Umarli Matysiakowie, niech żyją Orleniakowie!
Kontrolowane przez obóz władzy redakcje w większości przemilczały finał WOŚP. Tak oto w mediach III RP powrócił PRL. Czy europejskie prawo zmieni ten stan rzeczy?
Media mają przedstawiać fakty, a niedziela styczniowa WOŚP jest w Polsce faktem od ponad 30 lat. Mimo tego w „Wiadomościach” TVP ta ogólnopolska społeczna, szlachetna zbiórka na rzecz ochrony zdrowia zajęła 29 stycznia zaledwie 13 sekund, a serwis i.pl należący do Polska (Orlen) Press, wydawcy 20 regionalnych gazet, nie poświęcił jej ani słowa. Poniedziałkowe wydania tych gazet w większości przemilczały finał WOŚP. Tak oto w mediach III RP powrócił PRL, w którym najbardziej znana robotnicza rodzina Matysiaków w niedzielę nie chodziła do kościoła. A jeśli chodziła, to Polskie Radio o tym nie wspominało.
W roku 2023 projekt unijnego prawa dla usług medialnych (EMFA),
o którym w polskich mediach niestety też jest cicho, stwierdza: „Po uzgodnieniu ogólnej linii redakcyjnej przez właścicieli i redaktorów dostawcy usług medialnych powinni przyjąć proporcjonalne środki w celu zagwarantowania swobody redaktorów w podejmowaniu indywidualnych decyzji w toku ich działalności zawodowej”.
Po przełożeniu z europejskiego na nasze oznacza to, że po przyjęciu tego prawa nikt z centrali Orlen Press nie mógłby zakazać redakcjom i redaktorom gazet regionalnych informowania o zbiórce Owsiaka. Tak, wiemy, że podobne prawo już mamy, bo art. 21 ustawy o radiofonii i telewizji stanowi, że media publiczne cechują się „pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością”, a jakie są TVP i Polskie Radio – każdy widzi. Wiemy też, że nadzorcy nie zawsze muszą wydawać redaktorom polecenia czy zakazy – często wystarczy, że obsadzą stanowiska naczelnych swoimi zaufanymi ludźmi. Niemniej nowe europejskie prawo dałoby możliwość odwołania się wyżej niż do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a w przypadku mediów drukowanych – gdziekolwiek, bo obecnie żadnej instancji odwoławczej nie ma.
Europejski projekt tak wyjaśnia potrzebę ochrony wolności słowa na szczeblu unijnym: „Cel polegający na ochronie redaktorów przed nadmierną ingerencją w ich decyzje, podejmowane w ramach codziennej pracy w odniesieniu do określonych treści, przyczynia się do zapewnienia równych warunków działania na wewnętrznym rynku usług medialnych oraz jakości takich usług”.
W myśl projektu wolność słowa będzie włączona do zestawu unijnych praw podstawowych,
chronionych przez Agencję Praw Podstawowych (FRA), i powstanie do jej ochrony Europejska Rada ds. Usług Medialnych.
Na razie jednak jest do tego równie daleko jak cicho o EMFA. Przynajmniej w Polsce. Co prawda w listopadzie 2022 r. KRRiT zajęła stanowisko w tej sprawie, ale nie ujawniła jakie. Zdaniem wybranego przez Senat jej członka, prof. Tadeusza Kowalskiego, Krajowej Radzie nie podoba się, że EMFA ma być rozporządzeniem wywierającym bezpośredni skutek prawny w państwach Unii. Nie podoba się jej także nowy europejski organ regulacyjny, choć KRRiT ma być w jego składzie. I takie zapewne będzie stanowisko rządu, nad którym pracuje minister kultury.
Mniej krytyczne, ale także przeciwne EMFA zdanie przyjęła Izba Wydawców Prasy (IWP).
W oświadczeniu z 19 stycznia 2023 r. IWP „uznaje, że cel przyświecający unijnemu prawodawcy zasługuje na poparcie”, ale zastrzega, że „wolność słowa, prawo dostępu do informacji i wyrażania własnych opinii to obszary wyjątkowo wrażliwe”, dlatego „podejmowanie regulacji w tym zakresie musi być bardzo ostrożne. Nasze doświadczenie w walce o wolność prasy wykazuje, iż na każdym poziomie, także europejskim, potrzebujemy wiele więcej wolności niż regulacji dotyczących wolności”.
Piękne słowa, ale jak w praktyce uregulować przypadek pomijania wydarzenia, w którym uczestniczyły dziesiątki tysięcy ludzi, przez dziennikarzy Orlen Press, często tych samych, którzy dawniej organizowali zbiórkę z Owsiakiem? Wydawcy wskazują na samoregulację, czyli na etyczne kodeksy dziennikarskie, które powinny być w każdej redakcji.
I znowu można odpowiedzieć, że w mediach publicznych takie kodeksy obowiązują od lat, a w komisji etycznej TVP siódmy rok zasiada szefowa „Wiadomości” Danuta Holecka. Z kolei w wydawnictwach prywatnych, jak Orlen Press, takich kodeksów nie ma, a jeśli kiedyś były, to są schowane w najgłębszych szufladach. Najlepszy nawet przykład kodeksu dobrych praktyk IWP nic tu nie zmienia. Do samoregulacji trzeba woli profesjonalnej, a tej tym wydawcom brakuje.
Europejski projekt EMFA jest wyjątkowy,
bo tu politycy, zazwyczaj zainteresowani kneblowaniem mediów, naprawdę stają w obronie wolności słowa. Tak sprzyjający klimat polityczny nie trafia się często, więc warto to wykorzystać. Może dlatego Izba Wydawców Prasy zgłasza swój pomysł: zamiast Europejskiej Rady ds. Usług Medialnych powołajmy Europejskiego Ombudsmana ds. Wolności Prasy – niezależnego rzecznika, podejmującego na wniosek pokrzywdzonych interwencje w sprawie naruszeń wolności słowa. Owszem, to mógłby być dobry pomysł, ale to oznaczałoby podjęcie prac nad projektem od początku, na co w tej kadencji Komisji Europejskiej nie będzie czasu. Raczej więc nie jest to EMFA, lecz amfa.
A tymczasem w Polsce do Matysiaków dołączają Orleniakowie.
● Andrzej Krajewski, Krzysztof Bobiński