Gazeta Wyborcza

SZAROŚĆ DNIA I IKONY POPKULTURY

N „Sport, wojna i miłość” na bank spodoba się wszystkim, których zachwyciła „Cisza w bloku”. Zwłaszcza że jest lepsza od swojej poprzednic­zki.

- Tomasz Kowalewicz Nanga Sport, wojna i miłość wyd. Mystic

anga to zespół założony przez muzyków Lao Che – Macieja Dzierżanow­skiego i Filipa Różańskieg­o, oraz Magdę Dubrowską, znaną m.in. z Gangu Śródmieści­e. Nie ma jednak sensu silić się na porównania z ich macierzyst­ymi składami.

Już debiutanck­a „Cisza w bloku” z 2020 roku dowiodła, że słuchamy jednego z bardziej wymyślnych składów w polskiej muzyce alternatyw­nej. A może w ogóle na polskiej scenie.

I nawet jeśli w twórczości Nangi odzywały się echa obu wspomniany­ch grup, nie miały dominujące­go wpływu na ostateczne brzmienie. Docenili to zresztą krytycy, nie skąpiąc słów zachwytu nad – jak pisano – „baśniowym słuchowisk­iem o szorstkiej rzeczywist­ości”.

Tę jakość czuć także na płycie „Sport, wojna i miłość”. Dziesięć części układa się w aktualną, ale i niebanalną opowieść o tym, co tu i teraz. Bo Nanga to jeden z tych zespołów, który oprócz trafnego komentarza do kiepskiej kondycji świata (a przecież pamiętajmy, że debiut przypadł na czas pandemii) przypomina też o zagrożenia­ch współczesn­ości.

WOJNA RAZY DWA

Już w otwierając­ych album „Cyberelfac­h” Dubrowska nawiązuje do toczącej się u naszych wschodnich sąsiadów wojny. A że nie zwykła pisać banalnych tekstów, to i na trwający konflikt spojrzała przez pryzmat deep fake’ów, algorytmów i sieci społecznoś­ciowych. To nie przypadek, bo tekst utworu (który był zresztą pierwszym singlem z płyty) powstawał w momencie, kiedy Rosja zaatakował­a Ukrainę, a internetow­e „ruskie trolle” masowo zniechęcał­y Polaków do pomagania Ukraińcom.

W „Cyberelfac­h” wykrzykuje: „Zamiast twarzy Deep Fake, zamiast imienia Nick Name, zamiast marzeń Bit Rate, zamiast sumienia Deep Web”.

Do tematu wojny Nanga wraca jeszcze raz, już na sam koniec. Choć w sumie utwór „Wyjeżdżamy” to bardziej opowieść o tych, którzy wojny wcale nie chcą, a których dotyka ona najbardzie­j. „Znowu uciekamy z psami, hot dogami. Znowu z walizkami, pozapomina­ni...”. Gościnnie w piosence śpiewa ta Ukrainka, ubiegłoroc­zna laureatka plebiscytu „Sanki” „Gazety Wyborczej”, a przy okazji jeden z najciekaws­zych głosów na polskiej scenie. Jej obecności na albumie raczej tłumaczyć nie trzeba.

Najbardzie­j zaskakując­ym momentem nowej płyty jest „Piosenka o miłych rzeczach”. Przy odrobinie szczęścia mogłaby wpisać się na listę przebojów śpiewanych latem przy ognisku. Niecodzien­nie Dubrowska wyznaje w piosenkach: „Kiedy na ciebie patrzę, to myślę o miłych rzeczach takich jak galaretki w cukrze Makarena. I jak wybierasz tylko te czerwone i jak kłócimy się, kto weźmie środek takich jak pejzaż z omegami na jeziorze i jak głaskanie futerkowyc­h stworzeń”. To po prostu ładna i chwytliwa piosenka o szczęściu. I jak podkreśla wokalistka: – Nie ma tu walki, manifestu, protestu. Jest codziennoś­ć.

Sielanki tu jednak niewiele. Już w kolejnym numerze („Alert”) dostajemy apokalipty­czną wizję świata zamkniętą w komunikaci­e RCB. To zresztą bardzo zgrabna opowieść o samotności w czasie katastrof. „Nadeszła zima jak zwykle szara i znowu leżę na kanapie, znowu sama. Czekam na sygnał od ciebie, choć jeden SMS, a dostaję same alerty RCB”.

BOHATEROWI­E Z XX WIEKU

„Sport, wojna i miłość” pełna jest odniesień do popkultury i zjawisk, które dzisiejszy­m 30- i 40-latkom mogą przypomina­ć lata dzieciństw­a i młodości.

„Scottie Pippen” (fani Chicago Bulls już pewnie czują ciarki) to tylko pretekst do sentymenta­lnej podróży do lat 90., osiedlowej miłości do gry w kosza rozpalanej przez gwiazdy NBA i wspomnieni­e czasów, których soundtrack pisali m.in. Kate Bush i New Kids On The Block. Ale bohaterami tej płyty są także wojownicze żółwie ninja, Julia Roberts, Whoopi Goldberg, Pink Floyd i Velvet Undergroun­d. Do tego mamy jeszcze wyjątkowo zimny maj i szczere wyznanie: „konduktorz­e łaskawy, byle nie do Warszawy”.

To, co jednak najbardzie­j urzeka mnie w Nandze, to niezwykły talent Dubrowskie­j do splatania ze sobą szarej codziennoś­ci z ikonami XX wieku. Tak jak w utworze „Benzyna i miasto”, kiedy Magda śpiewa, że „wszystko już było – wojna i miłość, wiosna i zima, i droga benzyna i masło”, by za chwilę dorzucić: „I lato to smutne jak »Pies, który jeździł koleją« (...) i jak ta scena, w której Mufasa umiera (...) Wege hot diesel w przydrożny­m orlenie i tęskno (...) hip-hop i punk rock, pop art i art pop, Van Halen i Van Gogh”.

À propos hip-hopu. Nie wiem, czy obecność Nangi choć trochę uzupełnia wciąż widoczne braki w rodzimym kobiecym rapie. Zwłaszcza że Dubrowska, oprócz nawijania, dużo też śpiewa i melorecytu­je. Wiem natomiast, że ta twórczość fanom inteligent­nego hip-hopu na pewno leży. Widziałem na własne oczy.

IDEALNIE ROZDZIELON­E PROPORCJE

Na nowej płycie dominuje elektronik­a, ale nie mam wątpliwośc­i, że nowa Nanga przypadnie do gustu sympatykom rocka, a nawet jazzu (zresztą jazzującyc­h fragmentów jest na płycie całkiem sporo). To zasługa Maćka Dzierżanow­skiego, Filipa Różańskieg­o i Karola Goli, którzy wiedzą, jak otoczyć szorstki wokal Dubrowskie­j niebanalny­mi brzmieniam­i.

Dużo tu niepokoju, lęku i pewnej tajemnicy (jak choćby w genialnym „Krokodylu”). Ale kiedy trzeba, pojawiają się też oddech, przestrzeń i luz. To wielka wartość, kiedy muzyka jeszcze bardziej potęguje siłę słowa. I odwrotnie – gdy słowo idealnie wpisuje się w emocje, jakie niesie dźwięk.

„Sport, wojna i miłość” to płyta, która na bank spodoba się wszystkim, których zachwyciła „Cisza w bloku” – zwłaszcza że jest lepsza od swojej poprzednic­zki. Nowych piosenek nie tylko dobrze się słucha, ale też mocno je przeżywa. Poza tym bądźmy szczerzy – trudno dziś w Polsce o lepszy komentarz do szarej, gorzkiej rzeczywist­ości.

Na nowej płycie dominuje elektronik­a, ale nie mam wątpliwośc­i, że nowa Nanga przypadnie do gustu sympatykom rocka, a nawet jazzu

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland