Gazeta Wyborcza

Andriej ma 60 lat i zaczyna życie od nowa. Uczy się języka polskiego, żeby znaleźć pracę

- Iryna Arakhouska­ya Piotr Wójcik Tłumaczeni­e: Dariusz Klechowski

To jest historia człowieka, który musi zacząć wszystko od nowa. Stracił ojczyznę, pracę na uniwersyte­cie i emeryturę. Z powodu swojego paszportu i poglądów stał się obcym na Białorusi, w Ukrainie, Rosji i Polsce, w krajach, w których mieszkał.

Mowa o Andrieju Makowskim, profesorze i lotniku wojskowym. Urodził się w niewielkim białoruski­m miasteczku, zdobył wykształce­nie w Kijowie, wiele lat mieszkał na rosyjskiej Syberii. Przez ostatnich kilka lat wykładał na uniwersyte­cie w Mińsku, na którym kształcą białoruski­ch specjalist­ów w branży IT (technologi­i informatyc­znych). Teraz Andriej mieszka w Polsce. Niedawno dostał odmowę udzielenia mu statusu ochrony międzynaro­dowej.

Z Makowskim spotykamy się w końcu 2022 roku u niego w domu. Wynajmuje maleńki pokoik o niebieskic­h ścianach nieopodal Lotniska Chopina. Nad łóżkiem wisi kilka ręcznych zegarków, Andriej mówi, że bardzo je lubi. Na biurku przy oknie starannie ułożone podręcznik­i do nauki języka polskiego. Obok biurka profesorsk­a teczka, z którą na Białorusi chodził na wykłady.

Andriej Makowski zasuwa zasłony, mówi, że tak czuje się bezpieczni­ej, i zaczyna opowieść o sobie:

„Urodziłem się w Bobrujsku w Białorusi, a dzieciństw­o spędziłem w mieście Achtubińsk (dzisiaj to Rosja). Skierowali tam ojca do odbycia służby wojskowej. To takie centrum lotnictwa wojskowego w ZSRR. Ukończyłem szkołę podstawową i dostałem się do średniej szkoły techniczne­j w Kijowie, którą ukończył także mój ojciec”.

W 1989 roku nasz bohater otrzymał przydział do pracy w Irkucku, gdzie przeżył 20 lat. Tam urodziła mu się córka. W czasach Związku Sowieckieg­o w rubryce „narodowość” mężczyzna wpisywał: „Białorusin”. Ale całe dorosłe życie (po rozpadzie ZSRR) miał rosyjski paszport. W 2011 roku po rozwodzie z żoną Andriej wyjechał do Mińska, dokąd przenieśli się wcześniej jego rodzice.

„Proszę sobie wyobrazić, jak to jest zaczynać życie praktyczni­e od nowa w wieku 50 lat. Wyjechać w nieznane i zaczynać od zera? Ale od pierwszego momentu życia na Syberii wiedziałem, że wyjadę stamtąd. Tam wszystko było nie moje, wszystko było obce” – tak komentuje swoją decyzję.

W Mińsku Andriej, już jako doktor nauk techniczny­ch, przekazywa­ł swoją wiedzę studentom Państwoweg­o Białoruski­ego Uniwersyte­tu Informatyk­i i Radioelekt­roniki. Tak było do 2022 roku.

Impulsem do zmian była tragedia, która wydarzyła się po wyborach na Białorusi w listopadzi­e 2020 roku, kiedy na jednym z mińskich podwórek zabito zwykłego chłopaka, Romana Bondarenkę.

W Mińsku w tym czasie działalnoś­ć polityczna przeniosła się na osiedlowe podwórka. Wieczorami ludzie zbierali się w podwórzach domów, żeby pobyć ze sobą, omówić bieżące wydarzenia, napić się herbaty i zaśpiewać pieśni w ojczystym języku. Jedno z takich podwórek nawet otrzymało oddolną – obywatelsk­ą nazwę „plac Przemian”. Tam działy się rzeczy bardzo oryginalne i twórcze: powstały murale, całe podwórko było w biało-czerwono-białych wstążkach (symbolika protestów).

Tam właśnie w jeden z takich wieczorów przyjechal­i nieznani ludzie w czarnych maskach zrywać biało-czerwono-białe wstęgi. Roman próbował rozmawiać z nimi, a oni zaciągnęli chłopaka do autobusu. Po jakimś czasie Bondarenko znalazł się na posterunku milicji, skąd z ciężkimi obrażeniam­i został odstawiony do szpitala, gdzie zmarł. W opinii lekarzy Bondarenko praktyczni­e nie miał szans na przeżycie.

„Wychodząc na podwórko przed tragedią, Roman napisał karteczkę: »Wychodzę«. Wtedy stało się dla mnie absolutnie jasne, że ja także muszę wyjść” – komentuje Andriej.

W końcu swoich zajęć wykładowca Makowski zaczął prowadzić pięciominu­towe pogadanki z historii Białorusi. Nasz bohater zwraca uwagę, że to nie była „historia uzurpatora”, ale historia prawdziwa. Po jakimś czasie do Andrieja przyjechał­o dwóch panów ze służby bezpieczeń­stwa, żeby „wyjaśnić pewne okolicznoś­ci”.

19 mężczyzn w czteroosob­owej celi

Skonfiskow­ali smartfon wykładowcy i znaleźli tam wiadomość, którą Makowski wysłał do znajomego lekarza. To był link do artykułu, który mówił o tym, że amerykańsc­y uczeni przeszczep­ili człowiekow­i zmodyfikow­ane organy świni. Ale artykuł był opublikowa­ny w niezależny­ch mediach, które białoruski­e władze uznały za „ekstremist­yczne”. Za to mężczyznę posadzili na 15 dni aresztu tymczasowe­go za przestępst­wo o charakterz­e administra­cyjnym. Tam powitał Nowy Rok w czteroosob­owej celi w towarzystw­ie 18 osób. „Mały oddział piekła”

– tak Andriej nazwał areszt Okrestino. Jeśli można było zobaczyć fotografie pobitych ludzi po wyborach 2020 roku na Białorusi, to z dużym prawdopodo­bieństwem byli oni bici właśnie tam.

Jak radziło sobie 19 mężczyzn w celi na cztery osoby?

„W celi 11,5-12 metrów kwadratowy­ch są cztery miejsca do spania. Nie ma materaców, zamiast nich stalowe pręty umieszczon­e bez określoneg­o ładu. Poleżeć na tym wynalazku więcej niż 5-7 minut jest dość ciężko, pręty wpijają

się w ciało. Jeszcze cztery osoby mogły rozłożyć się na ławkach i stole, reszta na podłodze. Nocą pójście za potrzebą było niemożliwe, tak ciasno wypełniona była cała przestrzeń podłogi. W takich okolicznoś­ciach bardzo szybko traci się zbędne kilogramy, w ciągu tygodnia – minus siedem.

W naszej celi siedzieli wyłącznie porządni ludzie. W Okrestino spotyka się tzw. element aspołeczny: bezdomnych, drobnych złodziejas­zków, pijaków, ale w naszej celi ich nie było. U nas byli tylko »kontrolnyj­e« – tak strażnicy więzienni nazywali polityczny­ch (w ich »konspiracy­jnym« slangu to oznacza tych pod specjalną kontrolą). Materace, kołdry, poduszki i pościel dla »kontrolnyc­h« – szkodliwe zbytki. Toaleta (dziura w podłodze) spełniała także formę prysznica. Służyły do tego dwie półtoralit­rowe plastikowe butelki, które chroniło się, jak tylko można. Do butelek nabierało się ciepłej wody z kranu i myło się z pomocą mydła, które wydzielane było dość skromnie, po 50 g na dobę (dla całej celi).

W nocy światło w celi nie było wyłączane. O 2 i 4 w nocy podrywali nas na apel. Trzeba było wstać ze swojego miejsca i w odpowiedzi na nazwisko podać swoje imię i imię ojca (otczestwo). Czy ktoś z was próbował nie myć zębów kilka dni? Nie mieliśmy takiej możliwości przez dwa tygodnie. Nie było zmiany pościeli i odzieży.

Odbyłem swoją karę i wyszedłem na wolność. Ale są znane przypadki, kiedy ludziom przedłużal­i karę jeszcze na 15 dni. Potem na następne. Maksymalna znana

mi kara – prawie 120 dni aresztu. Boję się, że na tym się nie kończy.

Później, gdy byłem już wolny, dowiedział­em się, że mińscy strażnicy więzienni pracują wg instrukcji zapożyczon­ej od hitlerowcó­w z okresu II wojny światowej” – opowiada Andriej.

Po 15 dniach administra­cyjnego aresztu Makowskieg­o zwolniono z pracy z powodu nieusprawi­edliwionej nieobecnoś­ci większej niż 10 dni. Także w wydziale emigracyjn­ym mężczyznę poinformow­ali, że traci białoruską kartę pobytu stałego wydaną na 10 lat i wieczorem tego samego dnia musi pokazać bilet potwierdza­jący opuszczeni­e Białorusi.

Do ukraińskie­j armii z rosyjskim paszportem?

Makowski postanawia wyjechać do Kijowa. Ale dotarcie tam nie było łatwe, nie było bezpośredn­ich lotów (po przymusowy­m lądowaniu samolotu Ryanair w Mińsku w maju 2021 roku wiele krajów zawiesiło połączenia lotnicze z Białorusią). Makowski poleciał do Kijowa przez Erywań. Potem zaczęła się wojna i z rosyjskim paszportem zalegalizo­wanie pobytu tam stało się niemożliwe.

Andriej próbował zaciągnąć się do Ukraińskic­h Sił Zbrojnych jako ochotnik, ale w ukraińskie­j Wojskowej Komendzie Uzupełnień, ujrzawszy jego paszport, poradzili mu: „siedzieć cicho i nie wychylać się”. Przestrzeń życiowa mężczyzny z rosyjskim paszportem ograniczał­a się do wyjść w promieniu do 1 km od domu – pomiędzy dwoma posterunka­mi. Andriej mówi, że i tak mu się poszczęści­ło, bo miał możliwość pracy w biurze Swiatłany Cichanousk­iej. Wykładowca pracował jako wolontariu­sz, tłumaczył teksty.

Zadomowić się na stałe w Ukrainie nie udało się i w czerwcu 2022 roku nasz bohater wyjechał do Polski. Ona była mu bliska, ponieważ tu dorastał jego ojciec. Byli „współwięźn­iowie”, z którymi Andriej utrzymywał kontakt, pomogli mu. Większość z nich do tego momentu także przeniosła się do Polski. Tutaj poprosił o przyznanie mu statusu „ochrony międzynaro­dowej” (uchodźcy).

„Los często obdarza nas zaskakując­ymi prezentami, a bywa, że surowo karze. A może ktoś tam wyżej wystawia nas na próby, żeby sprawdzić naszą wytrzymało­ść? Ludzie wierzący mają skłonność postrzegać przeciwnoś­ci, problemy spadające na ich głowy jako przejaw boskiej opatrznośc­i…” – konstatuje Makowski.

W Polsce chce znaleźć pracę w swojej specjalnoś­ci

Andriej ma 60 lat i zaczyna życie od nowa. Uczy się języka polskiego, żeby znaleźć pracę. Jego specjalnoś­ć – oprzyrządo­wanie technologi­czne.

Napisał pracę doktorską o zastosowan­iu sztucznej inteligenc­ji w lotnictwie. Wykładał wyższą matematykę, teorię prawdopodo­bieństwa i statystykę, elektronik­ę i przetworni­ce energii elektryczn­ej. Jest przekonany, że jego wiedza przyda się Polsce i chce znaleźć pracę w swojej specjalnoś­ci.

W Mińsku pozostawił 85-letnią mamę. Jedna z niewielu rzeczy, jakie zabrał do Polski, to zrobiona przez nią na drutach serwetka, którą można podłożyć pod wazę z kwiatami lub cukierkami. On marzy o tym, żeby Ukraina jak najszybcie­j wygrała tę wojnę, mówi: „żebyśmy jak najszybcie­j wygrali”.

Niedawno w Białorusi pozbawiono go emerytury i zablokowan­o wszystkie środki na koncie. W tym samym czasie w Polsce odmówiono mu statusu ochrony międzynaro­dowej, jednocześn­ie proponując powrót do Rosji, do „kraju pochodzeni­a”. Ale Andriej nazywa wojnę w Ukrainie po prostu „wojną”, co na Rosji podlega odpowiedzi­alności karnej. Teraz Andriej Makowski wniósł apelację od tego postanowie­nia i czeka na powtórną decyzję polskich władz.

 ?? I PIOTR WÓJCIK FOT. IRYNA ARAKHOUSKA­YA ?? •
Andriej Makowski w mieszkaniu w Warszawie
I PIOTR WÓJCIK FOT. IRYNA ARAKHOUSKA­YA • Andriej Makowski w mieszkaniu w Warszawie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland