Autostradowy populizm PiS
Autostrady są głupie! Zamiast się, jak Bóg kazał, pokłonić i dziękować, że Prezes zechciał je zaszczycić, zamiast, jak wszyscy, witać kochanego Prezesa chlebem, solą, policją i ludowymi strojami, zamiast wrota szeroko otwierać, zmiatając czapkami pyłki przed stopami Prezesa, głupie autostrady szlabanem go zhaltowały. Zahamowały dzieło ratowania Polski, Europy, świata oraz wszechświata. I żeby to raz. Aż się doigrały.
Szlabany się doigrały, my za to zapłacimy. Na bramkach nie będziemy podobno płacili, ale cena za to będzie słona. Nie chodzi tylko o to, że czego nie zapłacą na bramkach zamożniejsi, którzy najczęściej korzystają z autostrad, państwo zapłaci z podatków, które mocniej obciążają biedniejszych.
Każdy rząd może uznać, że dążąc do wygrania wyborów, lepiej wydać pieniądze na autostrady za friko niż np. na pensje dla pielęgniarek. Bo na nieczynnej bramce można ustawić tabliczkę: „Dzięki rządowi nie płacisz”, a trudno pielęgniarce napisać na czole: „Dzięki rządowej podwyżce nie wyjechałam do Niemiec”. Wymuszony nędznymi płacami eksport pielęgniarek do Niemiec rząd ma prawo uważać za budżetowe złoto, bo po odlotach tej władzy już tylko masowe zgony emerytów mogą uratować budżet oraz ZUS. Jak pielęgniarki przestaną rządowi przeszkadzać, to staruszkowie będą się zawijać w try miga. Przy okazji rozwiąże się kryzys mieszkaniowy. Taka jest logika władzy demokratycznie wybranej głównie głosami roczników, które dzięki niej najliczniej się przedwcześnie zawiną. Wiadomo: jak sobie pościelesz etc. Ale niewinni też niestety ucierpią.
Przejęcie przez budżet autostradowego myta ma skutek dotykający przede wszystkim niewinnych, którzy głosu jeszcze nie mają lub się dopiero narodzą. Bo będzie to mocna zachęta, by jeszcze częściej wybrać dewastującą przyrodę samotną podróż autem zamiast mniej szkodliwej podróży pociągiem.
Dziś autostrada z Warszawy do Poznania kosztuje 66 złotych – tyle co standardowy bilet drugiej klasy w pociągu IC. Jak się doda benzynę etc., pociąg wychodzi parę razy taniej. W dodatku wiele osób ma na kolei zniżki. Dla licznych podróżnych jest to potężna zachęta, by wybierać pociąg. To ma spore znaczenie dla klimatu i środowiska, bo transport drogowy odpowiada za 20 proc. emisji w Europie, z czego 60 proc. przypada na auta osobowe. A przy autostradowych prędkościach szroty jeżdżące po Polsce palą 15 litrów na setkę i więcej, więc sieją spustoszenie w przyrodzie.
Zgoda, bramki są nieprzyjemne. Zwłaszcza gdy latem powodują tasiemcowe korki. Ale co innego otworzyć bramki na parę dni wakacyjnego szczytu, którego nie unikniemy, a co innego zachęcać oszczędnych, by przez cały rok wybierali trujące auta zamiast ekologicznego pociągu.
Rewaloryzacja 500+ ma sens. Powinna być automatyczna, jak przy emeryturach. Bezpłatne leki też byłyby sensowne, choć kryterium wieku jest gorsze niż kryterium dochodu na osobę w rodzinie. Dobrze, że opozycja nie podnosi rabanu na te pomysły PiS-u. Ale autostrady za friko powinny wywołać raban. Bo to jest czysto populistyczne szkodnictwo, uderzające nie tylko w budżet i nasze zdrowie teraz, ale też w przyszłość naszych dzieci, wnuków i prawnuków. Jeżeli Ziemia da radę nas tak długo nosić.
●