Uczynić czas bronią Ukrainy
Zachodnia broń była kluczowa w odparciu pierwszej fali rosyjskiej inwazji, a potem w rozpoczęciu kontrnatarcia. Jednak zdaniem amerykańskich ekspertów wahania koalicji pozbawiły Ukraińców szansy na szybsze wyzwalanie terytorium.
– Szybkość dostaw była i będzie jednym z kluczowych czynników w tej wojnie – ocenił w odezwie z niedzielnego wieczora prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Dziękował krajom Zachodu – m.in. USA, Niemcom i Polsce – za, jak sam powiedział, znaczące deklaracje z zeszłego tygodnia. Dotyczyły one czołgów: Niemcy po miesiącach apeli Kijowa zgodzili się wreszcie przekazać swoje leopardy 2, a Amerykanie abramsy, co odblokowało leżące na stole deklaracje także innych krajów.
Tyle że przygotowania do wysłania czołgów na front, od szkoleń ukraińskich załóg i mechaników po same dostawy, zajmą miesiące.
Zełenski ponagla: – Rosja ma nadzieję przeciągać wojnę, wyczerpać nasze siły. Musimy więc uczynić czas naszą bronią, przyspieszyć działania, dostawy i otwarcie nowych, niezbędnych opcji uzbrojenia dla Ukrainy.
Po zaklepaniu czołgów Ukraińcy liczą na samoloty F-16, a także pociski dalekiego zasięgu. Tymczasem na Zachodzie znów zaczyna się dobrze znana debata: kanclerz Niemiec zadeklarował w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Tagesspiegel”, że dostarczenie samolotów jest wykluczone.
Gotowanie Putina
Zachód systematycznie przesuwa granice swojego wsparcia. Dostarczane na początku wojny pociski przeciwpancerne Javelin i przeciwlotnicze Stinger pomogły ukraińskiej armii odeprzeć atak Rosji na Kijów. Rolę tych pierwszych uwiecznił w popkulturze wizerunek na koszulkach i w memach Matki Boskiej trzymającej „świętego Javelina”. Wkrótce przyszła kolej na tureckie bayraktary, opiewane z kolei w piosenkach.
Dostawy bardziej zaawansowanego uzbrojenia: artylerii 155 mm w kwietniu i systemów wyrzutni HIMARS w czerwcu, ułatwiły Ukraińcom przejęcie inicjatywy i rozpoczęcie efektownych kontrofensyw na Charkowszczyźnie i Chersońszczyźnie. Z kolei wzmocnienie obrony powietrznej w listopadzie pomogło bronić się przed rosyjskimi bombardowaniami ukraińskich miast i kluczowej infrastruktury.
Każdy z kolejnych kroków Zachodu był poprzedzony naradami, dyplomacją, przeciąganiem liny. Z jednej strony – z uwagi na Rosję. Stopniowe zwiększanie pomocy przypominało gotowanie żaby. Chodziło o to, żeby Władimir Putin nie wyskoczył nagle z garnka i nie spróbował jakiejś desperackiej eskalacji. Obawiano się np., że użyje w Ukrainie taktycznej broni jądrowej. Z drugiej strony ostrożność była (i jest) demonstrowana także na użytek krajowej opinii publicznej – w krajach, w których jest ona podzielona, np. w Niemczech.
Jednak zdaniem ekspertów z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) zwlekanie z dostawami zaawansowanego uzbrojenia „ograniczyło zdolność Ukrainy do wykorzystania okazji do [jeszcze] większych operacji kontrofensywnych, stworzonych przez błędy i porażki operacji rosyjskiej armii”.
„Broń i dostawy są zawsze kluczowe dla planowania i przeprowadzania skutecznych kampanii”, tłumaczy ISW w swoim niedzielnym raporcie.
„Zachodnie dyskusje o »pacie« i trudności czy niezdolności Ukrainy do odzyskania znacznej części terenów, które w 2022 r. zajęła Rosja, niedostatecznie biorą pod uwagę to, jak zachodnia zwłoka w zapewnianiu niezbędnego sprzętu wojskowego zwiększyła te problemy”, twierdzi ISW.
Liana Fix, ekspertka innego amerykańskiego think tanku Council on Foreign Relations, mówiła niedawno podczas publicznej dyskusji, jakim błędem było zakładanie, że linia frontu w Ukrainie ulegnie zamrożeniu. Spodziewano się, że jak podczas pierwszej wojny światowej walczące strony utkną na długi czas w okopach. Tymczasem Ukraińcy
przeprowadzali kontrofensywy tak długo, jak pozwalały im na to zasoby.
– Błędem linearnego myślenia byłoby zakładać, że wojna będzie tak przebiegać tylko dlatego, że mamy teraz jeden czy dwa powolniejsze miesiące – zastrzegła Fix.
Kosztowna zwłoka
Zdaniem ISW Zachód powinien był podjąć decyzje o dostawach zaawansowanego zachodniego sprzętu – w tym czołgów, artylerii dalekiego zasięgu i samolotów – już w czerwcu 2022 r., gdy stało się jasne, że wyczerpują się zapasy postsowieckiego uzbrojenia w krajach byłego bloku wschodniego. W takim przypadku Ukraińcy mogliby posłać czołgi na front już pod koniec roku.
„Opóźnienia mogły pozbawić Ukrainę okna do przeprowadzenia kontrofensywy tej zimy”, wyrokują eksperci.
Tymczasem Ukraińcy dopiero zaczynają szkolenia na brytyjskich challengerach. Minister obrony Niemiec Boris Pistorius powiedział, że leopardy mogą się znaleźć w Ukrainie za blisko trzy miesiące. Abramsy to jeszcze odleglejsza perspektywa, z uwagi na ich skomplikowaną obsługę i utrzymanie.
– Potrzebnych jest wiele różnych działań, chodzi nie tylko o same czołgi. Musimy dostarczyć sprzęt wsparcia, szkolenia, amunicję, paliwo, cały pakiet, tak jak w przypadku innych partnerów wykorzystujących abramsy – tłumaczył na zeszłotygodniowym briefingu Douglas Bush, asystent sekretarza armii USA odpowiedzialny za zaopatrzenie.
Kontrofensywa dopiero na lato?
ISW ostrzega, że rosyjskie wojsko wykorzystuje obecny okres do wzmocnienia swoich linii obronnych i przygotowania potencjalnej własnej ofensywy.
Potwierdzają to doniesienia brytyjskiego ministerstwa obrony. W poniedziałkowym raporcie wywiadowczym resort zaznacza, że rosyjskie władze nie zamknęły sobie drzwi do kolejnej „częściowej mobilizacji”. Przytacza też doniesienia o kirgiskich pracownikach z podwójnym paszportem, których rosyjscy pogranicznicy nie wypuścili z kraju, tłumacząc, że ich nazwiska są na listach mobilizacyjnych.
„Zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy będą jednak musieli brać pod uwagę wiosenny, błotnisty sezon w marcu i kwietniu, który utrudni – jeśli nie uniemożliwi – szybkie, zmechanizowane kontrofensywy. Być może Ukraina będzie musiała poczekać do późnej wiosny lub wczesnego lata ze wznowieniem wysiłków na dużą skalę, by wyzwolić strategicznie ważne terytoria. Do tego czasu możliwe są pewne postępy trwających rosyjskich natarć”, przewidują eksperci ISW, przypominając o zaciekłych walkach o Bachmut.
Nie zmienia to zasadniczej oceny ISW, że „z obecnym i obiecanym poziomem zachodniego wsparcia Ukraina może być w stanie oswobodzić kluczowe tereny” w dłuższej perspektywie.
Przygotowania do wysłania czołgów na front – od szkoleń ukraińskich załóg i mechaników po same dostawy – zajmą miesiące