów. To wtedy syn prezydenta Donalda Trumpa, Donald Trump Jr., powiedział: „O, jeszcze jedna ogromna niesprawiedliwość wobec wielu młodych kobiet, które przez całe życie trenowały, aby osiągnąć doskonałość”. CeCé Telfer do 2017 r. biegała jako mężczyzna.
Donald Trump Jr. wypowiedział się na Twitterze o jeszcze jednej zawodniczce – Veronice Ivy. Wygrała tytuł mistrzyni świata mastersów (35-44 lata) w kolarstwie torowym.