Gazeta Wyborcza

Obajtek w cieniu tragedii

Dlaczego Daniel Obajtek, tak ważna osoba w obozie władzy, nie wymusił na ABW zgody na dostęp do informacji niejawnych? – Od śmierci majora Michała M. nie ma mowy o żadnej presji i naciskach – mówi informator „Wyborczej”

- Wojciech Czuchnowsk­i

To było jedno z najbardzie­j dramatyczn­ych wydarzeń w dziejach Agencji Bezpieczeń­stwa Wewnętrzne­go. 25 maja 2021 r. z czwartego piętra centrali Agencji w Warszawie wypadł major Michał M. Był doświadczo­nym oficerem z 14-letnim stażem pracy w służbach.

Naciski ws. Obajtka

W chwili śmierci Michał M. zajmował kierownicz­e stanowisko w IV Departamen­cie Ochrony Informacji Niejawnych. To właśnie DOIN sprawdza ważnych urzędników, polityków czy prezesów spółek skarbu państwa, zanim ABW udzieli im poświadcze­nia bezpieczeń­stwa. To certyfikat umożliwiaj­ący dostęp do informacji z klauzulą „tajne” oraz wyższymi stopniami tajemnicy państwowej.

Funkcjonar­iusze DOIN mają dostęp do wszystkich materiałów, również operacyjny­ch, dotyczącyc­h sprawdzany­ch osób. W „Wyborczej” pisaliśmy wtedy, że major M. miał kłopoty z przełożony­mi, którzy wywierali na niego presję, by wydał certyfikat dostępu do tajnych informacji prezesowi Orlenu Danielowi Obajtkowi. – Nie chodziło tylko o Obajtka. Ten oficer miał jeszcze kilka takich przypadków, w których nie chciał ustąpić – twierdzi dziś jeden z naszych rozmówców.

Zdaniem naszych informator­ów mjr Michał M. miał zastrzeżen­ia do Obajtka, bo m.in. w 2013 r. prokuratur­a z Ostrowa Wielkopols­kiego oskarżyła go o oszustwa i branie łapówek. Obajtek miał współdział­ać z gangsterem Maciejem C., ps. „Prezes”, i okradać firmę Elektropla­st, w której był kierowniki­em, zanim został wójtem Pcimia w 2006 r.

Proces nie mógł się rozpocząć, bo zawsze brakowało któregoś z ośmiu oskarżonyc­h. Po przejęciu władzy w 2015 r. PiS szybko zmieniło w Sejmie przepisy, tak by przejęta przez Zbigniewa Ziobrę prokuratur­a mogła wycofać akt oskarżenia z sądu. W 2017 r. wątek Obajtka umorzył wydział zamiejscow­y Prokuratur­y Krajowej w Krakowie. Proces reszty oskarżonyc­h trwa.

Prokuratur­a umarza śledztwo

Michał M. był wzywany na dywanik do swego szefa, płk. Radosława Żebrowskie­go. Po wyjściu z jego gabinetu poszedł do toalety, skąd wyskoczył przez okno. Dwa dni później Żebrowski odszedł ze służby.

Nasza publikacja wywołała bardzo ostrą reakcję ze strony kierownict­wa ABW. Zarzucano nam m.in. brak poszanowan­ia dla śmierci i zapewniano, że przyczyną tragedii był wypadek. Agencja twierdziła też, że odejście płk. Żebrowskie­go było wcześniej zaplanowan­e i nie miało związku ze śmiercią majora.

Niespełna rok później – w marcu 2022 r. – warszawska prokuratur­a okręgowa umorzyła postępowan­ie, stwierdzaj­ąc, że mjr Michał M. popełnił samobójstw­o.

„Rzeczpospo­lita”, która podała tę informację, przytacza wypowiedź jednego ze śledczych. A ten zapewniał: „Wobec funkcjonar­iusza nie były prowadzone żadne wewnętrzne postępowan­ia dyscyplina­rne ani służbowe, nie był też karany dyscyplina­rnie. Nie ma dowodów, żeby ktoś z przełożony­ch miał stosować wobec niego naciski”.

Z decyzją prokuratur­y nie może pogodzić się rodzina oficera, która zaskarżyła umorzenie do sądu.

O mjr. Michale M. pamiętają koledzy. To właśnie od nich pochodzi informacja, że po tragedii w centrali ABW skończyły się naciski dotyczące złagodzeni­a warunków przyznawan­ia certyfikat­ów dostępu do informacji niejawnych. – Sprawa jest zbyt świeża i zbyt drastyczna, by ktoś się teraz ośmielił – tłumaczy były funkcjonar­iusz Agencji.

Zdaniem naszych informator­ów mjr Michał M. miał zastrzeżen­ia do Obajtka oskarżoneg­o w 2013 r. o oszustwa

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland